Rozdział 3 "Wyciągać informacje umiem"

193 18 3
                                    

Twierdza, 6 sierpnia, godzina 14:12.

-Rozpoznano: Speed S, B08. -ogłosił moje przybycie komputer, a jasne światło zaczęło powoli gasnąć aż całkowicie zniknęło

Pomrugałam parę razy, aby przyzwyczaić oczy do panującego w pomieszczeniu światła. *Dlaczego Twierdza jest tak jasno oświetlona? Jak ja tęsknię za Górą... Że też dwaj geniusze musieli ją rozwalić.*

Zeszłam z platformy. Podniosłam wzrok na ogromną centralę. Moje oczy od razu napotkały jedyną, o prócz mnie, żywą duszę.

-¡Hola Kaldur'ahm! -przywitałam się entuzjastycznie z najlepszym podwójnym agentem jakiego spotkałam w całym życiu

Z uśmiechem zaczęłam do niego podchodzić, a on przeniósł wzrok z holo-komputera na mnie. Gdy tylko mnie zobaczył, na jego twarzy wyrósł uśmiech. Jakiś miesiąc temu zapewne bym mu w te jego równe zęby z przyjemnością przywaliła i skopała na kwaśne jabłko z tysiąc tysięcy razy jego zad, ale teraz nie.

Wiadomo, działał pod przykrywką, wiele razy musiał z nami walczyć, działał "przeciwko" nam, rozwalił Górę Sprawiedliwości, nasz drugi dom i teraz musimy się męczyć pod jednym dachem z Ligą, koniec z działaniami za jej plecami. Ale! Nie jestem na niego już za to zła. Już nie. Wcześniej tak i od razu mu to udowodniłam. Oj... Takie uderzenia to on długo nie zapomni i zapamięta sobie raz na zawsze, żeby mnie w takie akcje lepiej, dla własnego dobra, wtajemniczać. Jednak, miesiąc minął, miałam dużo czasu na przemyślenia tego i owego, no i w końcu to był mój przyjaciel. On mnie wspierał, ja jego. On próbował mnie zabić, ja jego. On jest dla mnie jak siostra, i ja dla niego nią jestem. On mnie kocha, ja go kocham. On mnie nienawidzi, i ja go nienawidzę. No jak ja mogę się na niego długo gniewać?

-Miesiąc się nie widzieliśmy. Dla sprintera to jak wieczność. -stając przed nim podskoczyłam niczym małe dziecko -Stęskniłeś się?

-Za tobą zawsze. -nie czekając ani chwili dłużej zamknął mnie w żelaznym uścisku. Gdybym miała super-słuch Connera to bym pewnie usłyszała jak miażdżył mi kości, prawie je łamiąc. Na moje szczęście, tak szybko jak mnie złapał, tak i puścił -A jednak przyjęłaś pseudonim od prasy. -na tę wzmiankę przewróciłam oczami

-Znudziło mi się wytykania im na każdym kroku, że nazwałam się Star, a nie jakieś Speed S.

-To S może być od Star.

-To nie mogli mnie nazwać Speed Star, tylko jakieś nie wiadomo co Speed S? Równie dobrze to S może znaczyć Super. Nie chcę aby shipowali mnie z Superboy'em. Jest dla mnie za młody. Do tego to chłopak Megan. Nie mogłabym jej tego zrobić. To w końcu jej chłopak. Ponownie. -czułam jak mi język zaczyna szybciej chodzić. Położyłam dłoń na biodrze i zaapelowałam do niego -Język mi szybko chodzi. Za chwilę się rozgadam i ty mnie nigdy nie przegadasz dopóki nie skończę powiedzieć tego co mam, a ja do powiedzenia mam akurat bardzo dużo.

I tak jak jego prosiłam, przerwał mi dając na moje ramiona swoje silne dłonie.

-Ann, lubię z tobą gadać, ale nie lubię ciebie ciągle słuchać, więc jeśli możesz, opanuj się. -rzekł poważnie, ale przez uśmiech na jego twarzy nie mogłam go tak odebrać

Zmarszczyłam nos jak niezadowolone małe dziecko, co go rozbawiło, bo zobaczyłam w jego oczach iskierki szczęścia. No, a jeśli to nie ja to zrobiłam, to Kaldur ma chorobę psychiczną, chociaż to jest najnormalniejszy człowiek jakiego znam. A on pochodzi z Atlantydy i ma skrzela!!

-Tęskniłem.

-Przecież minął jedynie miesiąc. -pochyliłam się sprawiając że nasza rozmowa wyglądała jak... można było ja nazwać: między nami spiskowcami -Przypomnieć ci, że na cały rok zniknęłam i na Biegunie się pojawiłam? -jego mima zrzedła, a na mojek pojawił się duży banan. Z biegiem czasu ta historia jest bardzo zabawna, a przynajmniej dla mnie, dla reszty ciągle przyprawia o chwilowe zatrzymanie akcji serca

Nad życiem nie nadążyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz