Olivia McCourtney właśnie miała zacząć piąty rok w Hogwarcie, gdy rozeszła się wieść, kto dołącza w tym roku do ich szkoły - niejaki Harry Potter, chłopiec znany każdemu czarodziejowi, najbardziej oczekiwana osoba wszechczasów. W końcu wkracza do świata magii.
Jednak ta historia nie toczy się wokół Harry'ego, już i tak dużo o nim słyszeliście. Ta historia opowiada o Olivii, która w końcu zaczęła odnajdywać swoje miejsce na świecie.
Jeśli chodzi o przyjaciół, to prędzej mogła ich nazwać kolegami, czy znajomymi. Nie lubiła się wdawać w bliskie relacje. Spotkania z ludźmi ją przerażały, a jedynymi stworzeniami, które ją rozumiały były zwierzęta, którymi lubiła się zajmować.
Dziewczyna bardzo związana jest ze swoją rodziną. Gdy posiada się aż dziesięciu braci (no tak, rodzice nie próżnowali) nie można liczyć na większą uwagę rodziców. Chociaż jako jedyna córka mogła pocieszyć się tym, że miała własny pokój oraz oddzielną łazienkę na swoim najwyższym piętrze.
Wracając do szkoły. Właśnie zaczynała się wielka uczta, rozpoczynająca ten semestr. Pierwszoroczniaki już przydzielone, zawierały nowe przyjaźnie i radośnie uśmiechały się do wszystkich wokół.
~ Jeszcze się rozczarują - pomyślała Olivia, opierając głowę na rękach złożonych na stole. Początek roku zawsze ją nudził, było za głośno i zbyt wesoło jak na jej oczekiwania.
Od pierwszego roku McCourtney zastanawiała się nad decyzją Tiary Przydziału, bowiem umieściła ją ona w Gryffindorze, gdzie według Olivii, całkowicie nie powinna wylądować. Ludzie byli zbyt energiczni i pewni siebie, żeby przyjąć taką nudziarę jaką właśnie była.
Wszyscy wokół starali się chociaż na chwilę przykuć uwagę Harry'ego, który jak już wiecie, znalazł się w tym samym domu co Olivia. Sama odwróciła wzrok, z wyczekiwaniem kiedy w końcu ich wypuszczą.
Gdy sala zaczęła się opróżniać, Olivia stała w wielkim korku. Ludzie z Gryffindoru starali się przedostać na zewnątrz Wielkiej Sali, dokładnie w tym samym czasie, gdy uczniowie pozostałych domów. Jednak dziewczynie udało się wyswobodzić z chmury oddechów, kierowanych prosto w jej stronę i szybkim krokiem dostała się do swojego dormitorium.
Niestety i tutaj dziewczyna czuła się niepewnie, gdyż dzieliła ona pokój z trzema innymi gryfonkami, które były... Jak to określić? Jednym słowem się nie da, ale Olivia miała dla nich jedno pewne zdanie - takie osoby, jak Annabeth, Meredith i Clarie lepiej omijać z daleka, bo jeszcze złapią cię i postanowią zepsuć ci wygląd i namieszać w głowie słodkimi słówkami oraz piskliwym głosikiem. Jako iż Olivia wielką wagę przykładała do nauki i zdobywania punktów, takich osób nie lubiła najbardziej.
Pewnie zastanawiacie się co z powodzeniem u chłopaków, w tym przypadku łatwo to określić - nie ma go. Nie zwraca na siebie zbytniej uwagi, przez co i na nią jej nie zwracają. Chociaż może w aspekcie miłosnym jej nie interesują, to dziewczyna lubi patrzeć na ich wygląd oraz analizować ich zachowanie.
Gra w Quidditcha jest jest pasją, tyle, że prawdopodobnie nigdy nie odważy się, aby wystartować w naborach do drużyny. Cieszy ją oglądanie gry innych, przychodzi na każdy trening drużyny swojego domu, a na meczach najgłośniej kibicuje - tam z resztą i tak nikt nie zwraca na to uwagi.
W pierwszej klasie zaczepił ją pewien rudzielec, który od tamtej pory nie odstępuje jej na krok. Podziela jej zdanie w praktycznie każdym temacie, tyle, że robi to z uprzejmości. Percy'ego nie można nazwać jej przyjacielem, chociaż on sam się tak tytułuje i godnie stara się reprezentować to stanowisko.
Od kiedy Olivia powiedziała Percy'emu, że bardzo lubi grać z braćmi w quidditcha, rudzielec dostał obsesji na wciągnięcie dziewczyny w szeregi drużyny, której kapitanem, był jego przyjaciel, więc Percy zapewniał, że Olivia na pewno zostanie przyjęta.
CZYTASZ
ϙᴜɪᴅᴅɪᴛᴄʜ || oliver wood
FanfictionOlivia jest nieśmiałą dziewczyną zamkniętą na ludzi, jednak piąty rok nauki w Hogwarcie przynosi jej wiele niespodzianek. Gryfonka ma zacięty język i jest szczera do bólu, zna swoją wartość i się tego nie wstydzi, czy jej znajomi to docenią?