Wyszedłem z łazienki po prysznicu i ogarnięciu się. Wszedłem do oświetlonej przez poranne słońce kuchni i usiadłem przy stole. Łukasz postawił przede mną talerz kanapek i usiadł obok, wyjmując telefon. Siedziałem w ciszy, przypatrując się twarzy bruneta. Jego mięśnie były spięte a szczęka zaciśnięta. Przełknąłem ślinę i powoli wstałem, podchodząc do starszego. Wdrapałem mu się na kolana, oplatając rękoma wokół szyi. Brunet westchnął, obejmując mnie jedną ręką w pasie żebym nie spadł. Przysunąłem w swoją stronę talerz i zacząłem jeść.
- Przemyślałeś sobie wszystko? - chłopak odłożył telefon, kładąc drugą rękę na moim brzuchu i przyciskając mnie mocniej do siebie.
Pokiwałem głową, gryząc kanapkę.
- Więc dlaczego nie usłyszałem dzisiaj z rana przeprosin? - mruknął, kładąc głowę na moim ramieniu.
- Przeprosiłem, wczoraj. - szepnąłem, odkładając kanapkę na talerz.
- Wczoraj powiedziałeś też bardzo dużo złych rzeczy.
- Wiem, ale przeprosiłem...
Łukasz podrzucił mnie na kolanach tak, abym był odwrócony do niego przodem.
- Marku, będziesz się teraz ze mną kłócił? - pogłaskał mnie po biodrze, wpatrując się głęboko w moje oczy. - czy ładnie przeprosisz, a ja postaram się ci wybaczyć?
Milczałem przez chwilę, analizując jego słowa. Nie chciałem, żeby więcej był na mnie zły. Bo może miał rację. Przesadziłem.
- Przepraszam... - szepnąłem, po chwili namysłu.
Brunet pocałował mnie we włosy, zjeżdżając ustami na moją szyję.
- Grzeczny chłopczyk. - wymruczał, zasysając się na mojej skórze. - ty jesteś skarbie po prostu zagubiony. - przycisnął mnie bardziej do siebie. - nie zdajesz sobie jeszcze sprawy z wagi tego, co mówisz. - odsunął mnie od siebie, powoli gładząc moje policzki. - nikt cię tego nie nauczył. - pocałował mnie delikatnie w usta. - ale od tego jestem ja, cio nie? - uśmiechnął się. - po prostu cię ostatnio za bardzo nie pilnuję, to moja wina. - schował twarz w mojej szyi, łaskocząc mnie włosami po policzku. - jak ci się dzisiaj spało? - zmienił temat, kładąc dłoń na tyle mojej głowy i przeczesując moje włosy palcami.
- Źle. - przyznałem, wpatrując się w ścianę.
- Źle? - zassał się na mojej szyi, tworząc malinkę. - dlaczego źle?
Westchnąłem, bardziej wtulając się w bruneta. Chciałem mu powiedzieć, że spałem źle bo nie miałem go przy sobie i pomimo tego, że bałem się trochę jego dotyku, brakowało mi go. Chociaż zastanawiałem się czasem, czy nie brakuje mi przypadkiem dotyku kogokolwiek. Po prostu czyjejś bliskości, niekoniecznie Łukasza. Chyba nie powinienem czuć pustki bez jego obecności, skoro się go boję...
- Było zimno. - mruknąłem, kładąc nadgarstki na barkach chłopaka i poprawiając się na jego kolanach.
Mój brzuch stykał się z tym jego, przez co oplotłem jego pas swoimi nogami. Straszy wciąż siedział na krześle, opierając głowę o moje ramię i przyciskając mnie do siebie obiema rękoma.
- Włączę dzisiaj ogrzewanie, to będzie cieplej, hm? - mruknął, kierując swoją rękę na moje włosy. Przeczesał je, odgarniając mi grzywkę z czoła.
