Zima była jego ulubioną porą roku, którą uwielbiał podziwiać zza szyby w towarzystwie gorącego napoju, lub bezpośrednio w niej uczestniczyć, stojąc na przyozdobionej białym puchem ziemi i spoglądać w niebo, podczas gdy malutkie płatki śniegu stykały się z jego skórą, ostatecznie się topiąc. Ten ponury dla wielu okres, dla niego był czymś z czym wiązał naprawdę wiele pozytywnych wspomnień i emocji, pojawiających się gdy tylko przychodziła odpowiednia pora. Zima w Hogwarcie była magiczna, i dosłownie i w przenośni. To właśnie dzięki temu miejscu zdołał się przekonać do zbliżających się świąt, które i tym razem postanowił spędzić właśnie w szkole. Niestety, w domu nie czuł tego samego klimatu, który poczuł podczas pierwszego roku w szkole magii. Już za dziecka słyszał, że to niezwykłe pod wieloma względami miejsce, o czym sam w końcu mógł się przekonać.
Początkowo nie obchodziło go do którego domu trafi, lecz gdy teraz o tym myślał, cieszył się, że wypadło właśnie na Slytherin. Czuł się w nim naprawdę dobrze. Poznał kilka ciekawych osób z którym trzymał się przez te wszystkie lata. Lubił uczestniczyć w zajęciach, niezależnie czy były to eliksiry z których był naprawdę dobry, czy też obrona przed czarną magią. W przeciwieństwie do rówieśników, nigdy nie narzekał, że nie chce mu się na nie iść, choć zdarzały się momenty w których dawał się namówić na wagarowanie. Jednak te nie były dość częste.
Nie sądził, że istnieje miejsce w którym kiedyś się odnajdzie. A jednak, sam się w nim zjawił, spędzając tu wspaniałe kilka lat. Wydawało mu się, że już lepiej być nie może, jednak życie postanowiło ponownie go zaskoczyć.
Nigdy by nie pomyślał, że przyjdzie mu się siedzieć w pokoju Gryfonów, i to dobrowolnie, nie mając na celu zrobienia im psikusa, do czego nieraz namawiała go Toga. Opierając się o stojącą za nim kanapę, wpatrywał się w tańczące w kominku płomienie, będące pewnego rodzaju hipnozą dla jego turkusowych oczu. Czuł niesamowite ciepło, nie będące częścią ognia, lecz czegoś o wiele innego. To ciepło pochodziło z niego samego.
— Jesteś tu jeszcze? — Rozbawiony głos rozbrzmiał w jego głowie, przerywając panującą dotąd ciszę. Zamrugał kilka razy, widząc machającą mu przed twarzą dłoń, po czym przeniósł wzrok na siedzącego obok nchłopaka, którego uśmiech nie opuścił odkąd obaj się tu znaleźli. Lekkie, ledwo widoczne rumieńce gościły na jego policzkach, być może spowodowane ciepłem pochodzącym od kominka, a może czymś zupełnie innym. Widok ten sprawił, że brunet po prostu nie mógł nie odwzajemnić uśmiechu, który w jego wykonaniu był bardziej delikatny.
— Cały czas — Oznajmił, ujmując wcześniej wystawioną dłoń i splatając ich palce, na co blondyn poczuł jak pieką go policzki. Próbując powstrzymać uśmiech, położył głowę na ramieniu partnera, nie chcąc pokazywać mu się w tym stanie, co już i tak przecież zrobił. Ponownie zawieszając wzrok na kominku, pozwolił sobie wtulić się w chłopaka, który koniec końców oparł głowę na jego głowie. Już nawet nie pamiętał o co go pytał, gdy ten był w stanie zawieszenia. Właściwie to nawet się tym nie przejmował, napawając się jego ciepłem oraz bliskością, których niestety nie miał na co dzień. Przynajmniej nie w takich ilościach.
Gdy wyskoczył z pomysłem wspólnego, świątecznego wieczoru w salonie Gryfonów, Toya był zdziwiony, choć to za mało powiedziane. Początkowo nie był do tego przekonany, lecz koniec końców dał się namówić i szczerze mówiąc, nie żałował. Nie miał czego. W obecnej sytuacji, widział jedynie same plusy.
Było już dość późno, zdecydowana większość osób które tak jak oni postanowiły zostać na święta w Hogwarcie, najpewniej już spały, dzięki czemu mieli pewnego rodzaju prywatność, mimo iż istniało ryzyko że w każdej chwili ktoś mógłby im przeszkodzić. Jednak to nie stanowiło dla nich żadnego problemu.
Spędzili ten dzień razem, z dala od znajomych którzy w przeciwieństwie do nich wrócili na święta do prawdziwych domów. Keigo również mógł wrócić, lecz gdy dowiedział się, że brunet ma inne plany, zresztą tak jak co roku, postanowił, że te święta chce spędzić właśnie z nim. Opłacało się. Było inaczej niż podczas roku szkolnego, w którym widzieli się jedynie na przerwach, lub podczas wspólnych zajęć, o ile takowe im się trafiały. Czas wolny raczej spędzali ze swoimi, lecz nie wykluczone, że poświęcali go również sobie. Jednak te wszystkie przedświąteczne dni które razem spędzili, wyróżniały się na tle innych. Mogli w końcu normalnie usiąść przy jednym stole, nie obawiając się krzywych spojrzeń ze strony chociażby Ślizgonów, którym oczywiście nie podobał się związek jednego z nich z Gryfonem.
Ten świąteczny czas był jak urlop od pracy, chwila ulgi którą mogli razem wykorzystać. Zanim się poznali, Todoroki nie miał pojęcia, że mógłby czerpać tyle przyjemności ze zwykłego lepienia bałwana czy też podkradania słodyczy z kuchni, i wielu innych rzeczy, które nadeszły wraz z poznaniem siedzącego obok blondyna.
— To zdecydowanie moje najlepsze święta — Oznajmił cicho Toya, nie odrywając wzroku od płomieni.
Keigo mruknął coś w odpowiedzi, widząc wielką zmianę w jego zachowaniu. Zwykle odzywał się do niego w dość żartobliwy, momentami kpiący sposób, lecz teraz był jak potulny baranek, i musiał przyznać, że bardzo mu się to podobało. Oczywiście korzystał z tego pełnymi garściami. Być może to właśnie była ta słynna magia świąt, choć w głębi serca wiedział, że dla chłopaka był to dość szczególny czas, który co roku mimo wszystko spędzał samotnie, z dala od reszty uczniów. Początkowo miał wyrzuty sumienia, że tak po prostu mu się wprosił, lecz brunet ani razu nie dał mu powodu do takiego myślenia, więc ostatecznie postanowił się tym nie zamartwiać.
Krążąc wzrokiem po pomieszczeniu, w pewnym momencie zawiesił go na wiszącej nad nimi roślinką, której jakimś cudem wcześniej tu nie zauważyli. Uśmiechnął się pod nosem. Być może ten magiczny czas dosłownie był magiczny, mimo iż sama szkoła na co dzień była jednym wielkim skupiskiem magii.
Odsuwając się lekko od chłopaka, ujął w dłoń jego policzek, po czym zwrócił jego twarz ku sobie, cały czas się uśmiechając. Mimo iż Todoroki także się uśmiechał, uniósł pytająco brew. Blondyn pokręcił głową i pochylił się do niego, łącząc ich usta w czułym pocałunku, który od razu został oddany. Mimo iż nie wierzył w zabobony, nie mógł nie skorzystać z okazji. Tym małym gestem przekazał partnerowi co tak naprawdę czuł. A czuł naprawdę wiele.
W tamtym momencie Toya był już pewny, że Keigo nie pozwoli mu stąd tak po prostu wyjść. Mieli spędzić razem święta, od początku do końca. Uśmiechnął się w pocałunku. Ta opcja całkowicie mu pasowała.
— Wesołych świąt, kochanie...
CZYTASZ
✏︎ 𝚘𝚗𝚎 𝚜𝚑𝚘𝚝𝚜 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
FanficJednostrzałowe opowiastki z Dabi'm i Hawks'em ♡ ~zamówienia otwarte