Zaspałam, pozdrawiam
Zaparkowałem na parkingu lotniska. Wyłączyłem silnik i spojrzałem na Marka. Spał, z lekko rozchylonymi ustami. Pogłaskałem go po włosach, zjeżdżając dłonią na policzek.
- Maruś. - pocałowałem go delikatnie. - wstajemy.
Wiedziałem, że będzie mu trudno obudzić się po lekach, wziętych dwie godziny temu, ale mieliśmy samolot. A nie mogłem mu tych tabletek nie dawać, bo by się nie uspokoił.
Potrzasnąłem lekko chłopakiem, by się wybudził. Gdy tylko się ocknął, przysunął się jak najbliżej drzwi, łapiąc za klamkę, ale drzwi nadal były zablokowane.
- Pójdziemy teraz na lotnisko. - zacząłem, starając się mówić spokojnie. - prosiłbym Cię, żebyś nie robił scen tylko grzecznie, trzymając mnie cały czas za rączkę, poszedł do samolotu.
- Nie. - pokręcił głową, nawet na mnie nie patrząc. - nigdzie nie jadę.
- Marku. - nadal byłem spokojny. Ale wiedziałem, że jeżeli się mnie nie posłucha, wybuchnę. - bardzo chciałeś jechać do Hiszpanii. - uśmiechnąłem się sztucznie. - będzie fajnie, zobaczysz. - położyłem dłoń na jego ramieniu, ale ją odtrącił. - popływamy w morzu, posiedzimy na plaży, pójdziemy do restauracji, hm?
- Zabiłeś człowieka. - szepnął. - jesteś mordercą.
Pokręciłem głową, ujmując jego twarz w dłonie. Był cały spięty, nie chciał się do mnie zbliżać. Jak się mnie. Mojego dotyku.
- Powiem komuś. Znowu cię zamkną. - zaczął płakać. - ty razem na zawsze.
- Marku, uspokój się, pleciesz bzdury. Nikt ci nie uwierzy.
- Uwierzy. - upierał się na swoim, próbując mnie od siebie odepchnąć.
Naprawdę zacząłem wątpić w to, że będzie siedział cicho. Przecież może wygadać się wszystkim. Pasażerom, stewardessom. Powiedziałem mu o wszystkim w nieodpowiednim momencie.
- Spróbuj się chociaż odezwać do kogokolwiek. Popatrzeć na kogoś, jakbyś prosił o pomoc. Zrobię z Twojego życia piekło, jak tylko opuścisz mnie na krok.
Blondyn się nie odezwał. Wyszedłem z auta, podchodząc do drzwi od strony pasażera. Otworzyłem je, patrząc na Marka.
- Wychodź. Daj mi rękę i buzia na kłódkę.
Młodszy złapał moją rękę i wstał, cały naburmuszony. Podeszlismy do bagażnika, z którego wyjąłem walizkę i torbę sportową. Torbę, zarzuciłem na lewe ramię i zamknąłem bagażnik i auto. Wziąłem to lewej ręki walizkę i poszedłem w stronę lotniska, ciągnąc za sobą chłopaka.
Po przejściu wszystkich bramek weszliśmy do samolotu, siadając na odpowiednie miejsca.
Marek siedział przy oknie, odsuwając się ode mnie jak tylko potrafi. Wpatrywał się w niebo, zaciskając palce na rekawach bluzy.
- Zimno ci?
Nie czekając na odpowiedź chłopaka zarzuciłem na niego cienki materiał, chociaż ten się opierał. Nie powiedział nawet dziękuję, ale gdy tylko zobaczyłem, że opatula się nią bardziej, na moich ustach zagościł uśmiech.
- Chcesz telefon? - oparłem łokieć na oparciu fotela. - Marku, popatrz na mnie. - pogłaskałem go po policzku, łapiąc jego podbródek w trzy palce i odwracając ku sobie. - możesz pograć sobie w jakieś gry, albo oglądnąć coś, hm? O, poglądamy razem jakiś film, co?
Wyjąłem z kieszeni telefon i słuchawki, włączając Netflixa. Włożyłem chłopakowi do ucha jedną słuchawkę, a drugą sobie, opierając głowę o jego ramię. Siedział opatrzony w ekran z kamienną twarzą. Nie reagował nawet, gdy całowałem go co jakiś czas w ucho, policzek albo kącik ust.
Zastanawiałem się, co teraz zrobić. Jak ponownie przekonać do siebie chłopaka. To było trudne nawet jak nie widział, że zabiłem człowieka. Co dopiero teraz.
Miałem jeden pomysł. Coś, co planowałem jeszcze przed wyjazdem. Nie wiedziałem czy to wyjdzie, bo przewiezienie igieł w samolocie jest bardzo ryzykowne. Ale musiałem mieć plan B. Coś, co pozwoliłoby mi w każdej chwili zastąpić tabletki nasenne. Coś, co pozwoliłoby pozbawić go na jakiś czas świadomości.
Zamiast oglądać film wpatrywałem się w chłopaka jak w obrazek. Widziałem jak spina mięśnie na twarzy gdy tylko całowałem go w szyję. Przełożyłem prawą rękę tak, by go obejmować i zacząłem głaskać jego policzek, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
- Zostaw. - chłopak próbował mnie odsunąć od siebie ale nie na tyle, by stracić z oczu ekran telefonu. - nie dotykaj mnie. Brzydzę się twoim dotykiem.
- Marku uspokój się. - szepnąłem, rozglądając się dookoła. Na szczęście nikt nie zwracał na nas zbytniej uwagi. - mówiłem Ci, żebyś nie robił scen. Oglądaj sobie i nie otwieraj buźki do końca lotu, bo wieczorem zamiast spaceru po plaży albo pójścia na lody będziesz siedział zamknięty w pokoju. Jutro też.
- I dobrze. - zmarszczył brwi, odrywając na chwilę wzrok od telefonu i patrząc mi w oczy. - nie chcę nawet na Ciebie patrzeć. Wyjdź sobie sam i niech cię zamkną w więzieniu. - ponownie odwrócił wzrok.
Zaśmiałem się cicho, ponownie kładąc głowę na ramieniu chłopaka.
- Straszne głupoty gadasz jak jesteś zdenerwowany. Mówiłem ci już, ale powtórzę - będzie ci naprawdę głupio, że takie rzeczy wygadujesz.
Chłopak już nic więcej nie powiedział, oglądając film.
CZYTASZ
To jest chore 2. Tworząc uśmiech w tonie łez | KxK
Hayran KurguPłakałem, a ciebie nie było. -------------------------------- To jest chore 2 | KxK Tworząc uśmiech w tonie łez. -------------------------------- Uwaga! Treści opowiadania nie mają na celu nikogo obrazić a charaktery bohaterów nie są zgodne z praw...