▪︎ᵀᴱᴸᴱᶠᴼᴺ▪︎

2.6K 177 133
                                    

Ostatnie promienie słońca wdzierały się do średniej wielkości pokoju, przez jedyne, na wpół zasłonięte okno, tym samym dodając wieczornego klimatu. Drobinki kurzu unoszące się w powietrzu, ujawniały się dopiero po zetknięciu się ze światłem, które z każdą minutą zanikało coraz bardziej. W pomieszczeniu panował przyjemny chłód przedostający się przez uchylone w pokoju obok okno, a przyśpieszone oddechy były jedynym dźwiękiem jaki dało się słyszeć w całym mieszkaniu.

— Szy-Szybciej — Wysapał blondyn, oplatając mocniej ręce wokół karku partnera, który widząc jego błagalny wzrok, uśmiechnął się na swój charakterystyczny sposób i spełnił jego prośbę. Zaciskając dłonie na jego pośladach, przyśpieszył, choć w większej mierze czynność ta należała do znajdującego się na jego kolanach bohatera, poruszającego się wraz z nim. I w pewnym sensie zrozumiał, że wypowiedź ta wcale nie było skierowana do niego. Był to po prostu kolejny sposób na uwolnienie buzujących w nim emocji.

Dabi nie odrywając wzroku od twarzy partnera, wykrzywionej pod wpływem wielu doznań, puścił go jedną dłonią, tylko po to, by dotknąć nią nabrzmiałego członka chłopaka, który w odpowiedzi jęknął pierwszy raz od dłuższego czasu. Spojrzał na czarnowłosego, na którego twarzy widniał usatysfakcjonowany uśmiech, zmieszany ze zmęczeniem. Podobało mu się to. Zaciskając do końca dłoń, zaczął nią poruszać, tym samym dając partnerowi większą dawkę rozkoszy, za którą w podzięce styknął ich czoła, dając upust jękom, które tylko bardziej podniecały złoczyńcę. Uwielbiał to jak skomlał, prosząc o więcej. Jego głos był wtedy niczym poezja, której mógłby słuchać bez końca. Dlatego za każdym razem doprowadzał go do takiego stanu, pragnąc więcej i więcej, głębiej i mocniej.

Ich głowy jednocześnie zwróciły się w bok, skąd dochodził nagły dźwięk. Muzyczka z telefonu blondyna, leżącego tuż obok reszty ubrań, zdążyła się już tak wbić w pamięć czarnowłosego, że po czasie zaczął jej nienawidzić tak samo, jak porannego budziku. Keigo spoglądając na wyświetlający się numer, otworzył szerzej oczy i chwycił dłoń Dabi'ego, tym samym przerywając przyjemną dla nich czynność. Naprawdę ciężko było mu się powstrzymać.

— Cholera — Przeklął pod nosem, sięgając po komórkę.

— Naprawdę? — Westchnął jego ciężko dyszący partner, który nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Był blisko, już prawie dochodził, a ta głupia królicza baba postanowiła zadzwonić akurat teraz, jakby nie mogła zrobić tego wcześniej lub później. — Odbierzesz i co? Sorki, ale nie mogę teraz gadać bo się pieprzę? Zadzwoń potem, buziaki?

Kpił z bohatera, który coraz bardziej przekonywał się, że to nie jest dobry pomysł. Mimo to musiał odebrać. Obiecał. Mirko miała do niego zadzwonić dziś wieczorem (o czym oczywiście zapomniał), kiedy w końcu przydzielą im wspólną misję, którą zapowiadano już od tygodnia. Nie mógł nie odebrać. To mogło być coś naprawdę ważnego, choć bardziej kierował się tym, iż nie chciałby spotkać się z gniewem białowłosej. Spojrzał na chłopaka, który wpatrywał się w prawię pustą butelkę whisky, stojącą obok szkła na komodzie. Zaraz jednak zwrócił ku niemu swe turkusowe spojrzenie i nic nie mówiąc, niespodziewanie wpił się w jego usta. Takami zaskoczony tym gestem, przymknął powieki i pogłębił pocałunek, zarzucając jedną rękę z powrotem na ramię partnera, który sprawnie poprowadził ich taniec języków. Dla Keigo wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Dźwięki miasta, znienawidzona przez Dabi'ego muzyczka, czy też brak telefonu w jego ręce, którą po chwili zatopił w czarnych włosach partnera. Byli tylko oni, ostatnie promienie słońca padające na ich nagie ciała i damski głos.

— No w końcu! Ileż można czekać?! — Blondyn gwałtownie otworzył oczy i odsunął się od chłopaka, który zdawał się nie protestować. Wpierw jego wzrok padł na wykrzywioną w kpiącym uśmieszku twarz, a dopiero potem na pokrytą bliznami dłoń trzymającą telefon tuż przy jego uchu. Momentalnie zrozumiał w co się właśnie wpakował. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Dabi (który podczas pocałunku zmienił ich pozycję, w efekcie czego blondyn uderzył plecami o miękką pościel) cały czas się w nim poruszał, pieszcząc jego twardego członka jednocześnie. Przygryzając wargę, przejął telefon i posłał chłopakowi jadowite spojrzenie. A przynajmniej próbował, bo jego twarz mówiła wyraźnie, że jeszcze chwila i dojdzie.

— M-Mirko... Ach! — Mocniejsze pchnięcie spowodowało niespodziewany jęk z jego strony, po którym zakrywając dłonią usta, spojrzał z przerażeniem na złoczyńcę, który najwyraźniej dobrze się bawił. Miał ochotę zedrzeć mu ten uśmieszek z ust, lecz w obecnej sytuacji byłoby to nieco trudne. Mógłby się najzwyczajniej w świecie rozłączyć, tyle że to też do łatwych nie należało. Dabi przyszpilił jego dłonie tuż obok głowy, w efekcie czego mógł jedynie trzymać komórkę. Drań dobrze to sobie zaplanował.

— Kurczaku? Czemu tak sapiesz? — Spytała niepewnie białowłosa, która zdążyła już zapomnieć o całej złości, wywołanej zbyt długim czekaniem na to, aż łaskawca w końcu raczy odebrać telefon. Przyśpieszony, nierówny oddech przyjaciela nieco ją zaniepokoił, co dało się słyszeć w jej głosie. Takami przełykając ślinę, starał się na sekundę stłumić w sobie wszelkie buzujące w nim emocję, oraz podniecenie do jakiego doprowadzał go jego partner, bawiący się jego penisem. Tak, dopiero teraz to zrozumiał. Czarnowłosy znacznie zwolnił swe ruchy (co dla niego także było trudne), nie chcąc doprowadzić ich do końca. Jeszcze nie. Wywoływał w nim tę przyjemność tylko po to, by doprowadzić go do szaleństwa i wymusić w nim znacznie więcej jęków które chciał usłyszeć. I które miała usłyszeć dziewczyna po drugiej stronie.

— Ćwiczyłem! — Znów mocniejsze pchnięcie. Cudem było to, że udało mu się wypowiedzieć całe słowo, bez żadnego zająknięcia. Takami miał ochotę wstać i zamordować go gołymi rękoma, choć stan podniecenia był o wiele silniejszy. Jego członek pulsował niemiłosiernie, jakby za chwilę miał wybuchnąć, jednakże Dabi nie miał najmniejszego zamiaru pozwolić mu dojść. Widział to w jego oczach, oraz czynach.

— W piątek wieczór? — Zdziwiła się dziewczyna. Keigo wstrzymał oddech, odpowiadając na jej pytanie za pomocą mruknięcia, co całkiem dobrze mu wyszło. Dabi prychnął z uśmiechem, ukazując rząd białych zębów.

— Um... Ta...! — Miał wrażenie, że jeszcze moment i spali się ze wstydu, bo prócz przyjemności właśnie to jeszcze odczuwał. Musi zapamiętać, by na przyszłość wyłączać telefon i chować go przed wzrokiem tego sadysty.

— Wiesz, mam już te informacje, ale jeśli nie masz teraz jak gadać, to zadzwonię potem — To jedno zdanie było dla niego niczym światełko w tunelu.

— Ta-Tak... Jeśli byś... Mogła... — Czuł się blisko orgazmu. Zaciskając zęby spojrzał na partnera, który najwyraźniej postanowił się nad nim zlitować. Lub skompromitować przed znajomą z pracy. Choć ta druga opcja bardziej mu pasowała, chwilę później już się tym nie przejmował. Dabi czuł jak jego prezerwatywa wypełnia się, podczas gdy Hawks zasłonił usta dłonią (którą chwilę wcześniej udało mu się wyrwać z poluźnionego uścisku), czując ciepłe nasienie spotykające się z jego rozgrzaną skórą.

— Jasne! Pozdrów chłopaka! — Odparła jak zwykle energicznie Mirko, po czym rozłączyła się.

Dopiero gdy do ich uszu dotarło powiadomienie o zakończeniu połączenia, Keigo zabrał dłoń z twarzy, ciężko przy tym dysząc. Dabi trzymając ręce po obu stronach jego głowy, mimo zmęczenia wysilił się na swój uśmieszek, który natychmiastowo podziałał na bohatera, wpatrującego się w niego z nieukrywalną złością. Był w stu procentach przekonany, że przy następnym spotkaniu Mirko nie da mu spokoju.

— No dalej, pozdrów mnie — Zbliżył się do niego złoczyńca, zostawiając mokry ślad na jego szyi. Hawks przymykając powieki, odchylił głowę do tyłu. Nie umiał się na niego gniewać, tym bardziej, że nadal tkwił w stanie podniecenia. Noc dopiero się zaczęła, a znając Dabi'ego, to był dopiero początek.

Tyle, że tym razem jak znów ktoś zadzwoni, to Bóg mu świadkiem, że jebnie tym telefonem o ścianę.

✏︎ 𝚘𝚗𝚎 𝚜𝚑𝚘𝚝𝚜 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz