30. Davis

1.7K 76 8
                                    

Wchodzę na górę z kanapkami oraz kubkiem herbaty, pukam i po cichym „proszę" mojej siostry otwieram drzwi. Zauważam, że Ann leży już w łóżku, więc podchodzę do niej i stawiam naczynia na szafce nocnej.

– Lepiej się czujesz? – pytam siostry.

Nie odpowiada, jest odwrócona do ściany i wydaje mi się, że po prostu zasnęła, ale to dobrze. Powinna odpocząć po tym wszystkim. Wychodzę, więc po cichutku i zamykam za sobą drzwi, po czym schodzę na dół. W kuchni czekają już na mnie siedzący jedzący posiłek: wuj, Matt, Zoe i Lexie. Siadam obok niej i sięgam bo dzbanek z gorącą herbatą.

– Dowiedziałem się, że jesteście już zaręczeni. Dav, gratulacje! – odzywa się kuzyn.

– Dzięki. – odpowiadam, a moja dziewczyna, tak parska śmiechem, że mało się nie dusi.

– To kiedy bierzecie ślub? – pyta zainteresowana Zoe.

Spoglądam na loczka, z pustką w głowie, bo zupełnie nie wiem co odpowiedzieć dziewczynce. Na szczęście „narzeczona" mnie ratuje.

– Nie myśleliśmy jeszcze o tym, ale możesz być pewna, że dowiesz się o tym od razu. – mówi, słodko się do niej uśmiechając. – W końcu, będę potrzebowała pomocy w wyborze sukni ślubnej.

– Jeju! Naprawdę? – ekscytuje się dwunastolatka

– No pewnie!

– Dziewuchy! Ja mam taką propozycje: najpierw spokojnie zjedzmy posiłek, a potem będziecie sobie gadulić o ślubnych kieckach! – śmieje się Ed.

– Dobrze, przepraszam tato. – zwraca się do niego Zoe.

W ciszy jemy kolację, przegrywa nam tylko radio, nadające z okolicznego miasteczka. Szybko kończymy jeść i pomagamy wujaszkowi sprzątnąć naczynia, po czym wszyscy zasiadamy w ogromnym, lecz przytulnym salonie. Ściany są tu w karmelowym odcieniu, na samym środku stoi ogromny narożnik, a przed nim kominek, w którym o tej porze nie ma sensu palić. Siadamy na kanapie i oczywiście nie ma innej opcji jak kontynuowanie tematu naszego ślubu. Staramy się oboje nie dawać po sobie znać, że to było kłamstwo i udzielamy bardzo ogólnikowych odpowiedzi, aż nagle zauważam, że z Lexie dzieje się coś niedobrego. Opiera się o kanapę i przymyka oczy jakby znów miała zasłabnąć.

– Kochanie, wszystko w porządku? – pytam z troską, a wszyscy nagle wlepiają w nas oczy.

– Tak, tak... spokojnie, tylko lekko zakręciło mi się w głowie. Może to ze zmęczenia.

– Synku, a ty żeś tam czegoś przypadkiem nie zmajstrował? – śmieje się, jak zwykle ogarnięty wspaniałym humorem wuj.

– Nic z tych rzeczy wujaszku. – odpowiadam podnosząc dwa palce i przykładając dłoń do serca, głośno się przy tym śmiejąc.

– Dobrze, dobrze, uważaj bo ci uwierzę.

– Powinnaś odpocząć. – zwracam się do brunetki. – Chodźmy już na górę.

Przepraszamy rodzinę i dziękujemy za pyszną kolację, po czym wędrujemy po schodach na nasze piętro. Bierzemy szybki prysznic, kładziemy się i przytulamy do siebie.

– Na pewno wszystko jest w porządku? – pytam kolejny raz, chcąc się upewnić.

– Tak, możesz być spokojny, to na pewno tylko stres. Dodatkowo jestem przemęczona. W tym naszym obozie też za bardzo o siebie nie dbaliśmy i jedliśmy byle co. Może to brak jakichś witamin. Śpij już lepiej.

Może Lexie ma trochę racji, przecież nikt nie jest robotem i każdy ma prawo być zmęczony. Przytulam do siebie brunetkę i po chwili oboje spokojnie zasypiamy.

Racing Girl - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz