2

1.4K 74 15
                                    

Olivia obudziła się wraz ze wschodem słońca, czyli dość wcześnie, zapewne jeszcze cały zamek spał. Starała się iść w miarę cicho, aby nie obudzić dziewczyn, jednak nagle przypomniała sobie poprzedni dzień i nie dość, że przypadkowo weszła we framugę, to dodatkowo trzasnęła drzwiami do łazienki. Niestety żadna się nie obudziła.

McCourtney postanowiła zejść na wczesne śniadanie, gdyż nie widziała sensu bezczynnego siedzenia w dormitorium. Bardzo zaskoczyło ją to, że w Wielkiej Sali było dość sporo uczniów. Jeden z puchonów nie potrafił od niej oderwać wzroku, co bardzo speszyło Olivię.

- Percy - powiedziała Olivia, piorunując go wzrokiem. - Ty to tak specjalnie robisz?

- Nie dasz rady mnie unikać - uśmiechnął się do niej.

- No dobrze - westchnęła. - W takim razie powiedz mi, co to za puchon, który się tak bezczelnie na mnie gapi?

- Cedrik Diggory - odpowiedział natychmiastowo. - Czwarty rok. Więc, co zamierzasz z tym zrobić?

- Całkowicie nic - wzruszyła ramionami. - Ewentualnie zaraz czymś w niego rzucę.

- Czym i w kogo masz zamiar rzucać? - zapytał dziarsko Oliver, siadając pomiędzy Percy'm, a Olivią.

- Po pierwsze nie twoja sprawa, a po drugie było dużo miejsca obok każdego z nas - powiedziała, trochę się odsuwając.

- Jeśli chcesz, żeby tamten chłopak przestał się na ciebie gapić, to lepiej się przysuń - polecił Wood.

- Naruszasz moją strefę osobistą - powiedziała, odsuwając się jeszcze bardziej.

- Ja tylko ci pomagam - przysunął się do niej ponownie.

- Percy, zabierz swojego nachalnego przyjaciela, zanim uznam, że to właśnie nim powinnam rzucić.

- Przyjmij jego pomoc, niedowiarku.

- Jeśli pomoc ma polegać na obmacywaniu mnie, to chyba się nie skuszę - odpowiedziała, odsuwając się ponownie.

- Ej, ranisz mą godność - odpowiedział Oliver. - Nie masz doświadczenia w odganianiu natrętnych chłopaków...

- Czyli mówisz, że ty masz? - zaśmiała się.

- ... nie mam - zaczerwienił się. - Ale wiem co zrobić, żeby się odczepił. Wystarczy pokazać, że masz innego adoratora.

- W sumie może zadziałać - powiedziała Olivia, unosząc lekko brwi.

- To się przysuń - powiedział Oliver, zarzucając swoją rękę na ramię Olivii. Cedrik odwrócił wzrok. - Widzisz? Podziałało.

- Nie tylko na Cedrika - zaśmiała się Olivia, wskazując brodą na Annabeth wychodzącą z sali. - To będzie ciekawy rok.

Dzień zaczęli od eliksirów. Profesor Nietoperz, przepraszam, Snape postanowił, że dzisiaj będą pracować w parach.

- Jak widzę system współpracy legł w gruzach, że tak nas lubią dzielić - powiedziała pod nosem Olivia, która i tak pracowała sama. Na końcu jak się okazało, jej eliksir był najlepszy. 

Po lekcjach McCourtney wyszła na błonia, aby powdychać świeżego powietrza. Niestety to wyjście nie skończyło się najlepiej. Tuż przy jeziorze spotkała Annabeth z jej koleżankami. 

- Trzymaj się z daleka od Olivera - zawołała Annabeth, bojąc się podejść bliżej i ubrudzić buty w mokrym piachu. 

- Bo co mi zrobisz? - zapytała Olivia, gromiąc wzrokiem współlokatorki, aż się skuliły. 

- Nagadamy o tobie takich rzeczy - zapiszczała Clarie. - Że sama będziesz chciała opuścić Hogwart!

- Wiesz, że podchodzi pod groźbę? Ja nic do was nie mam. Oliver to przyjaciel Percy'ego, ja nie mam z nim nic wspólnego. Z resztą nie podobasz się mu, pamiętasz zielarstwo? Podszedł do mnie tylko dlatego, że chciał uciec od ciebie.

- Kłamczucha! - zawołały i poszły w stronę zamku.

Olivia przypadkiem dowiedziała się, że nabory były właśnie dzisiaj, a o tej godzinie raczej się już skończyły, dlatego postanowiła pójść na boisko. I miała rację, bo wszyscy właśnie zaczynali się rozchodzić.

- Olivia! - zawołał Percy, machając do dziewczyny, aby podeszła do nich. - Szukałem cię cały dzień.

- To marnie szukałeś - skwitowała.

Bliźniacy zaśmiali się.

- Już ją lubimy - powiedzieli.

- Wszyscy zostali wybrani - powiedział Wood, pakując piłki. - Za późno.

- Wcale nie za późno, nie miałam zamiaru startować - wzruszyła ramionami.

- Grasz świetnie, a jak zwykle unikasz boiska - fuknął Percy. 

- Tak właściwie czemu? - zapytała Angelina.

- Nie lubię być w centrum uwagi.

- A myślisz, że my gramy, żeby być w centrum uwagi? - zapytał Oliver.

- Po części - odpowiedzieli za nią bliźniacy.

- Gramy, bo sprawia nam to satysfakcję - powiedziała Angelina, która najwidoczniej próbowała podlizać się Oliverowi, bo podchodziła do niego coraz bliżej.

- Ja gram w domu - powiedziała Olivia. - Z braćmi. I dopiero wtedy sprawia mi to satysfakcję. A jak na razie priorytetem jest dla mnie nauka. A wiem jakby to zaczęło wyglądać. Olewanie nauki, żeby chodzić na treningi. 

- Wcale tak nie jest - zawołał Wood.

- Tak? To spójrz na swoje oceny, a dopiero potem porozmawiamy.

ϙᴜɪᴅᴅɪᴛᴄʜ  || oliver woodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz