7 rano nastała a wraz z nią ostanie minuty mojego snu. Przebrałem się w coś bardziej odpowiedniego na trening i w pośpiechu wyszedłem. Na miejscu czekał na mnie Nagato ,który wydawał się czymś bardzo zadowolony.
- Uhh Nagato-san! Zawołałem by zwrócił na mnie uwagę.
- Nareszcie dotarłeś. Czy możemy już zaczynać Naruto?Zapytał z miłym uśmiechem.
Ten typ jest podejrzany nie powinieneś mu ufać gaki
Daj spokój Kurama on może mnie naprawdę wiele nauczyć i wcale nie jest taki zły
- Jasne Nagato-san! Odparłem lekko podekscytowny może to porwanie wcale nie jest takie złe, przecież jak już będę wszytko potrafił wrócę do Sasuke.On może poczekać moje rozwijanie się jest ważniejsze niż jakaś przelotna "miłość".
- Nie musisz się do mnie zwracać per San jesteśmy przecież rodziną mów mi poprostu Nagato.
- No dobrze.
***
Wstawaj czeka cię kolejny trening
Uhh jeszcze tylko 5 minut
Nie mamy czasu wstawaj albo cię zmusze
oww hai hai
Co będziemy dzisiaj robić?
Ulepszymy twojego rasengana
Co jest z nim nie tak
Jest teraz jedną z twoich słabszych technik, a jak już pewnie wiesz nie jest ukończona
Poniekąd masz rację ,ale jak niby chcesz to ulepszyć
gaki jak myślisz po co są natury chakry
ooo dobrze kombinujesz
Wymyśliłem już jak szybciej sobie z tym poradzić musisz stworzyć jak najwięcej klonów cienia. Każdy z nich będzie próbował dodać natury powietrza do rasengana
i tym sposobem zajmie mi to maksymalnie tydzień! Jesteś geniuszem Kurama
Uformowałem pieczęci tworząc około 600 klonów. Wszystkie zaczęły wykonywać polecenie dopóki po paru godzinach nie padłem z wykończenia.
***
Mijały miesiąca a nadal nie było po nim śladu ,jedyną wskazówką był jego ochraniacz parę kilometrów dalej od Konohy. Poszedłem do domu Inzuki by dowiedzieć się czy czegoś nie znaleźli
- Jesteś pewny Kiba? Zapytałem by tylko dostać odpowiedź przeczącą.
- Sasuke przychodzisz tu dzień w dzień to powoli podchodzi pod obsesje daj sobie narazie spokój z tą sprawą, i daj pracować zawodowcą. Cała moja rodzina go szuka to tylko kwestia czasu żeby go znaleźć. Znowu ktoś mi to mówi.Mam już ich wszystkich dość. Położyłem się na łóżku oczekując, że może tym razem uda mi się zasnąć, ale jak na złość po raz kolejny musiałem obejść się bez snu.
- Sasuke! Usłyszałem głos z dołu. Zbiegłem na dół z nadzieją że nareszcie dowiem się co się dzieje z moim Naruto.
- Uh to tylko ty. Powiedziałem na widok Sakury która zadyszana stała przy moich drzwiach.
- EJ BEZ TAKICH! dobra nieważne Tsunade-sama cię wzywa podobno to coś o Naruto. Gdy usłyszałem jego imię szybko wybiegłem z mieszkania ,w stronę siedziby Hokage.
Na miejscu czekała już na mnie piąta.
- Gdzie on jest?! Co się z nim stało?!Czy wszystko z nim okej?! Zalałem ją falą pytań.
- Naruto został porwany przez organizacje Akatsuki. Aktualnie jeszcze nie wiemy gdzie jest, ale Jiraya nadal nad tym pracuję. Odpowiedziała zrelaksowana.
- Proszę powiedz mi wszytko co wiesz o tym całym Akatsuki. Odparłem niby spokojnie ale w środku się we mnie gotowało.
- Ich lider jest nam jeszcze nieznany,ale to on stał za tym wszystkim. Jeden z wędrowców zdradził nam jak wyglądali porywacze. Jeden z nich miał niebieską skórę był dość wysoki i z wyglądu przypomniał rekina. Drugi zaś miał długie czarne włosy spięte w kucyk i czarne jak smoła oczy. Obaj byli ubrani w czarne płaszcze z czerwonymi chmurami. Wyjaśniła mi wszytko. Pewna przerażająca myśl przeszła mi przez głowę. Postanowiłem jednak narazie jej nie poruszać dopóki nie będę pewny.
- A Naruto? był bardzo ranny? Zapytałem zmartwiony.
- Krwawił z wielu miejsc i nie ruszał się. Przyłożyłem rękę do ust zszokowany.
- N-nie myśli pani że-
- OCZYWIŚCIE ŻE NIE! miej trochę wiary w niego. Na ich nieszczęście tego chłopaka nie da się tak łatwo zabić. Uśmiechnęła się delikatnie na końcu.
- Uwierz sama próbowałam. Jej uśmiech poszerzył się na wspomnienie z przed kilku lat. Skinąłem głową i wyszedłem, niestety żadna z tych informacji mnie nie uspokoiła.
Jak się okazuje będzie długa noc przedemną.
***
Obudził mnie mężczyzna w pomarańczowej masce. Wnioskując po jego ubiorze był jednym z współpracowników Paina.
- Nareszcie się obudziłeś już miałem cię wyrzucić do rzeki. Powiedział poważnym tonem. Spróbowałem wstać ale na nic to się zdało. Nieznajomy podał mi rękę. Skorzystałem z pomocy i wstałem na nogi.
- Dzięki Eee...
- Moje prawdziwe imię zdradzę ci jak przyjdzie czas,ale póki co mów do mnie Tobi. Odpowiedział tajemniczo wzbudzając moją ciekawość.
- Niech będzie. ja jestem Naruto miło mi. Usmiechnąłem się do niego.
- Mi również A teraz chodź dopóki jest jeszcze jasno. Pokiwałem głowa i ruszyłem za nim. Z daleka już widziałem naszą kryjówkę. Przyspieszyłem trochę by dorównać kroku Tobiemu.
- Czy ktoś wie jak masz na imię?? Spróbowałem zacząć konwersacje.
- Jest jedna osoba, ale nie ma go już z nami.
- Oh przykro mi...
- Niepotrzebnie i tak nie był dla mnie kimś ważnym. Odparł zimno.
- A i nie wspominaj nikomu o naszej rozmowie, większość uważa mnie za miłego i nieszkodliwego. Wytłumaczył mi cicho. Resztę drogi przeszliśmy w ciszy.
- Dziękuję że go sprowadziłeś Tobi. Dobrze się spisałeś. Odezwał się Pain.
- Chłopak wie. Odpowiedział szybko.
- Oh może to i lepiej. Naruto dzisiaj poznasz resztę członków , chodź za mną. Zrobiłem to o co mnie poprosił i wszedłem do środka. Wszyscy już czekali w głównej sali w sumie było ich ośmiu nie licząc Tobiego i Nagato.
Niektórych już poznałem, ale byli też tacy których nigdy nie widziałem na oczy.
- Deidare, Sasoriego, Kisame i Itacheigo już poznałeś. Ten biało czarny ma na imię Zestu, Fioletowowłosa kobieta to Konan. Ten o wulgarnym wyglądzie obok niej to Hidan. A to jest nasz skarbnik Kakuzu.
- Co to do kurwy za boachor? Krzyknął jak mniemam Hidan.
- Zważaj na słowa ten "bachor" zabił by Cię w kilka sekund, nawet to że jesteś nieśmiertelny nic by ci nie dało. Ostrzegł go groźnie lider.
- Naprawdę? może to sprawdzimy. Siwowłosy już zaczął sięgać po swoją broń, lecz Zetsu go powstrzymał.
- On mówi prawdę nie ma sensu teraz tracić jednego z naszych członków, jeszcze nam się przydasz.
- I Ty przeciwko mnie?! eh już dobra przełożymy to na inny raz. Burknął w odpowiedzi.
- Deidara-senpai!!!Tęskniłeś za mną??Usłyszałem głos z mojej prawej, ku mojemu zaskoczeniu okazał się to być Tobi. Czyli nie żartował jak powiedział że przy nich jest całkowicie nie do rozpoznania ,nawet ja nie potrafię tak udawać.
Nie podoba mi się to mam naprawdę mam źle przeczucie co do nich.
- Zamknij się Tobi! Ani trochę za Tobą nie tęskniłem! Odkrzykął w odpowiedzi dość niski blondyn. Parsknąłem cicho z rozbawienia na ten cyrk ,który się tu wyparwiał to nie jest to czego się spodziewałem po najniebezpieczniejszej grupie zbiegłych ninja. Może jednak spodoba mi się to miejsce? Nie to nie jest możliwe Tsunade i Jiraya pewnie umierają że zmartwienia. A Sasuke no nie wiem co on czuję. Napewno mnie nienawidzi zostawiłem go bez słowa. Kurwa przecież ja go przeleciałem.
PROSZĘ NIE PRZYPOMINAJ MI O TYM TO BYŁ NAJOKROPNEJSZY WIDOK JAKI KIEDYKOLWIEK ZOBACZYŁEM
EJ nie przesadzaj!
On ma trochę racji nigdy bym się tego nie spodziewał po miłej drzemce, a mój brat poprostu tu zasłabł musiałem go pół godziny budzić po szoku jakiego doświadczył.
I tak grosze było przyłapanie Ciebie i Madary nadal mam koszmary
T-trzeba było nie wchodzić bez pukania
TO BYŁ MÓJ POKÓJ!Ktoś tu shipuje MadaHashi??
CZYTASZ
I Want To Protect You /NaruSasu /
FanfictionNie jest to do końca opisanie co będzie się działo mogę powiedzieć, że akcja rozgrywa się w konohagakure ( plus wątek Naruto w akatsuki) i zawód ninja oczywiście istnieje. Zmieniłam historie tak by Kurama i Naruto poznali się owiele wcześniej czyli...