12.

195 14 3
                                    

Po obiedzie, który zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze Tomek zabrał Olę na jakiś spacer, a ja i Marcin znaleźliśmy się w środku bardzo nudnej rozmowy i zgodnie stwierdziliśmy, że wymkniemy się do mojego pokoju.

— Mów co to za dziewczyna, która ci się podoba! — rzuciłam się na łóżko.

— Nie tyle, że podoba, po prostu bardzo ją lubię... — na jego twarz wlał się rumieniec. — Hania. Ma na imię Hania.

— Nazwisko.

— Sztachańska, ale co to ma do... Ty chcesz ją wystalkować! — krzyknął zdumiony. — Z każdym dniem przerażasz mnie coraz bardziej.

— Taki mój urok. Czekaj, to nie jest ta, która śpiewała piosenkę Cyrus? Z drużyny Tomsona i Barona? — mruknęłam, przeglądając profil dziewczyny na Instagramie. — Ma całkiem ładny głos.

— Na żywo jeszcze ładniejszy. — westchnął. — Ale prawda jest taka, że za każdym razem, gdy już zwraca na mnie uwagę przestaje mi się podobać.

— Boże, Maciejczak co jest z tobą nie tak? — zaśmiałam się. — Jeśli się zastanawiasz to może poczekaj jeszcze trochę zanim wyznasz jej uczucia czy coś. Chyba nie chcesz jej zranić, prawda?

— Nikogo nie chcę zranić. Ciebie też nie chciałem... Przepraszam. — szepnął, a ja podeszłam do niego.

— Ej, to nie twoja wina. Rozumiem, że byłeś zły, to ja powinnam cię przeprosić. — położyłam rękę na jego ramieniu i spojrzałam w górę, bo chłopak był ode mnie wyższy. — Co robimy? O, wiem! Poczekaj!

Podniosłam z biurka laptopa i położyłam na łóżku. Wsadziłam pendrive'a i już po chwili w pomieszczeniu rozległ się głos małego Marcinka. Spojrzałam na ekran, na którym mały chłopiec trzymał mikrofon, a na twarzy miał przeuroczy uśmiech.

— Jaki słodziak!

— Bo się zarumienię... — Marcin spuścił głowę, a ja odważyłam się poczochrać jego cudowną czuprynę. — Czy mogę uznać, że prezent ci się podoba, tak?

— No jasne, nie mów nic Olce, ale ma konkurencje... — przyłożyłam wskazujący palec do ust.

— Będę bardzo dyskretny, obiecuję. — powiedział, po czym spojrzał na mnie ze słabym uśmiechem. — Pokłóciłaś się z Thomasem, prawda?

— Ola ci powiedziała? — pokręcił głową. — To skąd wiesz?

— Mam oczy, potrafię zauważyć gdy coś jest nie tak. Ale spokojnie, nie mam zamiaru cię o to wypytywać. Jeśli nie będziesz chciała mi czegoś powiedzieć to nie.

— Jejku, ty jesteś po prostu idealny... — szepnęłam, i dopiero po chwili zorientowałam się co powiedziałam. — To znaczy... no wiesz o co mi chodzi...

Wiem.

***

— A ty Kendall, co dostałaś na święta? — zapytała pani Ewelina, gdy razem z moją mamą i Olą siedziałyśmy w kuchni.

— Szczerze to nie mam pojęcia. — zaśmiałam się. — Nie otworzyłam jeszcze prezentu.

— Żałuj... — mruknęła tajemniczo mama, a ja zmarszczyłam brwi. — No na twoim miejscu byłabym strasznie niecierpliwa.

— Czyli sugerujesz, że powinnam otworzyć go teraz? — wstałam z krzesła i ruszyłam do salonu. — Zaraz wracam.

I faktycznie po chwili byłam ponownie w kuchni, tym razem z sporych rozmiarów paczką. Pani Maciejczak podała mi nożyk, a ja rozcięłam ozdobną tasiemkę.

Wyciągnęłam pierwszą rzecz z paczki, a była to biała bluza od Billie Eilish, identyczna jak ta, którą ma Marcin. Dalej znalazłam jeszcze case'a na telefon z Shawnem Mendesem, kilka puszek Arizony, a także wielką tabliczkę gorzkiej czekolady, nowe kolczyki, ale największy uśmiech na mojej twarzy spowodowały dwa ostatnie prezenty.

Na dnie paczki znalazłam czarne pudełko, w którym na poduszeczce leżała złota bransoletka z wygrawerowanym maleńkimi literami napisem Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, ża powraca ze zdwojoną siłą. ~ J.K. Rowling.

Jest przecudowna... — szepnęłam, delikatnie chwytając między palce złoty łańcuszek. — Dziękuję.

Mama uśmiechnęła się lekko i przytuliła mnie do siebie, a ja poczułam się jakbym nadal była jej malutką córeczką, która sama nie potrafi zawiązać sznurowadeł.

— Ola, idziemy do mnie? — zapytałam po chwili, gdy nasze mamy zajęły się rozmową ze sobą.

Dziewczyna pokiwała głową i razem ruszyłyśmy po schodach do mojego pokoju. Gdy tylko weszłyśmy brunetka stanęła i otworzyła szeroko oczy.

— Ja już tu byłam! — wskazała na pomieszczenie.

— No wiem, przecież kiedyś często u mnie nocowałaś. — wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku.

— Nie o to mi chodzi. Widzisz te podpisy? — odwróciłam głowę w stronę ściany tablicowej. — Moi rodzice wiedzieli, że się wyprowadzacie i przyprowadzili nas tu! A ja głupia nie zorientowałam się, że to twój pokój! 

— Nieźle wymyślone... — mruknęłam zdziwiona, że wcześniej nie zwróciłam uwagi na taki szczegół. — To co robimy?

— Hmm, a może opowiesz mi trochę o tym co się działo u ciebie w tym czasie, ja ci opowiem co u mnie, co ty na to? — zaproponowała, a ja kiwnęłam ochoczo głową. — Więc Kuba, ten który do mnie dzwonił gdy przyjechałaś i ten, przez którego miałam szlaban, jakoś dwa lata temu zaczął ze mną rozmawiać, a miesiąc temu się ze mną umówił.

— Czekaj, to jest ten, który podobał ci się jak tu jeszcze mieszkałam? — zapytałam, próbując przypomnieć sobie jego twarz. — Ale super, pamiętam jak za nim szalałaś! Za to u mnie sami fałszywi ludzie.

— Jak to? — mruknęła zdziwiona.

— No bo miałam takie przyjaciółki, wiesz na początku wydawały się super, ale gdy tylko wróciłam tutaj to zablokowały mnie na insta... — machnęłam ręką. — Nawet nie wiem o co im chodzi.

— Nie chcesz tego wyjaśnić? — poprawiła swoją czarną spódniczkę, a ja przewróciłam oczami. — No co? Ja na twoim miejscu chciałabym wiedzieć.

— Przestań, to takie debilki, że szkoda gadać...

— A właśnie, skoro mowa o debilkach. Wiesz może kto podoba się Marcinowi? — w jej oczach pojawił się błysk.

— Nie powiem ci, nie licz na to! — zaśmiałam się, a ona zrobiła obrażoną minę. — Sorry, ale muszę chronić sekrety przyjaciela.

— Przyjaciela, tak? — poruszyła zabawnie brwiami.

— Tak, przyjaciela.

w i t h   s o m e b o d y   w h o   l o v e s   m e | marcin maciejczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz