13

663 46 10
                                    

Po tygodniach poszukiwań udało nam się nakłonić Tsunade do zostania Hokage, chociaż było to niewyobrażalnie trudne zadanie. Ta kobieta jest bardziej uparta niż osioł.
- Nie wierzę że się na to zgodziłam! Krzyknęła siedząc za biurkiem, w swoim gabinecie.
- Nie miałaś wyboru. Inaczej zabił bym cię na miejscu, moim krzyczeniem ci do ucha. Zaśmiałem się cicho z jej miny. Niezbyt zadowolona kobieta zaczęła narzekać na swój stan psychiczny, który jak to określiła był w opłakanym stanie przez te wszytkie papiery, do podpisywania. Ktoś zapukał do drzwi. Tsunade krzyknęła donośnym głosem "wejść". W nich ukazał się Sasuke, z którym postanowiłem nie rozmawiać o tym co się stało wcale nie tak dawno. Nasza relacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana niż była do tej pory, a to jest niezły wyczyn. Zaraz za nim pojawiła się Sakura, która ostatnimi czasy przestała się do mnie kleić. Skinąłem głową, i opuściłem gabinet. Przez to, że stałem się Chuninem nie mogłem już chodzić z nimi tak często na misję, ciągle tylko słyszałem jak to oni się na nich świetnie bawią, aż rzygać się chciało. W środku czułem jednak niepokój. Za każdym razem gdy spojrzałem na czarnoookiego ten odwracał wzrok. Nie wydawał się być sobą, może dorasta? Tak to napewno przez to.
Nic a nic nie znasz się na ludzkich uczuciach gaki
Napewno wiem więcej niż ty!
Cóż do mnie przynajmniej dotarło, dlaczego Uchiha się tak zachowuje kretynie.
No to może powiedz jakie jest twoje zdanie chętnie posłucham
Ej! Nie kłócić się głowa mnie już boli od waszych "pogawędek" !
Oh Tobirama-san proszę wybaczyć
Nie przejmuj się Naruto on zawsze tak tylko gada a tak naprawdę podsłuchuje i czeka na ciąg dalszy
Zamknij się kretynie! I to ty jesteś ten starszy?
Ej! Zamknijcie się teraz to mnie napierdala łeb
Język bachorze
Wyciszyłem ich głosy, i w sekundzie dostałem się do domu. Rzuciłem się prosto na łóżko.

*Rozwarłem szeroko oczy, gdy poczułem dwie groźne, i nieznajome chakry w okolicy. Wstałem na nogi, i pobiegłem za nimi. Wyciszyłem chakrę, czekając na przebieg wydarzeń. Po chwili obserwacji wyszedłem z ukrycia. Jeden z Shinobi zkonratakował mój rzut kunaiem swoim własnym. Wydawali się spodziewać kogoś, a to upewnia mnie w tym, że mają złe zamiary. Chłopak, któremu udało się brawurowo obronić, był niesamowicie podobny do Sasuke. Miał czarne jak smoła włosy, które zostały spięte w niskiego kucyka. Nie ryzykowałem spojrzenia mu w oczy, bo mógł okazać się członkiem klanu Uchiha. Drugi z kolei wyglądał dość nietypowo, jego niebieska skóra odznaczała się od reszty ludzi. Na plecach miał ogromny miecz. Po rozpoznaniu go zamarłem. Przeanalizowałem wszytko co wiem o Samehadzie by być na wszelki wypadek gotowy.
Kurama nie dam sobie z nimi rady sam musisz mi pomóc
Właśnie zbieram chakre
Poczekaj zaraz będę gotowy
Narazie ja mogę ci trochę pomóc Narutek
Co ja mówiłen o nazywaniu mnie tak?
Hai hai Narutek
No już nie ważne
Wraz z pomocą pierwszego hokage użyłem techniki w drewnie ukrycia. Stworzona przezemnie klatka złapała napastników. Przeniosłem nas techniką Boga piorunów w miejsce, w którym możemy na spokojnie zawalczyć tak jak trzeba bez ofiar w cywilach.
- Ty jesteś Uzumaki Naruto? Zapytał ninja ten który prawdopodobnie wywodził się od Uchiha.
- Może tak może nie.. A was jak zwią? Odparłem nieco zdziwiony.
- Mam na imię Itachi Uchiha, a mój towarzysz nazywa się Hosigake Kisame. Potrzebujemy cię w naszej organizacji. Twoje umiejętności są całkiem obiecujące. Powiedział spokojnie.
- Jak się nazywa ta wasza organizacja? Zadałem kolejne pytanie.
- "Akatsuki". Odpowiedział rekino podobny człowiek.
- Cóż przykro mi, ale nie jestem zainteresowany. Teraz radził bym wam spadać póki jeszcze nie wziąłem was na poważnie.
- Interesująca z ciebie osoba Naruto. Ostatnio szef mówi tylko o tobie jaki to nie będziesz potężny i inne takie. Może ma rację, a może nie sprawdźmy to w pojedynku. Jeśli przegrasz idziesz z nami. Jeśli mnie pokonasz to pójdziesz wolno i damy ci spokój na jakieś dwa lata. Itachi dał mi swoją propozycję, ale nie wiedziałem co odpowiedzieć. Pierwszy raz w życiu zawahałem się.
- Niech tak będzie. Odpowiedziałam wkońcu.
Jestem gotowy gaki
Świetnie Kurama-Chan
UZUMAKI
Jeśli będziesz nas potrzebować daj nam znać
Hai

Ustawiłem się i czekałem na atak przeciwnika. Itachi użył Kuli Ognia, która była pokaźnych rozmiarów. Użyłem wodnej techniki by ją skontrować, jednak technika Uchihy okazała się potężniejsza. Odskoczyłem szybko w bok, by nie oberwać już na samym początku. Podbiegłem bliżej, po czym uderzyłem go w plecy zostawiając tam znacznik. Czarnowłosy nie zdał sobie z tego sprawy i rozpoczął kolejną serię ataków. Kunai rzucony przez przeciwnika przeciął moje ramię, które zaczęło obficie krwawić.
Kurama! Teraz
Chakra Ogoniastej bestii wyciekała z każdego milimetra mojego ciała. Za mną zaczęły się formować trzy ogony.
Tyle wystarczy dziękuję Kurama-Chan!
Rzuciłem w nich bijuu-bombą. Mężczyźni nie mieli innego wyboru jak zacząć uciekać. Technika zrobiła wielką dziurę w ziemi, która mogła mi się potem przydać. Uśmiechnąłem się triumfalnie, ale przerwa nie trwała długo, ponieważ obok mnie pojawiły się czarne płomienie. Próbowałem je ugasić wodnymi technikami, lecz żadna z nich nie zadziałała. Ogień powoli zaczął do mnie docierać. Tobirama użyczył mi części swojej mocy, ale nawet nawet to nie pomogło. Rozglądanie się za przeciwnikiem na nic się zdało, wydawało się jakby wyparował. Jak na zawołanie ktoś chuhnął mi w kark. Odwróciłem się szybko, ale było już za późno. Zostałem złapany w genjutsu.
- A jednak szef miał rację, jesteś bardzo potężny Naruto, lecz brakuje ci doświadczenia. Jeśli z nami pójdziesz wszystkiego cie nauczymy. Odezwał się po wypuszczeniu mnie.
- Kurwa! Wydarłem się. Nigdy nie przegrałem, aż do dziś.
- Nigdzie z wami nie pójdę do cholery! Dodałem jeszcze.
- Pamiętasz umowę? Kisame weź go na plecy. Dopiero po tych słowach zorientowałem się, że nie mogę poruszać ciałem przeciwnicy poturbowali mocno moje ciało bym nie mógł nic im zrobić. Zacząłem kaszleć krwią
KURAMA? TOBIRAMA! HASHIRAMA!
Nic, w mojej głowie nikt mi nie odpowiedział.
- Ah zapomniałem powiedzieć! Przez jakiś czas nie będziesz mógł się porozumieć z swoim bijuu. Uśmiechnął się delikatnie i rozpoczął iść prosto. Jego towarzysz wypełnił prośbę, i teraz niósł mnie przez las.
A co z Sasuke? Ino, Kakashim, Jirayą? A nawet Sakura. Kurwa nie mogę ich tak zostawić. Muszę j-jakoś się wyrwać. Choć starałem się nic nie mogłem zrobić, ten bydlak był za silny.
- I bardzo Cię przepraszam użyłem na tobie za bardzo niebezpiecznego genjutsu. W jego głosie było słychać autentyczną skruchę.
Sasuke *

-Gdzie jest ten kretyn? Szukam go już od cholernej godziny, jak go znajdę to porostu zabije! Darłem się do Sakury, która dołączyła do poszukiwań.
- Sasuke-kun spokojnie napewno się znajdzie. Może ma ważny trening? Odparła po zastanowieniu.
- Może masz rację, dobra wracajmy jutro dostanie w mordę. Zgodziłem się, i skręciłem w stronę mojego domu.

I Want To Protect You /NaruSasu /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz