Gotham City, 8 sierpień, godzina 12:20.
-Wzięłaś pieniądze na bilet?
Usłyszałam głos rodzicielki, gdy wiązałam drugi but w przedpokoju.
-Na bilet? -pytanie przesiąknięte zdziwieniem wyrwało się ze mnie instynktownie, na szczęście w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że rozmawiam z mamą i powstrzymałam się od prychnięcia czegoś na wzór:"Po co mi bilet na autobus jak potrafię biec sto razy szybciej od niego."-Aa ! Tak, tak! Mam, mam. Spokojnie.
Wstałam, a mój wzrok padł na odbicie w lustrze. Skrzywiłam się widząc swe odbicie.
Wczoraj mama stwierdziła, że przydałaby mi się inna fryzura, że to mi pomoże poczuć się lepiej, i po chwili powstał pomysł o tym bym stała się blondynką. Przefarbowała mi włosy i teraz wyglądałam niczym Czarna Wdowa, ale przynajmniej długość włosów miałam wciąż tą samą. Chyba bym się na nią obraziła do końca świata, gdyby mi ścięła moje kudły. Według mamy do twarzy mi w blond włosach, ja nie byłam co do tego przekonana, ale może po prostu muszę się przyzwyczaić.
-Dobra, mamo. To ja już lecę, bo mi autobus ucieknie. -już chciałam iść do drzwi i wyjść lecz wtedy nagle zatrzymał mnie głos rodzicielki
-Ann? -jej pytający ton głosu lekko mnie zmartwił, jak i zaciekawił, dlatego zatrzymałam się i spojrzałam za siebie, gdzie stała ona -Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna. Wiem, że bycie Star było dla ciebie ważne. I wiem też, że nie jest ci łatwo nie używać swych mocy. Ale jestem naprawdę z ciebie dumna. Moja mała gwiazdka.
Kobieta z każdym swym słowem była bliżej mnie, aż w końcu, przy wypowiadaniu ostatniego zdania była centralnie przede mną. Nim się obejrzałam wylądowałam w jej uścisku. Dziękowałam w duchu za to, gdyż mogłam nie martwić się o to, że mama zobaczy moje zaszklone oczy.
-Dzięki mamo.
-Jestem pewna, że ta cała Speed S świetnie sobie radzi.
Nie odpowiedziałam nic, tylko odsunęłam się od rodzicielki posyłając jej pogodny uśmiech, potem wyszłam. Chłód uderzył we mnie od razu, nie wspominając już nic o smrodzie. Za tym nigdy nie zacznę tęsknić. Moje serce kupiło Star City. Jeszcze nie tak dawno mogłabym powiedzieć, że przebiła je strzała amora, ale... związku już nie ma, przeszłość odchodzi, miasto zostało, a życie toczy się dalej.
A gdzieś na tym padole zwanym moim życiem jest gdzieś sobie Dick Grayson aka Nightwing, aka Pierwszy Robin, aka mój przyjaciel, którego pomoc jest mi bardzo potrzebna.
Przeszłam spokojnym krokiem przez całą ulicę, aby znaleźć się jak najdalej od swego domu. Czułam się jak jakaś nastolatka, wymykająca się z domu do swojego chłopaka, tak aby rodzice ją nie nakryli. Ja w tym porównaniu byłam tą nastolatka, a mym chłopakiem było bieganie. Kochałam to. Jeszcze zanim zyskałam swoją moc, pamiętam, że uwielbiałam biegać. Mogłam biegać codziennie przez wiele godzin. Dlatego okłamuję mamę. Ci co nie są na moim miejscu, nie zrozumieją. Życie bez biegania i ja to dwie różne galaktyki.
Gdy byłam daleko od domu weszłam do pewnej uliczki, a po sekundzie, smród miasta czy chłód, w ogóle mi nie przeszkadzał, liczyło się dla mnie tylko to że moje nogi znów są w ruchu. To uzależnienie. Każdy człowiek jakieś swoje ma.
Gotham City, godzina 14:05.
Znalezienie Dicka nie należało wcale do najłatwiejszych zadań. Po pierwsze, chlorak wcale nie chciał być znajdywany, a jako że potrafił się dobrze ukrywać, to nie było to dla mnie nawet najmniejszym plusem. Po drugie, to był Dick, a Dicka zawsze gdzieś nosiło. Czasami myślałam, że nie mógł wysiedzieć w jednym miejscu nic nie robiąc dużej ode mnie. Z tych dwóch powodów szukanie go było trudne i czasochłonne, nawet dla kogoś tak szybkiego jak ja, ale nie niewykonalne.
CZYTASZ
Nad życiem nie nadążysz
FanfictionPamiętacie może pewną rudowłosą dziewczynę? Sprinterkę, która zniknęła na cały rok, dla świata była martwa, a później się pojawiła? Nie? Ann West aka Star, teraz mówi wam to coś? Na pewno! Spytacie teraz: "Co u niej?" No cóż... bywało lepiej, znaczn...