Rozdział 11 "Mini odskocznia"

82 9 3
                                    

Gotham City, godzina 17:22.

Z westchnięciem opadłam na siedzenie samochodu. Przetarłam dłonią twarz. Byłam już zmęczona. Chodzenie do różnych miejsc, ale w tym samym celu i robienie w nich tego samego jest serio męczące.

Gdy Dick usiadł na miejscu kierowcy nie zrobił tego samego co ja tylko sięgnął do schowka. Wyjął z niego przezroczysty worek, w którym było wszystko co udało nam się znaleźć w miejscach kradzieży dokonanych przez mojego klona. Włosy. Nasze całe dzisiejsze poszukiwania doprowadziły nas do kilku rudych włosów. Samo znalezienie ich to był problem, nie wspominając już nic o zabraniu ich spod nosa pracowników patrzących ci na ręce, ale teraz gdy tak sobie myślę to krew mnie jasna zalewa, że tylko to udało nam się znaleźć.

-Wiec podsumujmy fakty. Zmarnowaliśmy oboje z dwie godziny jeżdżąc od jednego jubilera do drugiego tylko po to, aby pogadać z pracownikami, którzy nic nie pamiętają lub nie wiedzą, dowiedzieć się, że nie ma nagrań z ich kamer, pokłócić się z jednym ze sprzedawców, bo był zwykłym chamem z tekstem: "Chcę popracować spokojnie do swojej emerytury" oraz wejść do magazynów, które wszystkie były puste, a jedynymi naszymi śladami są włosy. -czy opowiadana przeze mnie historia brzmiała jakbym wierzyła w dalszą część działania? Nie, nie i jeszcze raz NIE. Jeśli przed dwie godziny znaleźliśmy zaledwie parę lichych włosów, to mojego klona możemy złapać co najwyżej za rok! A czas nas gonił

-Wcale nie jest tak źle jak na to wygląda.

-To masakra, Dick. Masakra.

-Oh, daj spokój. Zawsze mogło być gorzej.

-Zmarnowaliśmy tam czas! Równie dobrze mogliśmy tam w ogóle nie przychodzić. -uderzyłam pięścią w drzwi. Od razu poczułam na niej mrowienie, ale zbyłam to. Ten nagły upust moich emocji trochę mi pomógł pozbyć się frustracji jaka we mnie z sekundy na sekundę narastała

-Ej, ktoś mi kiedyś powiedział, że jak długo szukasz swojego celu to znaczy, że jesteś na dobrej drodze.

Spojrzałam na niego jak na kompletnego imbecyla. Ten tekst miał w sobie tyle samo sensu co: "Rób albo nie rób. Nie ma próbowania." Jakie to jest beznadziejne. Jak można coś robić najpierw tego nie próbując?

-Jakbyś nie wiedziała, włosy są najbardziej pomocne do znalezienia przestępcy. To w końcu DNA. -przewróciłam mimowolnie oczami na jego słowa -Jak to dobrze, że wy dziewczyny liniejecie. -mówiąc to schował worek do schowka, a potem przekręcił kluczyki w stacyjce sprawiając, że oboje usłyszeliśmy pracę silnika oraz muzykę lecącą z radia

-Mam cię skrzywdzić? -spytałam unosząc swoja jedna brew. Chłopak się cicho zaśmiał i zaczął wyjeżdżać z parkingu

Nie marnując czasu pojechaliśmy do naszego następnego celu.

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Megan i powiedziała, że już prawie kończą swoją robotę oraz że możemy się wszyscy w czwórkę spotkać choć na jedną chwilę. Umówiliśmy się potem, że Wally zabierze nasze wskazówki do S.T.A.R. Labs, Dick zawiezie mnie i Megan do mnie, potem sam odjedzie, a my dwie urządzimy sobie taki mini-babski wieczór.

Jechaliśmy dalej w ciszy, którą przerywało radio. Nightwing skupił się na drodze, a ja widokiem ulic Gotham jakie mijaliśmy. Nic się to miasto nie zmieniło. Wciąż było takie same, mimo minionego czasu.

-Przepraszam, że cię w to wciągnęłam. -przerwałam nagle ciszę, bo uznałam, że należy się aby Dick usłyszał te moje słowa ode mnie i to teraz, gdy jeszcze go widzę i jesteśmy sami -Wiem, że życie i tak już męczy, a teraz ja z tą sprawą. Gdyby nie ja byłbyś już dawno w domu i odpoczywał, a tak to... wciągnęłam cię w to bagno. -odwróciłam głowę w jego stronę i choć nie złapałam z nim kontaktu wzrokowego to chciałam na niego patrzeć, widzieć przynajmniej jego profil -Wybacz, Dickie.

Nad życiem nie nadążyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz