od: Cud chłop 😱
Kennie, możemy się spotkać?
To bardzo ważne.od: Kennie kwiatuszek 🌻
jasne 😊
o co chodziod: Cud chłop 😱
Potrzebuję twojej rady
Chodzi o dziewczynę 😳od: Kennie kwiatuszek 🌻
omg
czyzby marcinek sie zakochal hmm 🤭od: Cud chłop 😱
No właśnie nie wiem...od: Kennie kwiatuszek 🌻
jak mozesz nie wiedziec czy ktos ci sie podoba
dobra mniejsza o to
o ktorej bedziecieod: Cud chłop 😱
Jak Ola skończy sie szykować to ci napisze ok?
W końcu musi się wystroić dla twojego braciszka 😏od: Kennie kwiatuszek 🌻
on i bez tego na nia leciOdłożyłam telefon i podeszłam do garderoby. Wczoraj mogłam sobie odpuścić, ale nie dzisiaj. Wybrałam jasne poszarpane jeansy przed kostkę, ciemnoszarą koszulkę z jakimiś czerwonymi napisami i białą bluzkę z długim rękawem. Ciuchy, które zamówiłam przydadzą się innym razem.
Weszłam do łazienki i odkręciłam wodę pod prysznicem. Zdjęłam pidżamę i weszłam pod ciepły strumień. Umyłam włosy i nałożyłam na nie maskę. Po kilkunastu minutach byłam już czysta i pachnąca.
Usiadłam przy toaletce, gdzie zrobiłam lekki makijaż. Na codzień staram się ograniczać kosmetyki do minimum, ale teraz mogę sobie pozwolić na noś więcej. Nałożyłam korektor pod oczy i wklepałam go gąbeczką, rozprowadziłam puder, a w odpowiednich miejscach użyłam rozświetlacz. Podkreśliłam brwi i rzęsy, a na powiekach namalowałam niemal idealne kreski. Finito!
— Ślicznie wyglądasz. — do pokoju weszła mama ubrana już w sukienkę, która idealnie podkreślała jej sylwetkę.
— Muszę się jeszcze ubrać, teraz jestem w szlafroku... — zauważyłam.
— No to się pospiesz, Maciejczakowie już wychodzą, a chyba nie chcesz, żeby Marcin widział cię w takim stanie. — mrugnęła do mnie, a ja posłałam jej groźne spojrzenie.
Szybko wrzuciłam na siebie wybrane ciuchy, uważając by nie uszkodzić ręki. To złamanie coraz bardziej mi przeszkadzało, ale nie mogłam nic z nim zrobić. Trudno.
Wyciągnęłam suszarkę i szybko zajęłam się włosami, które tuż po umyciu były lekko falowane. Nie miałam czasu na prostownicę, więc tylko je rozczesałam. Było okej.
— Kendall! Zejdź już na dół! — usłyszałam krzyk taty z dołu, psiknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i wyszłam z pokoju.
Zeszłam po schodach idealnie w momencie, w którym goście weszli do salonu, więc spojrzenia wszystkich skierowały się na mnie. Poczułam się jak jakaś gwiazda, ale po chwili wszyscy zajęli się sobą i tylko Marcin zwracał na mnie uwagę. Podeszłam więc do niego i przytuliłam go na przywitanie.
Ubrany był w czarny golf, na który ubrał tego samego koloru koszulę. Na nogach miał białe jeansy, do których przypiął cienki łańcuszek. Na szyi zauważyłam maleńką srebrną kłódkę, również na łańcuszku.
— Pięknie wyglądasz. — powiedział, po czym zarumienił się uroczo.
— Ty też. — zaśmiałam się. — Gdzie masz siostrę?
— Z twoim bratem. — wskazał na kanapę, na której Tomek pokazywał coś Olce.
Zaczęłam na niego mówić Tomek głównie przez to, że nasza sytuacja jest jaka jest, a Thomas za bardzo kojarzy mi się z Ameryką. Poza tym, gdy byłam bardzo malutka to zawsze się tak do niego zwracałam. A przynajmniej tak mówią rodzice, nie wiem, bo tego nie pamiętam.
— Po obiedzie wymkniemy się do mnie, okej? — mruknęłam do chłopaka, po czym podeszłam do przyjaciółki. — Cześć.
Dziewczyna wstała i przytuliła mnie, po czym wyciągnęła coś z kieszeni swojej jeansowej kurtki. Podała mi małe pudełeczko, które wydawało mi się bardzo znajome.
— Pamiętasz dzień, w którym wyjechałaś? Zrobiłyśmy wtedy takie naszyjniki, jeden dla mnie i jeden dla ciebie. Ty swojego zapomniałaś... — po jej słowach otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazał się prześliczny łańcuszek z zawieszkami K&O.
— To najcudowniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam! — krzyknęłam, zawieszając biżuterię na szyi. — Chociaż w sumie nie otworzyłam jeszcze prezentów od rodzinki, ale twojego i tak nic nie przebije! Ja też mam coś dla ciebie.
I szybko ruszyłam na górę. Wyciągnęłam z toaletki pudełko opakowane w różowy papier ze złotą wstążką oraz mniejsze, czarne. Zbiegłam, o ile tak to można nazwać, na dół i zmachana wręczyłam pierwszy prezent Oli. Dziewczyna bardzo powoli rozerwała papier, a gdy tylko zobaczyła co jest w środku pisnęła głośno.
— Skąd to masz?! — wskazała na starą płytę One Direction, z autografami i specjalną dedykacją dla Aleksandry.
— To był jakoś mój drugi rok w USA, spotkałam ich przypadkiem, poprosiłam ładnie. Nie zapomniałam o tobie. — uśmiechnęłam się. — Ale o tobie też pamiętałam. Trzymaj. — wcisnęłam Marcinowi pudełko, które otworzył lekko zmieszany. — Co prawda może nie jest aż tak przemyślany jak dla twojej siostry, ale nie miałam za dużo czasu.
— Czy to jest to co ja myślę? — wyszeptał, palcem przejeżdżając po plastikowym pudełku. — Płyta Billie z autografem?! Dziewczyno, jesteś niesamowita!
Ten prezent był dla mnie dość sporym wyzwaniem. W noc po pierwszym spotkaniu z Marcinem zaczęłam szukać idealnego prezentu dla niego, aż natrafiłam na ten zestaw. Dowiedziałam się, że jest wielkim fanem Eilish, więc chyba udało mi się go zadowolić.
— To jest dla ciebie... Na pewno nie przebije tego, ale sama mówiłaś, że chciałabyś posłuchać... — podał mi pendrive'a, którego bardzo delikatnie chwyciłam.
— Jeżeli to są twoje covery to będę w niebie...— mruknęłam, przyglądając się przedmiotowi w mojej dłoni.
— Ale przecież wszystkie dobre dziewczynki idą do piekła...
CZYTASZ
w i t h s o m e b o d y w h o l o v e s m e | marcin maciejczak
Fanfiction„- Z kim chcesz spędzić te święta? - spytał chłopak, poprawiając swoje usadowienie. - Z kimś kto mnie kocha..." okładka: @samowystarczalność @GLVallore ❤️