7.

240 16 0
                                    

— Chcesz coś do picia, wodę, sok, cokolwiek? — zapytała Ola gdy siedziałyśmy w salonie.

— Nie! Masz mi opowiedzieć, dlaczego dostałaś szlaban! — krzyknęłam, zdrową ręką uderzając w poduszkę. — Przecież nie jesteś jakąś kryminalistką, nie popełniłaś zbrodni! Gadaj!

Prawie miałam chłopaka... — burknęła pod nosem.

— Co oznacza twoje prawie? — zmarszczyłam brwi.

— Oznacza... — do pokoju wszedł Marcin z laptopem w rękach. — ... że Olce spodobał się taki jeden, ale rodzice nie byli zbytnio zachwyceni jej wyborem. Więc gdy zapytała, czy może iść na jego urodziny, a oni się nie zgodzili, lekko się wkurzyła. Z kolei gdy on się dowiedział, że jej nie będzie, stwierdził, że znajdzie sobie kogoś innego.

— A ty skąd to wiesz?! — dziewczyna gwałtownie wstała z kanapy i ruszyła w jego stronę. — Jakoś nie przypominam sobie, żebym ci to mówiła!

Mam swoje sposoby. Mam do was pytanie. — usiadł na fotelu obok i ze stoickim spokojem włączył laptopa. — Która lepsza?

Na ekranie widniały dwie koszule. Pierwsza z nich była z krótkim rękawem, jasnofioletowa z żółtymi kwiatkami, a druga niebieska z jakimiś wzorkami.

— Ta po lewej. — powiedziałyśmy jednocześnie.

— Przynajmniej w jednym zgodne. — uśmiechnął się ironicznie, co widocznie zirytowało Olę, bo posłała mu groźne spojrzenie.

— Ty mnie nawet nie denerwuj, bo zabronię ci tu z nami siedzieć! — palcem wskazującym dźgnęła jego klatkę piersiową.

— Doskonale wiem, że tego nie zrobisz. Za bardzo mnie kochasz.

— Przyjdziecie do nas w pierwszy dzień świąt? — wypaliłam szybko, przerywając ich wymianę zdań. — Wasza dwójka plus wasi rodzice.

— Zapytamy rodziców, ale raczej się zgodzą. Co nie, Marcinek? — uszczypnęła chłopaka w rękę, na co on odpowiedział kopnięciem w kostkę. — Ała! Jakim cudem tak mocno?

Brunet wzruszył tylko ramionami i z uśmiechem na twarzy przeglądał coś na laptopie. Między nami panowała przyjemna cisza, którą postanowiła przerwać najstarsza z naszej trójki.

— Mam taki super pomysł! — wykrzyknęła entuzjastycznie. — Lubicie się? — pokiwaliśmy  niepewnie głowami, a ona kontynuowała: — To co powiecie na wspólnego sylwestra? Rodziców gdzieś wyślemy i zostaniemy sami u nas albo u ciebie.

— Mi pasuje, ale może być pewien malutki problem... — spuściłam głowę zażenowana. — W tamtym roku poszłam na noc do koleżanek, wtedy też byłyśmy same, przyszedł do nas Ashton, starszy kolega, który mi się podobał. Przyniósł alkohol, a my, dwunastolatki, byłyśmy tak bardzo podjarane tym, że był z nami, a nie z innymi, że nie myślałyśmy co robimy... Od tego czasu rodzice obawiają się zostawiać mnie samą ze znajomymi, na noc.

— Thomas. — powiedział Marcin, patrząc na mnie uważnie.

— Co Thomas? — zapytałam zdziwiona.

— Może on mógłby z nami zostać? Oczywiście jeśli ci to nie przeszkadza. — dodał szybko.

— Jasne! — krzyknęłam, omal nie przewracając szklanki, która stała na stoliku. — O ile nie ma żadnych planów.

— Zapytasz?

Zapytam.

***

— Ojciec, mam pytanko... — zaczęłam niepewnie, siadając na kanapie obok taty. — Co byś powiedział na sylwestra z mamą i Maciejczakami? Gdzieś poza domem.

— Wiem co kombinujesz. — mruknął znad gazety. — Z kim i gdzie?

— Z Olą i Marcinem, u nas albo u nich. A jeśli tylko Thomas nie ma żadnych planów to może się nami zajmie. — uśmiechnęłam się, jak to miałam w zwyczaju, gdy go o coś prosiłam.

— Zgodzę się, ale tylko pod warunkiem, że Thom z wami będzie. — kącik jego ust wędruje do góry w momencie, w którym ruszam, żeby go przytulić. — Ale najpierw go zapytaj!

Nie słuchając, czy ma coś jeszcze do powiedzenia powoli ruszyłam do pokoju brata. Bez pukania wtargnęłam do środka. W głowie miałam mnóstwo argumentów na to, żeby go przekonać. Zdziwiłam się więc, gdy niemal od razu powiedział tak.

— Co? Ale serio się zgadzasz? Myślałam, że taki macho jak ty ma jakiekolwiek plany na sylwestra. — mruknęłam zdezorientowana, siadając na biurku. — Czekaj czekaj! Przecież umawiałeś się z Lisą na video rozmowę!

— Nie jesteśmy już razem. — szepnął i schował głowę w dłoniach. — Powiedziała, że to twoja wina. Ale ja jej nie wierzę. Wierzę tobie, cokolwiek powiesz.

— Nie mam pojęcia, dlaczego jesteś taki szlachetny w stosunku do mnie, ale to za chwilę. Jak to moja wina?! — warknęłam, podnosząc się gwałtownie, co obciążyło skręconą kostkę, więc ponownie usiadłam.

— Sarah powiedziała jej, że obrabiasz wszystkim dupę po kątach. Oczywiście się z tym nie zgodziłem, a ona stwierdziła, że jestem  stupid boy! — wyrzucił ręce w powietrze.

— Że ja obrabiam wszystkim dupę po kątach?! Przecież to ta kretynka gadała, jaka to jej siostrzyczka naiwna! Posłuchaj, nie wiem co jeszcze o mnie gadały, ale gwarantuję ci, że to nie jest prawda! Okłamałam cię tylko raz, doskonale wiesz, że żałuję i tego nie powtórzę. Ale one najwidoczniej nie. Zadzwonię do Noah, on na pewno będzie wiedział o co im chodzi...

Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam odpowiedni numer. Chwilę czekaliśmy, ale gdy po pięciu sygnałach nikt nie odebrał rozłączyłam się i rzuciłam urządzenie na łóżko.
Byłam cholernie zirytowana faktem, że moje przyjaciółki robiły coś przeciwko mnie.

— Nie odbiera! Może on też jest w to jakoś zamieszany!

— Mówisz, jakby to była jakaś zbrodnia czy coś. Spokojnie, wdech i wydech. — położył mi rękę na ramieniu. — A co do sylwestra to bardzo chętnie się z wami spotkam. Wbrew pozorom nie jesteście aż takimi dzieciuchami. No i Ola jest całkiem fajna...

Całkiem fajna, tak? A może całkiem ładna? — poruszyłam brwiami na co oberwałam w czoło.

— A tobie nie podoba się przypadkiem Marcin?  Przecież on też jest ładny.

— Przystojny, nie ładny. Jest przystojny.

w i t h   s o m e b o d y   w h o   l o v e s   m e | marcin maciejczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz