Gotham City, godzina 14:33.
Wychodząc z komisariatu uwolniłam się od krzyku Jamesa Gordona, a przywitałam się z klaksonami zdenerwowanych kierowców stojących w korku. Sama nie wiem co było gorsze...
-Całe Gotham... -mruknęłam z małym uśmiechem pod nosem
Nie miałam co robić czekając na Dicka, więc postanowiłam spędzić jakoś ten czas w parku. Może jak się nie rozpada to kupię sobie ten zawsze spalony i przesolony popcorn, który zawsze Gruby Bill tam sprzedaje?
Wzięło mnie na wspomnienia z tym miastem i aż zaczęłam się zastanawiać dlaczego z niego wyjechałam. Jasne, pamiętałam że Roy zaproponował wspólne mieszkanie w Star City. Pamiętam też, że wpierw odmówiłam i nie chciałam się zgadzać. Co mnie podkusiło, aby zmienić zdanie?
Nie zyskałam na to pytanie odpowiedzi, za to tak jak na mnie przystało nie patrzyłam gdzie idę i co jest przede mną, tak więc uderzyłam w coś, co po chwili okazało się kimś. Jakie było moje zdziwienie widząc samą siebie sprzed kilku godzin.
Zamrugałam kilka razy. *Mam omamy od uderzenia, tak?*
Czułam się jakby w tym momencie ktoś postawił przede mną lustro, ale pokazujące same kłamstwa. Widziałam młodą dziewczynę w moim wieku, z identyczną twarzą co moja, z rudymi włosami i uśmiechem na twarzy. Mi nie było ani trochę do uśmiechania się w tej chwili.
-Przepraszam najmocniej. Ja... -jej zielone oczy, takie same które ja mam, wbiły się we mnie i chwilę tak stała -Ej... ja cię chyba skądś znam, prawda?
-N... nie, nie. To musi być jakaś pomyłka. -powiedziałam próbując przemówić bez szoku. Było to trudne, bo ilekroć na nią zerknęłam wydawało mi się, że ona jest bardziej mną niż ja sama... *Za dużo Ricka i Morty'ego. Zdecydowanie za dużo.*
-Nie... -mówiła z większym skupieniem lustrowała moją twarz. Czułam się dziwnie. Chyba nikt nie lubi, gdy ktoś, zwłaszcza kiedy spotykasz go po raz pierwszy, patrzył na ciebie bardzo długo, ale gdy tą osobą jest twój klon to taka sytuacja wydaje się bardziej niż bardzo niekomfortowa -O mój Boże! -wystraszyła mnie tym i aż podskoczyłam. Nic mnie nigdy tak bardzo nie przestraszyło jak teraz jej nagły pisk -Ty jesteś Ann West. Ta z The Starling City Star.
-The Star City Star. -poprawiłam ją -Jakiś rok temu zmieniono nazwę.
-Racja.
Patrzyła na mnie dosyć dziwnie. W ogóle jej zachowanie było dziwne. Jakby... sama nie wiem, jakbym była dla niej Kimś. Pff... no przecież, pewnie klaun ją poinformował kogo jest klonem, więc zrobiła research i teraz udaję przede mną głupią i wniebowzięta nagłym spotkaniem ze mną. Jasne, już jej wierzę że to był przypadek, jak i w to że nie poznaje swojej własnej twarzy przed sobą... znaczy, mojej... znaczy... Ah! Wiecie o co mi chodzi!
-Nie mogę w to uwierzyć. -*To są nas dwie.*
Jakie jest prawdopodobieństwo, że kiedy szukasz odpowiedzi czy zostałeś sklonowany, i prosisz o pomoc swojego przyjaciela, to tego samego dnia na ulicy spotkasz swojego klona? Chyba tylko moje szczęście jest do tego zdolne.
-Co masz przez to na myśli? -jedna z wielu rzeczy, które nauczyłam się na misjach: nie mogę dać po sobie poznać, że wiem o czymś o czym wiedzieć nie powinnam
-No bo... jesteś Ann West! Twoje artykuły w Gotham Gazette robiły furorę!
Nie daj się nabrać, krzyczał mój zdrowy rozsądek. Uśmiechnęłam się delikatnie, próbując pokazać, że jej słowa były dla mnie miłe, a ja wcale nie podejrzewam, że to miodek przed toporkiem.
CZYTASZ
Nad życiem nie nadążysz
FanficPamiętacie może pewną rudowłosą dziewczynę? Sprinterkę, która zniknęła na cały rok, dla świata była martwa, a później się pojawiła? Nie? Ann West aka Star, teraz mówi wam to coś? Na pewno! Spytacie teraz: "Co u niej?" No cóż... bywało lepiej, znaczn...