Rozdział 5 "Jak mus to mus"

155 16 5
                                    

-Stało to się koło drugiej rano. To jeden ze sklepów, ale okradła ich trzy. 

Z opóźnieniem dotarły do mnie słowa Kaldura. Cały czas patrzyłam na holo-monitor, na którym po raz kolejny odtwarzał się filmik, w którym rudowłosa dziewczyna wybiega z jubilera. Albo kamery miejskie nie wychwytają głosu, albo alarm antywłamaniowy się nie włączył. *Dziwne.* Pomijając fakt, że nikt jej nie gonił, a ta biegła. Nagle skręciła w boczną alejkę. Weszła na schody pożarowe, a po nich na dach. I jakby zapomniała, że obrabowała jubilera, zatrzymała się, aby odpocząć. *Dziewczyna nie ma kondycji.* Rozejrzała się dookoła siebie i jej wzrok padł na kamerę. Była noc, ale przez lampę niedaleko niej, dało się zobaczyć jej twarz. Może i nie dało się jej rozpoznać, ale dało się zauważyć jeden, duży, kolosalny błąd. Nie miała maski. Ta się prostuje i cofa, a kamera niespodziewanie gaśnie.

Na drugim monitorze było zdjęcie. Kadr z tego nagrania, a dokładnie to z momentu, w którym patrzyła prosto w kamerę. Tyle, że był przybliżony prosto na jej twarz, wyostrzony i bardziej rozjaśniony. Teraz było widać idealnie twarz tej "mojej podpórki". I rzeczywiście. To ja. To byłam ja. Przynajmniej tak to wyglądało. Ale to nie byłam ja. To nie mogłam być ja. Gdzieś o tej godzinie gadałam z Zatanną, jak się nie mylę, o najgłupszych teoriach spiskowych, które mamy po obejrzeniu serialu: "Rick and Morty". Swoją drogą, serial nawet fajny, ale lepiej nie brać go na poważnie.

-To amatorka. -skomentowałam nawet nie siląc się na bycie miłą. Ktoś mnie wrabiał i przez tego ktosia wszystko nad czym ciężko pracowałam latami może pójść do diabła. Oo nie... Ja na to nie pozwolę -Nawet twarzy nie zasłoniła.

-Może. Dziwne jest to, że nikt nie zgłosił włamania. Nikt z tych trzech sklepów. Nagranie znalazł Batman.

-Nie dziwię się. W końcu to Gotham City. -stwierdziłam pokazując dłonią w stronę filmiku. Znałam to miasto, tę dziurę lepiej niż siebie samą. A przed tym sklepem czasami chodziłam. Ceny jak z kosmosu. Nawet za jeden, durny kolczyk zapłacisz z kilka tysięcy -Co Liga kazała ci zrobić? -spytałam. Mieli dowód, że to ja mogłam się włamać, dziwne było to, że jeszcze mnie nie wyrzucili z drużyny, nie anulowali propozycji dołączenia do Ligi Sprawiedliwości i nie zamknęli w Belle Reve

-Sprawdzić wszystkie możliwe opcje, zobaczyć czy to na pewno jesteś ty. Ale znają cię i wątpią w to.

-I dobrze! Jak można pomyśleć, że to w ogóle ja?! -uniosłam się, ale miała ku temu poważny powód -Jakbyś zapomniał umiem super-szybko biegać, na pewno do włamania bym tego użyła. Nie uciekałabym, gdyby nikt mnie nie gonił. A zadyszkę to ja mam jak przebiegnę dwadzieścia razy więcej kilometrów niż ty jesteś w stanie. I założyłabym chociaż kaptur, aby mi twarzy nie było widać.

-Ann. -od razy na niego spojrzałam, a ten ze stoickim spokojem powiedział mi -Oni nie wierzą, że to na prawdę ty. Dlatego dali tą sprawę mi, abym sprawdził to nagranie jak i opcje.

-Jakie opcje? -chłopak westchnął cicho, a potem zaczął mówić patrząc na nagranie

-Sprawdziłem. To oryginalne nagranie, a nie jakaś tam podróbka.

-Sądzę, że Batman już to wiedział. -mruknęłam

-Chciałem się upewnić. Eh. Liga dostała niedawno cynk, że z tajnego laboratorium zniknęło urządzenie, które potrafi sprawić, że wyglądasz jak ktoś inny. Może... to właśnie to. -spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam zmartwienie. Martwił się. Znałam go. Z zewnątrz, twardy jak skała, nie do ruszenia, a czasami jakby nie miał uczuć, ale w środku to wrażliwy chłopak, któremu bardzo zależy na bliskich -Czas się zgadza. Ta opcja jest jak najbardziej prawdopodobna.

Nad życiem nie nadążyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz