Haruna po raz setny powtórzyła formułkę, którą ułożyła w głowie dzisiaj rano. Szła do szkoły, wciąż niepewna, czego może się spodziewać. A jeśli Yuu tak tylko żartował? Ona wzięła to na poważnie, ale czy nie jest przypadkiem na niego za stara? Naigrywał się z niej i teraz powie, że to tylko żart?
Zatrzęsła się na tę myśl i pomyślała, że mogła wmówić mamie, że źle się czuje. Napisałaby jej zwolnienie i Haruna miałaby dodatkowe 24 godziny na rozważenie całej sytuacji. A teraz czuła jedynie ochotę na położenie się na tym jakże fascynującym bruku, w który wpatrywała się przez całą drogę do szkoły, i zacząć rozpaczać nad swoim pokręconym losem.
Weszła na teren szkoły i podniosła głowę po raz pierwszy od momentu wyjścia z domu. Przeskanowała otoczenie, ale nie zauważyła nigdzie Yuu. Puściła się pędem do szkoły, żeby się przypadkiem na niego nie natknąć i dopiero gdy usiadła w swojej ławce, w sali matematycznej, poczuła się bezpiecznie.
Po chwili obok niej usiadła Shimizu. Uważnie się przyjrzała koleżance, która wciąż dyszała od szaleńczego biegu i zdenerwowania.
- Coś się stało? - zapytała spokojnie.
- Nie, dlaczego coś miałoby się stać? Wszystko jest w jak najlepszym porządku, przecież nie ma powodu do zdenerwowania. Dlaczego cokolwiek miałoby się stać? Nic się nie stało. - powiedziała Haruna na jednym oddechu.
Kiyoko uniosła brew ku górze, ale po chwili się zaśmiała.
- To przez egzaminy? - zapytała.
Kato zesztywniała i na chwilę zapomniała jak się oddycha. Kompletnie zapomniała, że dzisiaj ogłaszają wyniki egzaminów. Po kilku sekundach położyła głowę na ławce i jęknęła przeciągle.
- Shimizu-san, zabij mnie!
Czarnowłosa tylko poklepała przyjaciółkę po głowie i roześmiała się.
~*~
- Ja zdałam! - oświadczyła z ulgą Kato.
Shimizu i ona właśnie patrzyły na wyniki egzaminów, które w ich przypadkach wypadły naprawdę dobrze. Haruna odetchnęła głęboko. Kiyoko zaczął dzwonić telefon. Odebrała, zamieniła kilka słów i schowała komórkę.
- Muszę lecieć, mama dzwoniła. - powiedziała.
Przytuliły się i pożegnały.
Haruna rozważała opcję zaglądnięcia do chłopców na trening, ale zaraz się rozmyśliła. Skierowała swoje kroki w stronę wyjścia. Była już prawie przy bramie, kiedy usłyszała bardzo znajomy głos:- SHIKA-CHAAAAAAN!
Pora umierać...
Tylko tyle zdążyła pomyśleć. Obróciła się gwałtownie i ujrzała Noyę, który biegł w jej stronę. Zatrzymał się przed nią i stanął na baczność.
- Ja chciałem ci powiedzieć szczerze, z głębi mojego serca, że jesteś tą jedyną i... - wziął głęboki wdech. - JA. CIĘ. KOCHAM! - wykrzyczał i skłonił się wpół.
Twarz Haruny buchnęła czerwienią. Zacięła się. Nie tego się spodziewała, choć chyba powinna. Wszystkie słowa, które zamierzała dziś powiedzieć wyleciały jej z głowy.
- Ja... No, ten... C-Co ty... - dukała bez ładu i składu. - Czy ja... Ja chyba jestem dla ciebie za stara...
- Co?! - podniósł się gwałtownie. - Nic z tych rzeczy! Przecież gdyby to wiek się u mnie liczył, to nie ganiałbym przez tyle czasu za Shimizu-senpai, a potem nie starałbym się zdobyć ciebie!
Chwycił jej dłonie i szeroko się uśmiechnął.
- Ja... - Haruna nadal była wstrząśnięta.
- Shika-chan. - Yuu położył jej dłoń na policzku.
Spięła się. Nishinoya przybliżył jej twarz do swojej i delikatnie pocałował. Haruna powoli się rozluźniła i oddała pieszczocie. Było jej miło, że to wszystko nie okazało się żartem. Po chwili Yuu się odsunął i jeszcze raz na nią spojrzał.
- Czy ja naprawdę muszę coś jeszcze mówić? - zapytała, widząc jego niepewne spojrzenie.
- No... Byłoby wtedy tak romantiko... - zrobił maślane oczy.
Westchnęła i pogładziła go po włosach.
- Kocham cię, Noya-chan.
Spletli palce i razem ruszyli w stronę domu Haruny.
*****
Mamy nasze wyznanie miłości w wydaniu Nishinoyi Yuu. Ale spokojnie, mam dla Was jeszcze jeden rozdział, który wrzucę już jutro ;)
![](https://img.wattpad.com/cover/216460320-288-k906015.jpg)
CZYTASZ
Jak sarenka - Nishinoya Yuu x OC
FanficByła płochliwa, czujna i miała nawyk obgryzania paznokci. Co mogło mu się w niej spodobać?