Specjalny rozdział specjalny

1.9K 85 47
                                    

Łapcie drugi rozdział w tym dniu! Napisałam dla Was rozdział specjalny z udziałem Haruny i Noyi, tak jak uprzedzałam. Mam nadzieje, że się spodoba :3 

****

Haruna wyszła w końcu na skraj lasu i spojrzała na odsłoniętą polanę. Zanim zrobiła pierwszy krok, rozejrzała się i zastrzygła uszami w poszukiwaniu jakiegokolwiek zagrożenia. Przestąpiła z kopyta na kopyto i poprawiła jedwabną sukienkę. Gdy tylko upewniła się, że poza tradycyjnymi odgłosami lasu, nie słyszy żadnego podejrzanego dźwięku, ruszyła szybko na polanę. Matka zabraniała jej wychodzić poza granicę rodzinnego miejsca zamieszkania. Była szamanką z pradawnego plemienia Shitoko. Przedstawiciele tego gatunku łączyli w sobie cechy człowieka i sarny. Haruna, jak wszyscy Shitokianie, miała więc sarnie uszy, zawsze czujnie rejestrujące każdy szelest, a zamiast ludzkich nóg, dwie sarnie kończyny. Pod sukienką chował się mały sarni ogonek.

Shitokianie byli tylko jednym z wielu plemion o ludzkich i zwierzęcych cechach. Byli Tokojanie, którzy odznaczali się cechami jaszczurki, Usatokianie, którzy mieli cechy królicze, a także zawierający lisie cechy Kitsotonie i wiele wiele innych, których nie sposób wyliczyć. Niestety, wszyscy przedstawiciele tych plemion byli drogocennym towarem dla zwykłych ludzi. Urządzano nawet polowania na zbłąkane dzieci, które potem w najlepszym razie stawały się niewolnikami. Powoli, niektóre plemiona przestawały istnieć. Matka Haruny zawsze tłumaczyła zachowanie ludzi strachem. Wydawało im się, że jakiekolwiek istoty inne niż oni są niebezpieczne. Mówiła Harunie, by nigdy nie ufała żadnemu z nich. To zresztą należało do ich sarniej natury.

Teraz jednak, Haruna koniecznie chciała wyjść z lasu na tę polanę. Roiło się tu od różnobarwnych kwiatów, które dziewczyna chciała dać matce jako prezent urodzinowy. Ostrożnie wyszła na polanę, czujnie obserwując otoczenie. Trawa tu była wysoka, więc wystarczyło, by białowłosa się schyliła i już była niemalże niewidoczna. Zaczęła z zadowoleniem zrywać kwiaty. Czerwone, niebieskie, żółte - to wyboru do koloru. Już po kilki minutach uzbierała całkiem spory bukiet. Nie mając, czym go związać, ściągnęła z włosów złotą wstążkę i nią ozdobiła bukiet. Równie cicho i niezauważenie wymknęła się z polany i znów stanęła na skraju lasu. Szybko jednak weszła w głąb, w obawie przed kłusownikami. Krążyła długo wokół drzew, napawając się pięknym zapachem kwiatów z polany.

Nagle coś usłyszała. Jakby trzaśnięcie gałęzi. Zastrzygła uszami i spięła się, gotowa do ucieczki. Rozejrzała się wokół, ale nic nie zauważyła. Dopiero po chwili w bezruchu usłyszała kroki. Nie ruszyła się. To nie były ludzkie kroki. Były delikatne, niemal bezszelestne. Haruna położyła uszy po sobie i cofnęła od źródła dźwięku, który się nasilał. Kroki były coraz bliżej. Haruna poczuła, jak szybko bije je serce. Zmrużyła oczy.

- Przestraszyłem cię? - usłyszała, ale wciąż nie widziała, kto do niej mówi. - Wybacz, chciałem tylko się przywitać.

Zza jednego z drzew wyszedł niewysoki chłopak. Miał ciemno-brązowe włosy i dwa szpiczaste jakby uszy, pokryte piórami. Na plecach miał płaszcz z ciemno-granatowych, prawie czarnych piór, a nogi jak u ptaka, tylko grubsze.
Haruna natychmiast się zorientowała, że chłopak musi być z plemienia Karasoko. Ale zaraz pomyślała, że to niemożliwe - kruko-podobni przedstawiciele zostali dawno temu wymordowani. To było pierwsze plemię, które zostało unicestwione przez ludzi. Zaraz więc Haruna zaczęła się zastanawiać, czy nie ma do czynienia z jakimś ludzkim przebierańcem. Postanowiła milczeć.

- Nie jesteś rozmowna, co? - uśmiechnął się. - To nic, ja lubię mówić, a ostatnio nie mam za bardzo okazji. Jesteś z plemienia Shitoko, prawda?

Niepewnie pokiwała głową. Zaczęła powoli iść w stronę swojego domu, przy okazji wypatrując, czy nieznajomy nie przyprowadził jakiś podejrzanych typów.

Jak sarenka - Nishinoya Yuu x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz