Shot dla xxPsychoYaoistkaxx
Spotkaliśmy się, tak jak zawsze. Pod mostem, tuż przed szkołą. On przyjechał na swoim rowerze, a ja jak zwykle na nogach. Niby wszystko było w porządku. Uśmiechał się tak, jak zawsze. Miał mnóstwo energii. Zarażał mnie nią. Ale ja widziałem. Jego oczy.
One się nie śmiały.Wiedziałem, że jest coś nie tak. Hinata nigdy się tak nie zachowywał. Ja to widziałem. Tylko ja go znałem. Chciałem z nim porozmawiać, nie miałem odwagi.
Weszliśmy do szkoły i na tym by się skończyło. Zajęliśmy się lekcjami. Pochłonięci w wir nauki. Ale ja cały czas na niego patrzyłem. Był smutny.
Na treningu ciągle prosił mnie o wystawy. Nie to, żebym narzekał. Wystawiałem mu, najwięcej, jak się da. Oczerniałem go tak samo, jak zawsze, jak się pomyli. Ale on. On reagował inaczej. Bardziej brał to do siebie.
Pod koniec treningu byliśmy już sami. Zaczęliśmy sprzątać. Byłem osobą, która musi wiedzieć. Przerwałem jako pierwszy tą głuchą ciszę.
- Co ci jest? - spojrzał na mnie. Ja przyglądałem się mu surowym spojrzeniem. Nie miałem zamiaru go wystraszyć.
- O co ci chodzi? - spytał z głupim uśmiechem na twarzy. Irytujące.
- Od 3 dni zachowujesz się conajmniej dziwnie. - warknąłem. Choć nie chciałem. Jego obecność tak na mnie wpływała. A raczej, moja niewiedza.
- Naprawdę?! - jego oczy zalśniły. Jednak, nie w taki sposób jak zawsze. Zalśniły, ze strachu. Wiedział, że nie odpuszczę.
- Nie graj głupka, Hinata. - odłożyłem mop, który trzymałem przez cały ten czas. Zacząłem do niego podchodzić. On się speszył, zaczął się cofać. Typowe.
- A-Ale ja naprawdę nie wiem, o co chodzi... - podniósł ręce. Denerwował się. Ja również zaczynałem. A jeśli sobie ubzdurałem? Nie. To nie mogło być to. Rozpoznam jego smutek wszędzie.
- Nie wyjdziemy stąd, póki mi wszystkiego nie wyśpiewasz. - w końcu, doszliśmy do ściany. A raczej on doszedł. Oparł się o nią. Wręcz przyległ. Ja się podparłem. Dłonią. Tuż nad jego głową.
Hinata odwrócił wzrok. Całe zdenerwowanie go opuściło. Nie było sensu się denerwować. I tak bym nie odpuścił. Rudzielec był teraz... Smutny. Nie. Zrezygnowany. Serce mnie zabolało. Nienawidzę tego widoku.
- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda, Kageyama? - spytał. Mówił szeptem. Mnie zatkało. Przyjaciółmi? Co znaczy być "przyjacielem"? Jeżeli uczucie, które do niego czuję jest przyjaźnią, to w 100% nimi jesteśmy. Jednak. Co jeśli nie?
- Zależy, kim byś chciał, żebyśmy byli. - spytałem, bezpiecznie. Nie przecząc, ani potwierdzając. Genialne.
I to był chyba dobry wybór. Chłopak cały się ożywił. Więc i ja też. Działał na mnie zbyt mocno. Zbyt... Uzależniająco.
- Chciałbym być kimś więcej, niż to. - powiedział. Pewniej, niż wcześniej. Ja znowu nie wiedziałem, o co chodzi. Kimś więcej? Kim? Co to znaczy? Jak mam to rozumieć? Nie wiem.
- Co masz na myśli? - dopytałem, unosząc brew. Nie wiedziałem, co zrobić. Moje serce biło jak szalone. To przez niego. Przez naszą bliskość. Przez to, że byliśmy sami. Przez to, że patrzyłem mu w oczy.
Shōyō zamrugał. Chyba ogarnął, że nie rozumiem. Uśmiechnął się delikatnie. Ja nadal nie wiedziałem.
- Wiesz, Kageyama. Czymś takim, jak yin i yang, czymś takim jak plus i minus, czymś takim, jak ketchup i majonez. - nic mi to nie wyjaśniło. Patrzyłem na niego skupiony. Próbowałem go zrozumieć. Co to za porównanie? Nie rozumiałem.
Hinata zaśmiał się. Ja się pobudziłem. W końcu usłyszałem jego śmiech. Ten jego prawdziwy śmiech. Bez udawania. Mimowolnie, moje serce przyspieszyło.
- Kimś, kto osobno ma swoje wartości, ale razem tworzą mieszankę wspaniałych rzeczy. Zawsze są razem, bo osobno mogłyby smakować gorzej. Wypełniają siebie nawzajem, tworząc przy tym wspaniały związek. - powiedział, uśmiechnięty. Ja go wysłuchałem. Aż niedowierzałem. Od kiedy on stał się taki mądry?
Ale zrozumiałem. I to chyba było dla mnie najważniejsze. Moje serce, ponownie, przyspieszyło. Ja patrzyłem się w jego oczy. On w moje też. Aż w końcu. To była sekunda. Złączyliśmy nasze usta. Nawet nie wiedziałem kiedy. Po prostu to zrobiłem. On zrobił to samo. A ja się zatraciłem.
Zapomniałem, gdzie jestem. Liczył się teraz on. I tylko on. Ten pocałunek. Wywoływał u mnie silne emocje. Takie, których nigdy nie czułem. Ale podobały mi się.
Nie wiem, czy zacząłem przesadzać, ale ściągnąłem jego koszulkę. Nie interesowało mnie to, co robię. Po prostu działałem. A Hinata się nie opierał. Wręcz mi pomagał.
Nie trwało to długo. Wciąż się całowaliśmy, aczkolwiek nasze ubrania już leżały na podłodze. Nie wiedziałem, co robić. Zdałem się na intuicję. Miałem nadzieję, że tym razem mnie nie zawiedzie.
Wziąłem go na ręce. Trzymałem go za uda. Był lekki. Nawet się zdziwiłem. Spojrzałem na niego kątem oka. Nie chciałem przerywać pocałunku. Jednak musiałem. Z trudem się od niego oderwałem.
- Czyżby o to ci chodziło? - spytałem, choć znałem odpowiedź. Hinata był cały czerwony na twarzy. Uroczy. Chłopak jedynie pokiwał głową. Najwidoczniej nie miał odwagi, by dalej mówić. To zrozumiałe.
Oparł głowę o moje ramię, a ja w końcu zadziałałem. Wbiłem się w niego. Szybkim ruchem. Przygryzłem wargę, bo poczułem coś przyjemnie dziwnego. Albo raczej dziwnie przyjemnego. Hinata musiał czuć się jeszcze dziwniej.
Jednak po chwili moje ciało wypełniło się niebiańskim uczuciem. Czułem się wspaniale. Znowu się zapomniałem. Zatraciłem się. Zacząłem się poruszać. Usłyszałem pierwsze słodkie jęki Hinaty. Przez to, przyspieszyłem ruchy.
Z każdą chwilą czułem się coraz lepiej. Uczucie przyjemności wypełniało mnie od środka. Miałem wrażenie, że odlatuję. Nie wiedziałem, jak on się czuł. Mogłem jedynie podejrzewać. Jego jęki jednak wskazywały na przyjemność. Mógł czuć się tak dobrze, jak ja. Bądź lepiej.
Z każdym kolejnym jego jękiem, przyspieszałem ruchy. W końcu dotarłem do swoich granic. Szybciej nie dało się poruszać. Zacząłem głośno sapać. Mocno zaciskałem dłonie na udach Hinaty. Było wspaniale.
Było mi w cholerę gorąco. On też był gorący. Wokół było gorąco. Jednak, nie trwało to długo. Poczułem dziwne mrowienie w podbrzuszu. Przestraszyłem się. Akurat o tym co nieco wiedziałem.
Zwolniłem ruchy. Odetchnąłem głośno. Zrobiłem jeszcze parę mocniejszych pchnięć. Nie chciałem kończyć tej przyjemności.
Tuż przed orgazmem wyszedłem z niego. Spuściłem się na swój i jego brzuch. Nie tak miało to wyglądać.
On również doszedł. Z głośnym jękiem. Cudownym jękiem. Chciałem słyszeć go więcej. Niestety, nie dzisiaj.
Chwilę nam zajęło, zanim się uspokoiliśmy. Powoli go postawiłem. Jednak nadal go trzymałem, w razie czego. Byłem zmęczony, jednak nie usiadłem. Zrobiłem coś innego.
Przytuliłem go.
I pocałowałem w głowę.
- Zostań moim majonezem.
~Miri
CZYTASZ
One-Shoty Haikyuu *zamówienia zamknięte*
De TodoPrzyjmuję one shoty z postaciami: -Daichi Sawamura -Sugawara Koushi -Asahi Azumane -Nishinoya Yuu -Hinata Shouyou -Kageyama Tobio -Tsukishima Kei -Yamaguchi Tadashi -Oikawa Tooru -Iwaizumi Hajime -Kuroo Tetsurou -Kenma Kozume -Bokuto Koutarou -A...