Odzyskuję przytomność i widzę nad sobą poobijaną twarz Ann. Przypomina mi się nasza rozmowa, to co zrobił jej ten potwór i znów robi mi słabo. Zupełnie nie wiem, co się ze mną dzieje, ale ostatnio czuję się coraz gorzej. Miałam nadzieję, że Davis tego nie zauważy, ale po tym omdleniu, chyba już nie dam rady go okłamywać.
– Obudziła się. – siostra odzywa się do niego cicho.
Staram się usiąść, ale zawroty głowy i blondynka, trzymająca na kolanach moją głowę, zupełnie mi na to nie pozwalają.
– Nic mi nie jest. – mówię i chcę się podnieść.
– Lexie, nie bądź uparciuchem i leż. – rozkazuje zza kierownicy mężczyzna.
– Ale, kiedy naprawdę wszystko jest w porządku.
– Właśnie widzieliśmy, jak jest w porządku. Jadłaś ty coś dzisiaj? – pyta kobieta.
– A może jesteś w ciąży kochanie? – podśmiewa się kierowca.
Mi zupełnie nie jest do śmiechu. Poczułam się źle, ale to na pewno, przez ten cholerny stres, a nie przez to o czym on mówi. To w ogóle byłoby nierealne, bo biorę pigułki, więc niech on się tak zawczasu nie cieszy. Idiota jeden!
– Cieszyłbyś się prawda, braciszku?
No nie, oni chyba całkiem zwariowali! Wściekła na rodzeństwo podnoszę się i odwracam od Ann, patrząc na mijane przez nas domy, mówię:
– Lepiej oboje się zamknijcie i powiedzcie mi gdzie jedziemy.
– Ale do lekarza i tak cię zaciągnę. – stwierdza uparcie Davis.
– Chyba śnisz. Pytałam o coś, więc łaskawie odpowiedz.
– A ty nie bądź łaskawie taka wredna. – odpowiada. – Do wuja na wieś. – odpowiada w końcu, a ja robię wielkie oczy.
– Na wieś? To wy macie jednak jakąś rodzinę? – pytam, a Ann spogląda na mnie podejrzliwie. – Przepraszam. Głupio to zabrzmiało. – dodaję zawstydzona.
– Nie przepraszaj, też bym tak pomyślał na twoim miejscu. – śmieje się Davis. – Wuj Eddie, mieszka na wsi z żoną i dziećmi. Utrzymujemy z nimi kontakt, choć nie jest on jakiś specjalnie stały. Miałaś prawo nie wiedzieć.
Nie wiem, jak dziękować Ann i chłopakowi, za to co dla mnie robią. Przecież wcale nie musieli. Kobieta nie miała obowiązku mnie bronić przed Martinem i mogła z obawy o swoje życie, wszystko mu powiedzieć. Kryła nas jednak, na dodatek w odwecie została zgwałcona. Na myśl o tym przełykam głośno ślinę i w duchu dziękuje za to, że nadal wszyscy żyjemy.
– Przepraszam. – wypalam nagle.
– Ale za co? – pyta zaskoczony kierowca.
– No, no...z twoich ust takie słowo. – blondynka robi zaskoczoną minę.
– Za to moje dzisiejsze zachowanie. Od samego rana jestem nie do zniesienia.
– Daj spokój, każdemu się zdarza. – podsumowuje chłopak i zjeżdża z autostrady.
Jedziemy przez gęsty las, który ciągnie się kilometrami, po czy wjeżdżamy do małej wsi. Po pokonaniu kolejnych kilku kilometrów docieramy żwirową drogą na małą farmę, z przepięknym, białym domem, ogrodzonym, płotkiem w tym samum kolorze. Cały ogródek usiany jest pięknymi, barwnymi kwiatami, a jedną ze ścian domu porasta winorośl, z zielonymi jeszcze owocami. Na podwórzu stoi ogromny budynek gospodarczy, a w ogrodzeniu przed nim po trawie, spacerują trzy konie i mały kucyk. Chodź zwykle takie rzeczy mnie nie ruszają, biorąc również pod uwagę to, że tak naprawdę nigdy nie miałam okazji być na takiej farmie, to stwierdzam, że bardzo mi się podoba to miejsce. Wszystko jest takie zadbane i wręcz urocze w swojej prostocie. Jeszcze przez chwilę wpatruję się w zadbane konie ze zwalniającego już samochodu i podziwiam teren na, którym zatrzymujemy auto.
CZYTASZ
Racing Girl - ZAKOŃCZONA
RomanceLexie to córka bezwzględnego, włoskiego mafiosa. Od zawsze miała wszystko, co tylko sobie wymarzyła. Mężczyźni po prostu przeszkadzali jej w życiu, więc stosunek dziewczyny do nich był co najmniej olewczy do momentu, aż poznaje Davis'a. On jako jedy...