Sfera Vision
- Wasza wysokość, dowiedziałem się kilku istotnych rzeczy. - powiedział kapitan Kim wraz z wejściem do komnaty Najwspanialszego władcy. - Wydaje mi się, że mogą cię zainteresować. - uśmiechnął się przebiegle.
Podchodząc do władcy starał się jak najlepiej ukryć swoje dłonie, na których zaczęły się rozprzestrzeniać kolejne ciemne ślady. Obawiał się, że jego król może nie zareagować tak przychylnie jak król Jung. Dlatego też zdecydował się je jak najbardziej schować. I niepotrzebnie się narażać. Czasami miewał wrażenie, że Najwspanialszy władca wie więcej, niż pozostali mieszkańcy pałacu.
- Co tym razem kapitanie? - odpowiedział zirytowany władca. - Ostatnio zbyt często widzę twoją twarz i w najmniejszym stopniu nie podoba mi się to. - kontynuował, nie zważając na wypowiadane słowa. Mówił co mu ślina na język przyniesie, nie zwracając uwagi na uczucia Kima. - Mów szybko i znikaj sprzed moich oczu.
Kapitan westchnął głośno. Często zdarzało mu się słyszeć niemiłe oraz czasami wręcz obraźliwe słowa wypowiadane przez Najwspanialszego władcę. Ale jako iż był jednym z nielicznych, którzy mają do niego dostęp, musiał ignorować swoje własne, prawdziwe uczucia i zastąpić je jedynie tymi fałszywymi, wykreowanymi specjalnie w obliczu takich sytuacji.
- Rozmawiałem ostatnio z królem Jungiem i wyjawił mi więcej informacji o jego przyjeździe do naszej sfery. - zaczął powoli, tak żeby upewnić się, że każde słowo dobrze dotrze do uszu władcy. Wiedział, że dodatkowe wiadomości o gościach oraz ich interesach przypadną mu do gustu. Sam był niezwykle ciekawy zamiarów króla Junga oraz następnych, nieznanych mu w całości, działań.
- Mów dalej. - zainteresował się. - Teraz. Wszystko co wiesz.
- Król Jung wspomniał coś o majorze Parku i o jego uwolnieniu. - zaśmiał się kapitan, a zaraz za nim Najwspanialszy władca. - Czyż nie uważasz tego za bezsensowne? Major już zawsze będzie należał do nas.
- Do mnie. – zaznaczył - Oraz będzie podwładny tylko mnie i tylko moje rozkazy będzie wykonywał. - dokończył zdenerwowany władca. Nie uszła jego uwadze ostrożność z jaką kapitan wypowiadał kolejne słowa. Mozolnie tłumacząc oraz wyjaśniając wszystkie informacje, które król Jung raczył mu powierzyć. - Kapitanie, czy masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
- Nie. - zaprzeczył - to wszystko czego na razie się dowiedziałem. - mówił powoli, z rozwagą dobierając słowa oraz bacznie obserwując reakcję władcy. – Oczywiście, jak będę zdobywał kolejne ciekawe wiadomości, od razu się o nich dowiesz. – obiecał.
- Dobrze. - mruknął Najwspanialszy władca - Kapitanie, proszę przekazać majorowi Choi, żeby udał się do rodziny majora Parka oraz przyprowadził ich do mnie. - oznajmił mrocznym tonem. - Pokażę im, co oznacza gościnność władcy oraz niesubordynacja ich syna.
- Ale... - Kapitan Kim chciał zaprzeczyć i zapewnić, że major nie ma z tym nic wspólnego, jednak władca go wyprzedził.
- Wykonać! - wykrzyknął. - Nawet tobie mogę wymierzyć karę. Nie zapominaj się, mój synu.
- Jesteś dla mnie obcym człowiekiem. - wysyczał kapitan przez zaciśnięte zęby. - Wykonuję tylko twoje rozkazy, nic innego nas nie łączy. - mówił coraz głośniej - Nigdy nie będziesz dla mnie kimś bliskim. Nigdy.
- W takim razie, idź i nie pokazuj mi się w najbliższym czasie na oczy. - warknął. Kapitan Kim spojrzał po raz ostatni na swojego króla. Przeczesał włosy w zdenerwowaniu.
- To będzie dla mnie czysta przyjemność. - niestety nie było mu dane dostrzec uważnego spojrzenia władcy utkwionego w jego ręce. Szybko odwrócił się na pięcie i skierował do wyjścia, chcąc zniknąć z pomieszczenia.
Od jakiegoś czasu łapał się na byciu miękkim. Nie wiedział z czego mogło to wynikać, ani co mogło być przyczyną jego coraz to bardziej zmiennych uczuć. Wydawało mu się, że jego serce zaczyna przejmować nad nim kontrolę, przez co zaczyna współczuć oraz czuć sprzeczne emocje, których nigdy nie czuł. Tak jakby po wielu latach zostało obudzone do życia z nieznanej mu przyczyny.
Nie ukrywał, że nie podobało mu się poczucie wyrzutów sumienia, które poczuł od razu po wyjściu z komnaty Najwspanialszego władcy. Czuł się źle z tym, że wyjawił wcześniej powierzone mu informacje. A jeszcze gorsze były myśli krążące po jego głowie, które sugerowały zdradę nowo zaufanych osób.
*
- Hoseok-ah, chodźmy się przejść! - błagał Seokjin, podczas gdy Jung po raz setny oglądał ciemne ślady na jego brzuchu. - Mam dość. Nudzi mi się. Chodźmy do ogrodów.
- Seokjin, nie ruszaj się. - powiedział podirytowany, przyciskając ręką ciało starszego do łóżka. - Jak tylko skończę, to poszukamy kapitana Kima i pójdziemy do ogrodów. - zapewnił Kima, który okropnie się niecierpliwił.
- Ale po co mamy po niego pójść? Nie jest nam do niczego potrzebny. - wymamrotał niczym obrażone dziecko. - Przecież możemy po prostu wyjść.
- Nie Jinie, nie możemy po prostu wyjść. - przewrócił oczami - Dobrze wiesz, że znajdujemy się na obcej ziemi i jesteśmy zależni od tutejszego władcy, a na razie jedynym łącznikiem jest kapitan Kim. Także idąc tym tokiem myślenia, musimy iść do niego po pozwolenie. - wytłumaczył - Czasami mam wrażenie, że jesteś małym dzieckiem, którym trzeba się opiekować i wszystko wyjaśniać.
- Mam lepszy pomysł! - Nagle odwrócił się twarzą do króla Junga - Ty pójdziesz po pozwolenie, a ja poczekam tu na ciebie.
- Nie jestem głupi, Seokjin. - zaśmiał się promieniście. - Wiem, że nie zaczekasz na mnie, tylko popędzisz na zewnątrz, nie zważając na konsekwencje. - poklepał starszego po głowie. - Dlatego pójdziesz ze mną.
- To chodźmy już! Im szybciej tym lepiej! - zerwał się szybko z miejsca, od razu łapiąc najbliższe ubranie wyjściowe, jednocześnie poganiając przyjaciela.
Szukanie kapitana Kima okazało się trudniejsze niż ostatnio. Szczególnie, że dwójka gości nie miała zielonego pojęcia, w którą stronę się udać. Pytając służbę, dowiedzieli się, że powinni udać się w stronę kuchenki dla pracowników. A Seokjin nie chcąc się przyznawać, że doskonale wie, gdzie owa się znajduje, udał, że dopytuje się o drogę.
- Czyli komnata Kapitana znajduję na przeciwko wejścia do kuchni? - podpytywał.
- Prawie, na przeciwko, jednak bardziej z lewej strony. - odpowiedziała grzecznie służka - jednak zaleca się nieprzeszkadzanie kapitanowi. Potrafi być bardzo nieprzyjemny, kiedy się zakłóca jego spokój. - uprzedziła.
- Dziękujemy bardzo za twoją pomoc. - ukłonił się nisko w podzięce. Służka delikatnie speszyła się, a zaraz potem odeszła. Nie była przyzwyczajona do okazywania jej z szacunku.
- Tamta dziewczyna mówiła, że bardziej z prawej czy z lewej? - Zapytał starszy, kiedy znaleźli się koło kuchni.
- Wydaje mi się, że z lewej. - mruknął król - Może ty pójdziesz sprawdzić lewe wejście, a ja prawe. Tak dla pewności. - zaśmiał się nerwowo, nie chcąc przyznawać się do braku w pamięci. Powinien był pamiętać, jednak zawsze takie rzeczy najszybciej znajdują dziury i wydostają się z umysłu.
- Proszę powiedz, że sobie żartujesz. - mruknął Seokjin. - Tyle zachodu o zwykłe pójście na dwór, do ogrodów zamkowych. Nie możemy zwyczajnie wyjść, zamiast szukać kapitana?
- Dobrze wiesz, że nie. - wymamrotał - To do dzieła. Ty tu, a ja tu. - wskazał palcem kierunki.
Seokjin w głowie powtarzał sobie ze złością, że Hoseok za bardzo boi się konsekwencji. I przez jego obawy muszą teraz błądzić po pałacu. Idąc, nie zwracał uwagi na zmieniające się otoczenie, które w tamtym momencie zamieniło się w jeden pusty, lecz skądś Seokjinowi znany korytarz. Nie zauważył również, kiedy za jego plecami pojawiła postać mężczyzny.
- Dawno się nie widzieliśmy, skarbie. - głęboki głos, który pojawił się znikąd spowodował, że po plecach Seokjina przeszły ciarki. Już sam nie wiedział czy ze strachu, czy przez niesamowicie niski głos tuż koło jego ucha.
- Kim jesteś? - wysapał cicho w zdziwieniu.
___________________________________
{1235 słów}
- 22. 04. 2020 r.
CZYTASZ
The Third Kingdom | namjin
Fanfiction[zakończone] Świat należy do magów, ludzi i mieszańców, którzy zostali podzieleni na trzy sfery - Spero, Probe i Vision. Powstały one z niegdyś najlepszego i najcudowniejszego królestwa, którym władał błękitnokrwisty król. Świat szuka następcy oweg...