Shimizu zachichotała cicho, kiedy zobaczyła, jak Haruna już po raz dziesiąty w przeciągu minuty wygląda na szkolne podwórko. Po chwili białowłosa wróciła do sali gimnastycznej.
- Naprawdę nie możesz się doczekać, co? - zapytała Kiyoko.
Haruna pokiwała energicznie głową. Trener Ukai chciał jeszcze raz zobaczyć trójkę Potworów w akcji. Tłumaczył, że chce przeanalizować ich grę, która była na naprawdę wysokim poziomie. Rie i Zu z chęcią na to przystały, a następnym celem trójki siatkarek była Mariko, która najprawdopodobniej poszła do Dateko. Haruna jednak była dość zawiedziona, że na żadnym meczu Karasuno-Dateko nigdzie nie widziała znajomej fioletowej czupryny. W końcu tę wredną olbrzymkę bardzo trudno przeoczyć.
Nagle z podwórka dało się słyszeć dudnienie i krzyk. Po kilku sekundach na salę wpadły zdyszane Rie i Zu.
- Pierwsza! - krzyknęła Rie.
- Chyba cię pogięło! - wysapała Zu. - To był falstart!
- Geparda nie prześcigniesz! - fuknęła czerwonowłosa.
- Licz się ze słowami, młoda!
Jeszcze chwilę się kłóciły, aż do sali dotarł trener Nekomata wraz z Kuroo, który niósł ze sobą torbę. Po kilku minutach, dziewczęta poszły się przebrać. Każda poszła do innego pomieszczenia.
Patrząc na czarną koszulkę z napisem "Kato Haruna" na plecach i numerem, poczuła jak łzy wzruszenia zbierają jej się w kącikach oczu. Potrząsnęła szybko głową i wciągnęła stary strój drużynowy na siebie. Dalej był na nią trochę luźny. Nigdy nie znalazła idealnego rozmiaru. Przez jakiś czas, gdy została przekwalifikowana na libero, nosiła białą, ale gdzieś ją zgubiła. Do tej czarnej, swojej pierwszej drużynowej koszulki, miała większy sentyment. Nie miała serca jej wyrzucić.
Wszystkie trzy wyszły dokładnie w tym samym momencie. Rie chciała coś powiedzieć, ale zaraz, gdy tylko zobaczyła swoje przyjaciółki, złożyła usta w ciup. Zu popatrzyła po kolei na każdą, a potem na siebie. Haruna uniosła brwi.
Po minucie milczenia wszystkie wybuchły śmiechem. Każda wpadła na ten sam pomysł - drużynowa koszulka. Gdy ustawiły się na boisku, można było sobie z łatwością wyobrazić pozostałe trzy zawodniczki w takich samych koszulkach. Jednak na razie na boisku były tylko Koń, Gepard i Sarna.
Brakowało Smoka, Lisa i Wilka.
~*~
- No i jak ty to robisz? - jęknął Nishinoya.
Zaspany i wyczerpany usiadł na ziemi i zaczął łapczywie pić wodę.
- Dobrze ci poszło. - odpowiedziała Haruna.
- Mogło być lepiej. Ty nie przepuściłaś ani jednej.
- Kiedy odbierasz, patrz na dłonie i oczy. - wzięła łyk wody. - Dużo mówią.
Noya chciał coś jeszcze powiedzieć, ale do Kato podbiegł Hinata.
- Kato-san! - krzyknął. - Zagraj jeszcze jeden mecz! Proszę, pięknie proszę!
- Jasne. - otarła usta i dołączyła do reszty na boisku.
Yuu nadymał policzki. Po raz kolejny ktoś mu ją sprzątnął sprzed nosa. Noya chciał z Haruną spędzać coraz więcej czasu i bardzo mu się nie podobało, kiedy ktoś im przeszkadzał. Był jej przyjacielem, to jasne, ale od jakiegoś czasu Yuu zaczynał czuć do niej coś więcej. Coś czego nie czuł nawet przy Shimizu. Czarnowłosa była wprawdzie chodzącą boginią, ale tak naprawdę to Haruna była dla niego autorytetem. Całkowicie jej ufał. Gdyby kazała mu wskoczyć w ogień i powiedziała, że to dla jego dobra, pewnie by to zrobił i żył w przekonaniu, że dobrze mu to zrobiło.
Wstał i już miał ruszyć na boisko, kiedy zobaczył torbę Haruny. Wystawał z niej rysownik przyjaciółki. Wziął go bez wahania, bo Kato nie wstydziła się przed nim swoich rysunków. Zaczął go przeglądać i znów pomyślał, że Kato jest bardzo utalentowana.
W pewnym momencie rysunki się skończyły. Coś jednak tknęło Yuu, żeby przejrzeć zeszyt do końca. Przewertował kilka pustych kartek i zatrzymał się na któreś.Między dwie puste strony włożona była jakaś kartka z drukiem. Niewielka, pewnie Harunie nie chciało się jej schować do teczki. Yuu wziął ją do ręki i zamarł.
To była dokumentacja medyczna Haruny. Spojrzał na datę. Było ich kilka. Pierwsza sprzed sześciu lat, ostatnia sprzed dwóch miesięcy.
Na dole kartki, po opisie, dodany był pismem doktorskim napis:"Pacjentka z kompetencjami do przynależności do Drużyny Potworów :)"
~*~
- Mariko-chaaaaaaan! - powitały ją w trójkę zgodnym chórem Rie, Zu i Haruna.
Mimo, że Sasaki dołączyła do gry, przez chwilę nie było nic słychać.
- O... - rozległo się dopiero po chwili. - O kurwa...
- Ty się wyrażaj, Haruna tu jest! - zawołała oburzona Zu.
- Jakbyście mnie nie znały. - prychnęła po drugiej stronie dziewczyna. - Ale... Cieszę się, że was słyszę...
- Możesz to powtórzyć? - zapytała Rie z wyczuwalną wrednością w głosie. - Coś mi przerwało, nie słyszałam...
- Wypchaj się. - burknęła Mariko.
- W takim razie jet nas cztery. - powiedziała zadowolona Zu.
- Możecie na mnie liczyć.
- To super! - klasnęła w dłonie Haruna. - W końcu mamy blokującą! Nie wiesz jeszcze, ale rozegrałyśmy już dwa dość poważne mecze trzy na trzy!
- Co?! Beze mnie?! Świnie...
- Tak wyszło jakoś. - Zakuro starała się nieudolnie wytłumaczyć.
- Gdzie chodzisz do szkoły?
- Dateko...
- Ha! Wiedziałam! - ucieszyła się Haruna.
- Ej, a może wpadniemy do ciebie? - zaproponowała Rie.
- Na kolejny mecz? We cztery? - zastanowiła się Sasaki. - Brzmi sensownie. Pokażę tym głupolom z bloku, jak się gra.
- Aone przecież jest świetnym blokującym. - powiedziała Haruna. - Sama go widziałam.
- Tylko dzięki mnie. - prychnęła młodsza dziewczyna. - To ja go uczę. Ale łatwiej będzie, jeśli na sobie sam odczuje, co to dobry blok. - Haruna mogła się założyć, że w tym momencie fioletowowłosa uśmiechnęła się szyderczo.
Po chwili grały już mecz w LoL-u. Haruna była szczęśliwa. W końcu wszystko zaczynało się układać.
CZYTASZ
Jak sarenka - Nishinoya Yuu x OC
FanfictionByła płochliwa, czujna i miała nawyk obgryzania paznokci. Co mogło mu się w niej spodobać?