Obudziłem się przez budzik Chana, ale jak można się domyśleć nie chciało mi się wstawać, więc tylko się Odwróciłem żeby go wyłączyć i przytuliłem się jeszcze na chwilkę do starszego. Ten budzik był nastawiony na stanowczo za wczesną godzinę.
Nie miałem w planie zasnąć, ale zdarzyło się. Oby starszy mnie nie zabił.
Chan
Obudziłem się, mając wrażenie, że jeszcze przed budzikiem, jednak gdy włączyłem telefon, a na wyświetlaczu zobaczyłem dziewiąta piętnaście, byłem na siebie strasznie zły. Odłożyłem telefon i położyłem się z powrotem obok Felixa. Nie było sensu już go budzić.
Felix
Przebudziłem się czując jak starszy najpierw wstaje, a później się kładzie. Domyśliłem się, że jest już późno. Leżałem tak jeszcze chwilkę.
- Co się stało, Chanssi?
- Nie usłyszałem budzika i zaspaliśmy. - westchnął.
- A co z twoją pracą, nie zabiją Cię? - zapytałem z troską, bo w końcu nie chodziło mi o to żeby miał problemy, a to w końcu była moja wina.
- Nie, chyba nie. - zaśmiał się cicho.
- Ale napewno? - chciałem być pewny, że mnie nie zabije jak się przyznam, że to przezemnie.
- Na pewno. Bardziej martwiłbym się Twoją szkołą.
- Nie mamy dzisiaj żadnych sprawdzianów.. Pozatym.. - westchnąłem smutno, wiedziałem, że muszę się przyznać, ale Chan znowu będzie na mnie zły.
- Poza tym co? - pogłaskał mniepo włosach.
- No bo.. To przeze mnie zaspaliśmy.. Wyłączyłem budzik, miałem tylko poleżeć, żeby Cie później obudzić, ale zasnąłem.. Przepraszam.. - powiedziałem smutno i pociągnąłem noskiem.
- Felix... Mogłeś chociaż mnie obudzić..
- No przepraszam... Nie zrobiłem tego specjalnie.. - zakryłem buzię rączkami.
- Ej, ale nie płacz, przecież nic się nie stało. - złapał mnie za rączki i spróbował odciągnąć je delikatnie od mojej buźki.
- Stało, bo znowu postąpiłem bezmyślnie.. - spojrzałem na niego zapłakany, znowu zrobiłem źle, a przecież miałem się starać.
Starł łzy z moich policzków.
- Spokojnie, to naprawdę nic, nie masz powodu, by płakać.
- Miałem się starać i nie robić Ci problemów, a znowu je robię, nawet gdy to takie błache to jednak. -spuściłem znowu głowę.
Chan ujął mój podbródek i uniósł moją twarz nieco do góry, by móc scałować łzy z mojej buźki. Na chwilę zamknąłem oczka, żeby powstrzymać łezki, a później znowu popatrzyłem na niego smutno.
- Naprawdę przepraszam, już nie będę robił takich głupich rzeczy...
- Słońce, nie musisz mnie przepraszać. - pocałował mój nosek. - Już nie płaczemy.
Uśmiechnąłem się delikatnie i przytuliłem do chłopaka, przez buzi w nosek poczułem jak robi mi się tak dziwnie cieplutko, chyba się zarumieniłem, ale przecież to było tylko buzi w nosek.
- Już dobrze? - spytał zmartwiony, głaszcząc mój piegowaty policzek.
- Tak, już lepiej. - westchnąłem cichutko i popatrzyłem na niego przecierając zaraz oczy.
CZYTASZ
Your Hope | Chanlix
FanfictionChan ma depresję i chce skończyć swoje życie, a Felix jest tym, który na to nie pozwoli. Pisane z rp.