Odlepiłem się od Łukasza, rozglądając po apartamencie. Sunąłem wzrokiem od kuchni, aż po korytarz prowadzący do sypialni, łazienki, garderoby i jakiegoś barku, salon i taras. Zatrzymałem wzrok na stoliku przy kanapie i przyjrzałem się mu. Nie było już tam kieliszka i butelki po winie. Leżał tam jedynie laptop i pistolet. Skrzywiłem się, przypominając sobie wczorajszy wieczór.
- Patrzysz na pistolet? - zgadnął brunet, szeptając.
Nie czekając na moją odpowiedź wstał, biorąc mnie na ręce. Poszedł do salonu i wziął ze stolika pistolet, wracając do kuchni. Usiadł ponownie przy stole, sadzając mnie bokiem na swoich kolanach. Gdy tylko objął mnie ręką, w której trzymał broń zadrżałem a w moje ciało wpłynęła panika.
- Nie bój się. - złożył kilka krótkich i szybkich pocałunków w mój policzek. - przecież nie uciekasz mi, nie pyskujesz ani nie krzyczysz.
- Wiem. - wyszeptałem, kiwając głową i patrząc w dół.
- To dlaczego się tak trzęsiesz? Mówię przecież, że nic ci nie zrobię. - pogłaskał mnie po włosach, uśmiechając się. - miałeś kiedyś w rękach pistolet? - zmienił temat, unosząc lekko dłoń, w której trzymał broń.
Pokręciłem głową, wpatrując się w czarny przedmiot. Brunet popatrzył na mnie na znak, że mam go od niego wziąść i gdy tylko niepewnie to zrobiłem, objął mnie obiema rękami i oparł brodę o moje ramię, lustrując uważnie moje dłonie.
- To model "CZ 75 B". - wskazał na jakiś wygenerowany na metalu napis. - chcesz sobie spróbować wyciągnąć i włożyć magazynek?
Po usłyszeniu jego słów zacząłem się zastanawiać, czy chłopak się nie bał, że mogę w niego strzelić. Przecież w każdym momencie momencie mógłbym załadować broń i w niego wycelować, skoro wczoraj widziałem jak to robi i raczej bym potrafił strzelić...
- Halo? - brunet mruknął, głaszcząc mnie zgiętym palcem wskazującym po policzku. - mówię coś do ciebie, odpowiedz mi.
- Tak, chcę spróbować. - szepnąłem, a chłopak pokiwał głową, ściągając jedną z rąk z mojego brzucha, mocno przyciskając mnie do siebie drugą, abym nie spadł.
- Tutaj masz spust. - wyszeptał, owiewając moją szyję ciepłym powietrzem.
Wziął moją drżącą dłoń i ułożył mi ją na wskazanej części.
- Żeby wyciągnąć magazynek musisz przycisnąć okrągły przycisk. - wciąż szeptał, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
Nacisnął go a z pistoletu powoli wypadł magazynek. Brunet wsadził go spowrotem, podając i broń.
- Teraz ty. - mruknął, ponownie oplatając obie ręce wokół mojego brzucha.
Niepewnie powtórzyłem poprzednie ruchy, co wyszło mi za pierwszym razem.
- Brawo. - starszy zaśmiał się krótko, całując mnie w skrawek ucha.
Delikatnie odwrócił moją twarz w swoją stronę i nim się zdążyłem zorientować moja twarz zatonęła w jego chłodnych dłoniach. Przypatrywał mi się chwilkę z lekkim uśmiechem, by później móc zatopić się swoimi ustami w tych moich.
___________________________________
Mam do was pytanie. Czy przeszkadza wam to, że w moich książkach nie ma scen seksu? Staram się wam to jakoś zastąpić ciekawą akcją, ale nie wiem, czy wam to pasuje...
CZYTASZ
To jest chore 2. Tworząc uśmiech w tonie łez | KxK
FanficPłakałem, a ciebie nie było. -------------------------------- To jest chore 2 | KxK Tworząc uśmiech w tonie łez. -------------------------------- Uwaga! Treści opowiadania nie mają na celu nikogo obrazić a charaktery bohaterów nie są zgodne z praw...