Shot inspirowany serialem "Bridgertonowie".
.
.
XIX wieczna Anglia.Sala balowa wyglądała, jakby należała do zupełnie innego świata. Zewsząd w oczy rzucało się złoto, nieważne czy były to zwykłe ozdoby, pozłacane naczynia, na których z kolei można było znaleźć wiele wyśmienitych potraw, czy też samej służby, która posiadała coś złotego także w ubiorze. Rodzina, będąca dzisiejszym gospodarzem, najwyraźniej bardzo ceniła złoto i nie zamierzała się z tym ukrywać. Nawet posadzka zdawała się świecić brokatem, lecz ten w prawdzie nim nie był. Wisienką na torcie była otwarta przestrzeń, zastępująca sufit, dzięki czemu dzisiejsze gwiazdy były dobrze widoczne, dla wszystkich gości. Ponieważ odbijały się w szklanej podłodze, miało się wrażenie, że stoi się na idealnej tafli jeziora. Toya był pod wrażeniem, mimo iż tego nie okazywał.
Czując uścisk na przedramieniu, spojrzał w bok, uśmiechając się delikatnie.
— Denerwujesz się? — Dziewczyna natychmiast pokręciła głową, przyglądając się miejscu, do którego dotarli chwilę wcześniej.
— W ogóle — Odpowiedziała natychmiast Fuyumi, spoglądając na brata z wymownym uśmiechem. — Skoro będziesz przy mnie całą noc...
— Fuyumi...
— To nikt nie waży się do mnie podejść — Wzruszyła ramionami, dokańczając resztę wypowiedzi.
Toya zamyślił się chwilę.
— Chyba nie o to tutaj chodzi.
— Więc, wracamy do domu? — Dziewczyna już miała zamiar zrobić zwrot w tył i wyjść tymi samymi drzwiami, przed którymi stali jakieś dziesięć minut, próbując ją uspokoić, lecz chłopak złapał ją w ostatnim momencie, po czym poprowadził w głąb zabawy. Muzyka roznosiła się po całej sali, a tańczący do jej rytmu zdawali się dobrze bawić. — Nie możemy stanąć gdzieś w kącie? Nie zostałam przecież wybrana, główna atrakcja jest tam.
Wskazała dziewczynę, tańczącą z jakimś starszym mężczyzną. Wszyscy dookoła przyglądali im się z uśmiechami, a ta męska część tylko czekała na okazje, by także móc z nią zatańczyć. Z najpiękniejszą, ze wszystkich.
— Może i ty się skusisz? — Spytała z nadzieją. W takiej sytuacji byłaby w końcu wolna. Toya jednak westchnął i zatrzymał się przy stole z przekąskami. Ku jej zaskoczeniu, położył dłonie na jej ramionach.
— Może i nie dla królowej, ale dla mnie jesteś diamentem — Dziewczyna czując jak szczypią ją policzki, mimowolnie się uśmiechnęła, nie wiedząc co powiedzieć. Jej brat, mimo iż był jaki był, potrafił pozytywnie zaskakiwać, troszczył się o rodzinę, co już pokazał niejednokrotnie. — Dlatego znajdę ci odpowiedniego partnera, który cię uszczęśliwi.
— Wiesz, gdyby nie ta końcówka, to może bym cię teraz przytuliła — Westchnęła Fuyumi, a Toya odsunął się z uśmiechem.
— Nie będziesz miała na to czasu — Odwrócił się do stołu i wziął kieliszek wina.
— Jak to? — Dziewczyna zmarszczyła brwi, lecz chwilę później, niestety już wiedziała o co mu chodziło. Była zbyt rozkojarzona, by zauważyć, iż jeden z młodzieńców zdążył do niej podejść, a następnie poprosić do tańca. Wiedząc, że ucieczka nic nie da, zgodziła się, utrzymując z Toyą jeszcze przez chwilę kontakt wzrokowy. Jej wyraźnie mówił, że pogadają później, zaś on uniósł jednie kieliszek, uśmiechając się przy tym zadziornie. Gdyby podszedł do niej jakiś staruch, z pewnością by go spławił, lecz obecny kandydat najwyraźniej był w jej wieku i nie stanowił żadnego zagrożenia.
CZYTASZ
✏︎ 𝚘𝚗𝚎 𝚜𝚑𝚘𝚝𝚜 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
Fiksi PenggemarJednostrzałowe opowiastki z Dabi'm i Hawks'em ♡ ~zamówienia otwarte