41. Lexie

1.3K 78 9
                                    

Odbieram kartę od blondynki i siadam na beżowej kanapie pod ścianą. W oczekiwaniu na Davisa wpatruję się w szklane drzwi. Robi mi się niesamowicie duszno a w budynku jest gorąco i chyba nie ma tu klimatyzacji, lub jest wyłączona, więc wstaję i kieruję się do wyjścia. Przechodzę przez obrotowe drzwi i staję na chodniku. Nagle robi się ciemno i orientuję się, że ktoś narzucił mi na głowę jakiś materiał, po czym uniósł mnie. Zaczynam się szarpać, ale jestem coraz słabsza i czuję, że za chwilę odpłynę. Co się do cholery dzieje?

– Puszczaj mnie! – zaczynam krzyczeć w nerwach, ale mój głos cichnie z każdą chwilą.

– Nie rzucaj się gówniaro! – słyszę męski ochrypły głos.

Staram się wrzeszczeć najgłośniej jak się da, ale wąska uliczka, mimo, że jest tu duży hotel jest pusta i odosobniona. Po chwili słyszę otwieranie samochodowych drzwi i zostaję wrzucona do środka niczym szmaciana lalka. Mimowolnie łapię się za brzuch i kulę na fotelu, po czym zaczynam odpływać.

***

Budzi mnie potworny ból głowy. Otwieram oczy, mrużąc je, bo momentalnie zaczyna mnie razić sufitowa lampa. Nie mam pojęcia gdzie jestem, ani jak się tu znalazłam. Siadam ostrożnie na dużym, miękkim łóżku i rozglądam się. Po lewej stronie są otwarte drzwi do łazienki, w której od razu spostrzegam rogową wannę, a może jacuzzi. Nie ma tu żadnych okien, za tą są jeszcze jedna drzwi, tym razem zamknięte, ale podchodzę do nich ostrożnie i szarpię za klamkę.

– Halo! Jest tu ktoś!? – wołam, gdy te się nie otwierają.

Nikt nie odpowiada, więc nadal łomoczę pięściami w drzwi. Nie wiem nawet jaka jest poradnia, ile czasu spałam i kto mnie porwał. Domyślam się, że to sprawka ojca i tego jego przydupasa, ale na siłę nie chcę w to wierzyć. Zsuwam się plecami po zamkniętych drzwiach i zaczynam płakać.

– Otwórzcie! Co tu się do cholery dzieje? – krzyczę rozpaczliwie, kiedy zaczyna robić mi się nie dobrze.

Biegnę do łazienki i wymiotuję chyba wszystkim, co mam w żołądku. Wstaję i patrzę w lustro obmywając twarz ciepłą wodą. Wyglądam okropnie. Rozmazany od łez tusz spływa mi po policzkach, jestem blada i mam czerwone od płaczu oczy.

– Dziewczyno, weź się w garść. Nosisz w sobie małą istotę, która na ciebie liczy. – mówię sama do siebie, dotykając swojego brzucha, po którym jeszcze kompletnie nic nie widać.

Muszę być silna, i to już nie tylko dla siebie. Davis na pewno umiera z niepokoju. Właśnie... on nawet nie wie o tym, że zostanie ojcem. Co jeśli ojciec porwał też jego? Co jeśli zrobili mu coś złego? Serce bije mi tak szybko, że mało nie wyskoczy z piersi. Przełykam głośno ślinę i znów zaczynam dobijać się do drzwi.

– Otwierać! – w tym momencie drzwi się otwierają, a ja z hukiem upadam na ziemię.

– Tata!? – podnoszę głos, widząc znajomą twarz.

– Coś ty najlepszego zrobiła, dziewucho!? Zadałaś się z takim dnem i na dodatek pozwoliłaś zrobić sobie bachora! – krzyczy, patrząc mi w oczy, a ja wstaję i szybko uciekam w róg pokoju.

– Zostaw mnie, Davisa, a już na pewno odpierdol się od naszego dziecka!

– Tego bękarta nazywasz dzieckiem!? Nie takiej przyszłości dla ciebie chciałem! Zawiodłaś mnie!

Jak on może w ten sposób mnie traktować? Jestem jego jedyną córką, a tak się wobec mnie zmienił. Nie poznaję go. Zawsze był porywczy, krzyczał na ludzi, uważał ich za ostatnie szmaty i zupełnie nie szanował. Ale mnie zawsze traktował odpowiednio i nigdy nie dał powiedzieć na mnie złego słowa. Do teraz. W obecnej sytuacji czuję się jeszcze gorzej niż wszyscy jego pracownicy.

– Skąd wiesz o dziecku!? I nie wyrażaj się tak o tej małej istotce! – burzę się.

– Uważasz mnie za idiotę? Myślisz, że dostęp do twojego emaila to trudna rzecz do zdobycia!? – wybucha złowieszczym śmiechem – Adres IP Martin zdobył od razu po tym, jak zalogowałaś się w tamtym mizernym hoteliku! Nie trudno było cię znaleźć!

Milczę, bo nie mam mu nic do powiedzenia, odpiera wszystko co do niego powiem na swoją korzyść. Patrzę mu ze złością w oczy i zastanawiam się jak można być takim człowiekiem, nawet wobec własnej córki.

– I co!? Teraz już nic nie powiesz!?

– Nie mam ochoty z tobą rozmawiać! – wrzeszczę ze łzami w oczach, a on podchodzi zaczyna mnie szarpać.

– Nie sądziłem, że jesteś taką idiotką! Znalazłam idealnego męża dla ciebie, a ty wolisz jakiegoś chłystka, który nie ma kompletnie nic!

– To boli! Zostaw mnie! Dla ciebie liczy się tylko kasa, a może ja się w nim zakochałam!?

– Ty chyba sobie ze mnie kpisz gówniaro!? Panna Di Gallo nie będzie zadawać się z kimś takim! Już ja wybiję ci go z głowy! – wściekły, na siłę wyciąga mnie z pokoju i prowadzi przez korytarz, pokryty metalową posadzką.

– Co ty do, kurwy nędzy, wyprawiasz!? Puść mnie!

– To co powinienem!

Wpycha mnie po chwili do sterylnie wyglądającego pomieszczenia, w którym widzę fotel ginekologiczny. Z małego zakamarka, wyglądającego jakby miało służyć na jakiś sprzęt, czy rzeczy do sprzątania, wynurza się siwy mężczyzna z białym fartuchu i ochronnej masce na twarzy. Od razu panikuję i zaczynam drzeć się na całe gardło.

– Nie chcę! Nie róbcie mi tego! – zanoszę się płaczem i panicznie próbuję wyrwać z okrutnych rąk ojca.

– Spokojnie, postaram się, żeby nie bolało. – odzywa się facet z kitlu.

– Zamknij ryj i tylko spróbuj mnie tknąć! – krzyczę, a mężczyzna pokazuje mi pasy, którymi przypinani są pacjenci szpitali psychiatrycznych.

Racing Girl - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz