Rozdział VII

2K 148 44
                                    

Yuu nawet nie zauważył, kiedy z jego torby wypadła kartka od pielęgniarki - zbyt się spieszył na trening. Za to nie umknęło to spostrzegawczym oczom Haruny. Bez pośpiechu schyliła się i podniosła małą karteczkę. Tylko na nią zerknęła, ale za chwilę nie potrafiła odezwać od niej wzroku. Zagryzła wargę, uważnie czytając każde zdanie.

"Mięśnie pleców szybko drętwieją, powodując ból. Zalecane masaże rozluźniające."

- Coś się stało, Kato-san? - Shimizu podeszła do przyjaciółki.

Haruna schowała kartkę do kieszeni.

- Muszę z nim porozmawiać. - oświadczyła poważnie.

Po chwili wahania podała kartkę Kiyoko. Przeczytała, pokiwała głową i oddała. Haruna nie lubiła, gdy jej przyjaciele o siebie nie dbali. Nie mogła pozwolić na to, by Yuu zrobił sobie krzywdę.

~*~

Na dzisiejszym treningu Haruna całą uwagę poświęciła Yuu. Patrzyła uważnie na każdy jego ruch. Nigdy wcześniej nie martwiła się o zdrowie młodszego kolegi tak jak teraz. Nie zauważyła u niego żadnego ruchu, który zdradzałby złe samopoczucie. Jeśli jego dokumentacja medyczna nie kłamała, Yuu powinien już od jakiegoś czasu odczuwać bóle w mięśniach pleców. Jeśli tak było, to Noya doskonale to maskował. W końcu jednak zauważyła, kiedy się złamał. W przerwie dostrzegła, jak odsunął się na chwilę na bok. Skrzywił się i zaczął rozmasowywać plecy. Wydawało jej się, że prostowanie ciała również sprawia mu ból. Odłożyła szkicownik i podeszła zdecydowanym krokiem do Daichiego. Wbiła w niego wyczekujące spojrzenie. Na początku nie zrozumiał.

- Shika-chan chce ci coś powiedzieć. - podpowiedział mu Asahi. Przezwisko, które wymyślił jej Noya szybko do niej przylgnęło.

Kapitan od razu odszedł z Haruną na bok. Nachylił się, by lepiej słyszeć, a Kato obejrzała się, czy Nishinoya, który miał w zwyczaju być wszędzie, teraz nie podsłuchuje ich rozmowy. Wyjęła z kieszeni dokumentację medyczną Yuu.

- Wiedziałeś o tym? - dała Sawamurze do przeczytania.

Widziała, jak coraz bardziej marszczy brwi. Po chwili oddał jej kartkę.

- Nie miałem pojęcia. Nie wygląda...

- No wiem. Martwię się. Może zrobić sobie krzywdę.

- Zaraz mu przemówię do rozsądku. - Daichi był wyraźnie zaniepokojony.

Podszedł do całej drużyny i odchrząknął. Wszyscy na niego spojrzeli. Kato już wiedziała, co chce zrobić. Najlepiej przemówić Yuu do rozsądku, kiedy jest przy tym grupa innych osób.

- Nishinoya. - zdecydowanym krokiem podszedł do libero.

Yuu spojrzał na niego, nie rozumiejąc, o co chodzi. Kapitan bez ostrzeżenia chwycił go za ramiona i zmusił do skłonu. Noya wydał z siebie pisk zmieszany z krzykiem i skowytem. Zaraz złapał się za plecy i zastygł w tej pozycji.

- Dlaczego nic nie mówiłeś? - zażądał odpowiedzi Daichi.

- Ale o czym? - udawał niezrozumienie Yuu.

- Masz problemy z plecami! - huknął kapitan, aż Haruna podskoczyła.

- To prawda? - Asahi był wyraźnie zaniepokojony.

- Nie. - brnął w swoje Noya.

- "Mięśnie pleców szybko drętwieją, powodując ból. Skrzywienie kręgosłupa, może potrzebny być gorset." - wyrecytowała Haruna z kartki. Spojrzała na Yuu. - To te twoje "nie"?

- Skąd ty... - spostrzegł papier i zacisnął zęby.

- Nie ukradłam. - od razu uniosła ręce w geście obrony. - Wypadła ci. Dalej zamierzasz brnąć w swoje? - zmrużyła oczy.

Noya otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął. Mieli rację. Ale co on mógł na to poradzić?
Z trudem się wyprostował, wręcz wyrwał Harunie kartkę z ręki i ruszył do wyjścia. Kato wzięła swoje rzeczy i poszła w ślad za nim.

- Pogadam z nim. - zapewniła Daichiego.

Wybiegła z sali i puściła się pędem za Noyą. Na szczęście dzięki licznym treningom nie wypadła z formy. Dopadła go tuż za bramą szkoły.

- Noya-chan! - złapała go za ramię.

Szarpnął się i rozwścieczony spojrzał na nią.

- Po co się mieszacie? - warknął. - Ze wszystkim dam sobie radę sam!

Harunie przypomniała się Satō Rie, atakująca z jej starej drużyny, która miała tendencje do przeceniania własnych możliwości.

- Noya-chan...

- Nie potrzebuję niczyjej pomocy!

- Noya-chan...

- Nikt nie musi mnie niańczyć, a już szczególnie ty!

- Nishinoya! - tupnęła nogą, jak rozkapryszone dziecko.

Natychmiast umilkł, bo nigdy nie widział jej tak zeźlonej. Spojrzał na nią i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest od niej troszeczkę wyższy. A może to były tylko jego włosy?

- Libero jest osobą, której drużyna ufa najbardziej. - oświadczyła zdecydowanym tonem. - Jak mają ci zaufać, jeśli nie mówisz, że coś jest nie tak? Jak Asahi ma ci zaufać, że poradzisz sobie z ratowaniem piłki? Jak Daichi ma ci zaufać, że jesteś na drugiej połowie boiska i wszystko obronisz? - wzięła głęboki oddech i dodała już łagodniejszym tonem: - Nic nie musisz robić sam. Daj sobie pomóc.

Yuu się zamyślił. Chciał coś odpowiedzieć, ale w gruncie rzeczy wiedział, że Haruna ma rację. Nie chcąc tego przyznać, odwrócił się z cichym prychnięciem i zaczął iść w stronę swojego domu. Haruna od razu nadęła policzki i z werwą ruszyła w jego kierunku. Pech jednak rzucił jej kamień pod nogę. Potknęła się i upadła na kolano.

- Ajć! - złapała się za zadrapanie.

- Shika-chan! - Noya w momencie był przy niej.

Cała złość momentalnie mu minęła. Haruna znów wydawała mu się bezbronnym dzieckiem, które potknęło się o próg na początku roku szkolnego. Pomógł jej wstać i od razu skłonił się w pół.

- Przepraszam, to przeze mnie!

- Co? Nie. - spojrzała na niego dziwnie. - Tylko się potknęłam...

- Masz rację, nie powinienem niczego ukrywać. To się już więcej nie powtórzy!

Kato uśmiechnęła się delikatnie. Znowu pomyślała, że jest za dobry, by żyć na tak okrutnym świecie.

- Pomogę ci. - oznajmiła łagodnie. - Mogę ci robić te masaże. - zaproponowała, zanim ugryzła się w język.

- Ty? - spojrzał na nią zaskoczony. - Potrafisz?

- Moja mama jest lekarzem, a ja... no, w przyszłości chcę zostać... - zaczęła się jąkać.

Noya podskoczył z radości.

- Jesteś wspaniała, Shika-chan! - krzyknął.

- No to może... W sobotę do mnie wpadniesz? Napiszę ci adres.

- Jasne! Do zobaczenia, Shika-chan! - i pobiegł w stronę swojego domu.

Haruna zaczęła już żałować tej decyzji. Nie powinna tego mówić. Za późno zdała sobie z tego sprawę. Ale klamka zapadła. Właśnie zgodziła się, by Yuu zobaczył jej dłonie. Jej okropne, paskudne, obgryzione paznokcie, które tak pieczołowicie ukrywała.


****

Speszjal informejszyn!

Już wkrótce pojawi się rozdział specjalny, tak jak w dwóch poprzednich książkach, czyli rozdział z wymyślonego uniwersum :) 

Jak już tu jestem to podziękowań nigdy za wiele, więc ponownie dziękuję Wam, moi drodzy kochani czytelnicy, że dalej trwacie w czytaniu tego... czegoś.
Z całego mojego serduszka życzę Wam zdrowia i dużo dużo... memów. Tak, memy są dobre na wszelkie smutki, a więc jak będzie dużo memów, to będzie mało smutku. Logiczne, co nie? :)

Pozdrawiam Was, kochane duszyczki!

Troszke_wybuchowa

Jak sarenka - Nishinoya Yuu x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz