Shot dla Ktos120
Ushijima Wakatoshi nigdy nie był kimś, komu można było od razu zaufać. Nigdy też nie wychylał się z tym, żeby on to zrobił. Sprawiał wrażenie zimnego i niedostępnego, jakby miał totalnie gdzieś cały świat i liczył się dla niego tylko i wyłącznie czubek jego własnego nosa.
Tak samo myślał, młodszy od niego rozgrywający, Kageyama Tobio. Tuż po wygranym meczu Karasuno z Shiratorizawą, odbyła się impreza sponsorowana przez dyrekcję Akademii. Na tej małej potańcówce, Kageyama, który od samego początku był zachwycony gra Ushijimy, postanowił z nim porozmawiać. I właśnie zrodziła się między nimi pewna więź.
Kiedy to stali się sobie bliscy, nikt nie jest do końca pewien. Spotykali się co piątek, po szkole, gdzie młodszy wystawiał starszemu, a starszy nauczał młodszego. Zwyczajne treningi, ot co. Jednak po kilku tych spotkaniach rodziła się między nimi dziwna chemia. Żaden do końca nie jest pewien, który zaczął to wszystko. po prostu się zrodziło. Najpierw od słodkich i przyjemnych pocałunków, kończąc na brutalnym seksie.
Oh tak, Ushijima był brutalny. Kageyama jednak zdawał się tym nie przejmować. Najzwyczajniej w świecie mu na to pozwalał. Nie wiedział, jaka relacja ich łączy, jednak on sam bał się spytać Ushijimy, o to, co się z nimi dzieję. Sam Wakatoshi czuł to samo. Mimo że, to on zazwyczaj zaczynał ich... zabawy, nie rozumiał, dlaczego to robi. Po prostu czuł taką potrzebę.
Znów się spotkali, w tym samym dniu, o tej samej godzinie. Jak zwykle, Ushijima czekał na Kageyamę. Po prostu wcześniej kończył pracę niż Tobio, szkołę. Dzisiaj miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie związane również czarnym paskiem. Nie zamierzał dzisiaj grać w siatkówkę, a od razu zabrać Kageyamę do siebie do domu.
W końcu, wspomniany wcześniej chłopak przyszedł na umówione miejsce, wciąż ubrany w swoje sportowe ubrania. Gdy zauważył Ushijimę, zmarszczył brwi. Szybkim krokiem do niego podszedł, jednak nie dane mu było się odezwać, gdyż wyższy zrobił to przed nim.
- Jedziemy do mnie. - powiedział spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Słychać jednak było w jego głosie władzę i dominację. Sprzeciw tutaj, był bezcelowy.
- Dobrze... - powiedział po cichu, spuszczając głowę w dół. Zawsze czuł się przy Wakatoshim taki malutki i bezbronny. Jednak, mimo to, czuł się bezpieczny. Z niewiadomych przyczyn ufał mu i oddawał mu się bez żadnego wahania, mimo że to mogłoby się źle dla niego skończyć.
Ushijima bez żadnego słowa ruszył w stronę swojego samochodu. Nie czekał na Tobio, bo wiedział, że ten od razu pójdzie za nim. Mieli zasadę. Dość prostą i jasną. Gdy są na dworze, gdzie mogą zobaczyć ich ludzie, udają zwykłych przyjaciół, których nie łączył seks i dziwne poczucie połączenia. Sam Kageyama nie miał z tym problemu, jednak on sam chciał rozwiązać zagadkę, co ich obu łączy. Są tylko kochankami, czy raczej już podchodzą pod parę? Nie wiedział tego, a chciał się dowiedzieć za wszelką cenę.
Minęło niecałe pół godziny, kiedy to oboje podjechali pod dość duży dom Wakatoshiego. Tobio ledwo co zdążył wejść do już znanego mu salonu, a już został podparty do ściany. Oczywiście, przez właściciela domu. Ushijima był dzisiaj wyjątkowo napalony. Od razu wpił się w usta niższego i bez żadnych ceregieli zaczął odpinać jego rozporek. Kageyama oczywiście od razu odwzajemnił pocałunek, ulegając mu całkowicie. Pozwolił mu na zdjęcie swoich spodni, tak jak i bokserek. Po drodze jednak mknęła mu myśl, że to właśnie dzisiaj zapyta chłopaka o łączącą ich relację. Jednak, teraz skupił się na tej przyjemnej chwili.
Wakatoshi całował licealistę namiętnie i zachłannie. Brutalnie przyciskał go do ściany, nie dbając o to, czy mógłby tym zrobić krzywdę młodszemu. Zwyczajnie brnął przed siebie, robiąc to, co chciał zrobić.
Gdy Kageyama był już nagi od pasa w dół, Ushijima podniósł go, trzymając za pośladki. Nie przerywając ich pełnego pożądania pocałunku, rzucił go na kanapę, od razu nad nim zawisając. Tuż obok kanapy była mała półka, z której szatyn wyciągnął lubrykant. Najspokojniej w świecie, namoczył swoje palce i zaczął przygotowywać chłopaka pod sobą, wciąż całując jego miękkie i pełne wargi. Nie musiał jednak długo tego robić. Robili to tak często, że Tobio był przyzwyczajony.
Gdy tylko Ushijima wyjął swoje palce ze środka chłopaka, wytarł je o swoje spodnie, które już po chwili zdjął. Dopiero wtedy oderwał się od ust niższego i rozbierając się ze bokserek, patrzył mu agresywnie w oczy. Przygryzł wargę i tym samym lubrykantem namoczył swojego członka i ponownie zawisł nad brunetem. Brutalnie złapał go za biodra i przewrócił na brzuch. Kageyama już z przyzwyczajenia podniósł się, by uklęknąć na kolanach. Wakatoshi uśmiechnął się lekko na ten widok. Mocno złapał go za pośladek i odchylił go, po czym brutalnie i bez ostrzeżenia wbił się w chłopaka.
Kageyama jęknął, zaciskając dłonie w pieści. Przymknął oczy i pozwolił przyjemności się rozpłynąć, po całym jego ciele. Sam Ushijima jedynie cicho sapnął i od razu przeszedł do rytmicznych, ale szybkich i brutalnych pchnięć. Salon wypełniły odgłosy głośnych jęków, cichych sapnięć oraz uderzeniem miednicy o pośladki. Oboje czuli przeogromną przyjemność, której wymazać z pamięci nie umieli.
Po paru dość długich, ale przyjemnych chwilach, Kageyama jęknął o wiele głośniej niż przed paroma sekundami. Zrobił tak jeszcze kilka razy, po czym doszedł, spuszczając się prosto na kanapę Ushijimy. Sam Wakatoshi nie był lepszy. Doszedł zaraz po nim, spuszczając się prosto w środek Tobio. Jęknął cicho i odetchnął głośno, czując ulgę. Powoli wyszedł z niego i biorąc chusteczki, wytarł się. Gdy skończył, podał chusteczki chłopakowi, by i on doprowadził siebie, jak i jego kanapę do porządku.
Ushijima założył swoje bokserki i spodnie i wstał, zostawiając Kageyamę samego w salonie. Tobio westchnął na to jedynie i również się ubrał. Gdy już się ogarnął na tyle, by myśleć racjonalnie, usiadł wygodnie na kanapie i czekał na szatyna z niecierpliwością. Gdy tylko usłyszał jego kroki, wstał gwałtownie i spojrzał w stronę wejścia do salonu. Już miał się odezwać, jednak, widok Wakatoshiego mu to przerwał. Mianowicie, Ushijima trzymał w dłoni bukiet kwiatów i wyglądał na... zestresowanego.
Tobio patrzył na chłopaka z lekko otwartymi ustami, nie wiedząc co powiedzieć. Wyższy z nich powoli do niego podszedł i podał mu bukiet w ręce, które Kageyama oczywiście przyjął. W tej chwili oboje poczuli coś niezwykle przyjemnego i ciepłego. Coś, co rozpływało się po całym ich ciele i sprawiało, że chcieli się na siebie rzucić i jedynie przytulać.
Jeden z nich pękł i właśnie to zrobił. Kageyama, upuszczając bukiet na podłogę, objął Ushijimę rękoma wokół szyi i najzwyczajniej w świecie wtulił się w jego ciało, wdychając jego zapach. Wakatoshi, wciąż zestresowany objął go w pasie i wtulił w siebie. Przymknął oczy i odetchnął głęboko.
W tej chwili oboje zrozumieli. Byli w sobie zakochani.
Całe szczęście, Wakatoshi był na tyle inteligentny, że przewidział taką możliwość, dlatego też kupił mu ten bukiet. Teraz, gdy upewnił się na sto procent, że jest w nim zakochany, przestał się stresować i nie bał się zadać tego jednego pytania.
- Tobio... Bądź mój. - szepnął mu do ucha. Jego głos był inny niż zawsze. Był czuły i ciepły. Kageyama oczywiście to wyczuł, a jego szybko bijące serce, jeszcze bardziej przyspieszyło. Przymknął oczy.
I zgodził się.
~Miri
CZYTASZ
One-Shoty Haikyuu *zamówienia zamknięte*
RandomPrzyjmuję one shoty z postaciami: -Daichi Sawamura -Sugawara Koushi -Asahi Azumane -Nishinoya Yuu -Hinata Shouyou -Kageyama Tobio -Tsukishima Kei -Yamaguchi Tadashi -Oikawa Tooru -Iwaizumi Hajime -Kuroo Tetsurou -Kenma Kozume -Bokuto Koutarou -A...