10

1K 44 7
                                    

Wielka Sala znów była pięknie przyozdobiona jak co roku. Dumbledore wygłosił płomienną mowę, przestawił nowego nauczyciela od OPCM: Gilderoy'a Lockharta. Znany na całym świecie ze swoich książek. Podziwiany bardzo. Zarówno kobiety i dziewczyny go ubóstwiają. Mi osobiście on się nie podoba. Rozumiem człowiek wydał parę książek, ale nie robi to z niego jakiegoś ważniejszego niż ministra.

Po przydzieleniu pierwszoroczniaków zaczęła się uczta. Wszyscy byli bardzo głodni po tak długiej podróży.

Gdy prefekci odprowadzali pierwszorocznych, pomogłam trochę Percy'emu. Szłam za grupą, żeby nikt się nie zgubil, tak jak to było w tamtym roku.

Zanim poszłam spać rozmawiałam trochę z Anabeth, w końcu dzielę z nią pokój. Clarie i Meredith były bardzo zdziwione, że dziewczyna podczas uczty usiadła obok mnie. Oczywiście siadły obok niej, jakby inaczej. Przed pójściem do dormitoriów widziałam, że rozmawiały. Później Anabeth opowiedziała mi co chciały zrobić dziewczyny. Zamierzały przenieść się do pokoju gdzie mieszkam ja i Anabeth. Na szczęście powiedziała, że to pokój dwuosobowy, a tamte chciały żebyśmy obie zamieszkały w pokoju z dawnymi przyjaciółkami Anabeth. Nie zgodziła się i powiedziała, że idzie do nowej przyjaciółki.

Ja nie wiem czy mogę to nazwać przyjaźnią. Wcześniej miałyśmy wrogie stosunki co do siebie i tak nagle mam "przyjaciółkę". Czasem się zastanawiam czy to nie jest podejrzane.

Szybko udało mi się zasnąć, byłam bardzo wykończona tym dniem.

Ok. północy obudziło mnie stukanie do drzwi. Nie chciało mi się wstawać, dlatego udawałam, że śpię, żeby Anabeth się obudziła nie otworzyła. Po pięciu minutach pukania wstałam i podeszłam do śpiącej dziewczyny.

[O]: Ej, ktoś do drzwi puka. Jest dopiero północ, zapraszałaś kogoś?

[A]: Nieeeee przypominam sooobie.

W końcu jednak poszłam otworzyć te drzwi. Okazało się, że to Andrew pukał.

[O]: Co ty chcesz o tej porze?

[Andy]: Sory, że was budzę, ale przyszedłem do Anabeth.

[O]: Po co?

[Andy]: Tak po prostu.

[O]: Tak po prostu nie przychodzi się o tej godzinie. Dobranoc.

Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i położyłam się spać. Chyba sobie poszedł, bo nie słyszałam już, żeby pukał do drzwi albo po prostu zasnęłam.

Anabeth obudziła mnie ok.6. Powiedziała, żebym wstawała, bo spóźnię się na lekcje.

Ale lekcje zaczynają się o 8, a nie o 7... Poganiają ruszyłam do łazienki i wzięłam długi prysznic. Słyszałam jak Anabeth mówi, żebym wychodziła, bo siedzę za długo. Przebrałam się w szaty szkolne i wyszłam z łazienki.

Plus noszenia mundurków jest taki, że nie trzeba się zastanawiać codziennie co na siebie włożyć.

Gotowe ruszyłyśmy do Wielkiej Sali. Byłyśmy jednymi z pierwszych. Wcześniej siedziała już Penelopa, więc powiedziałam Anabeth, żeby siadła sobie obok Andy'ego a ja idę siąść do stołu Ravenclaw.

[Penny]: Co się stało, że ona wszędzie za tobą łazi?

[O]: Zawarłyśmy rozejm. Nie wiem czemu za mną łazi. To dopiero pierwszy dzień, a ona już zaczyna mnie denerwować. Musisz mnie ratować. Co masz pierwsze?

[Penny]: Zaklęcia.

[O]: To wspaniale! Ja też mam zaklęcia. Siadasz z Percy'm?

[Penny]: Nie, niech on siadzie z Oliverem. Muszę ratować przyjaciółkę.

Z radością razem ruszyłyśmy do sali od zaklęć. Zapomniałam, że tam są miejsca, że siedzimy w rzędach. W sali już siedział Percy więc siadłyśmy obok niego, tak, że ja byłam w środku. Anabeth siedziała obok Andrew.

Wyjaśniłyśmy Percy'emu co się dzieje i czemu zachowujemy się tak dziwnie. Oliver, który siedział obok Percy'ego też usłyszał.

Nie zauważyliśmy nawet, że wszedł profesor Flitwick. Zaczął nam opowiadać o nowym zaklęciu, ja i Penelopa robiłyśmy notatki, a chłopaki tylko siedzieli.

Po godzinie rzucania zaklęć, mieliśmy przerwę i powoli zbliżaliśmy się do sali od transmutacji. Zdobyłam pierwsze 20 punktów dla Gryffindoru za wykonanie zadania jako jedyna.

Dalej mieliśmy eliksiry. Nawet jak uważyłam idealny eliksir, profesor Snape dał Gryffindorowi tylko jeden punkt. Ważne że jakiś jest i to jeszcze u Snape'a. Spędziliśmy tam dwie godziny z przerwą i ruszyliśmy na obiad. Potem czekała nas lekcja OPCM. Jak na razie miał ją już 7 rocznik. Niestety nie znałam nikogo z nich, więc wolałam nie pytać. Oliver coś tam gadał Percy'emu, że w tym roku nie ma naborów do drużyny Quidditcha. Od razu zaczynają treningi, pierwszy mecz mają z puchonami. Mam nadzieję, że tym razem nie zmienią, że jednak będą grali z kimś innym.

W pewnym momencie stało się coś okropnego. Spojrzałam na stół Slytherinu i zauważyłam, że Marcus Flint mi się przyglada... Starałam się jak najbardziej ukryć za włosami, ale chyba nie wyszło, bo zaraz Percy zaczął się ze mnie śmiać...

Po zjedzonym obiedzie udaliśmy się na lekcję z nowym nauczycielem.

Gdy zajęliśmy swoje miejsca, profesora nadal nie było. Gdy spojrzeliśmy na jego gabinet, dopiero wychodził. Zaczął coś ględzić o sobie itd. Nie za bardzo mnie to interesowało. Później rozdał nam testy.

Pierwsze pytanie brzmiało:

Jaki jest ulubiony kolor Gilderoy'a Lockharta?

Co to za chory test? Reszta pytań wyglądała podobnie, cały test jak dobrze znamy tego idiotę, który ma niby nas czegoś nauczyć był dziwny.

Facet powiedział, że kto zrobi go najlepiej dostanie jego autobiografię z autografem...

Pisałam byle co, tylko żeby się nie czepiał.

Skończyłam praktycznie pierwsza, inne dziewczyny widać było, że bardzo chcą tą książkę. Zabrał testy i zadzwonił dzwonek.

Na całe szczęście!

Resztę dnia spędziłam siedząc z Penelopą na błoniach i gadaniem.

ϙᴜɪᴅᴅɪᴛᴄʜ  || oliver woodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz