|| 17 ||

3.6K 281 673
                                    

Wybaczcie, że dopiero teraz. Miłego czytania wam życzę <3

Odpisywałem właśnie mamie na sms'a tłumacząc, że nie mam pojęcia o której wrócę do domu. Był weekend, więc tak naprawdę nie liczyło się to dla mnie to, kiedy zawitam z powrotem do mojego pokoju.

Na zewnątrz była już całkowita ciemność. Jedyne co dawało jasność na drogach to uliczne lampy i światła samochodów, jednak nie zamierzaliśmy kończyć naszej przejażdżki mimo, że zdążyliśmy objechać już prawie cały Szczecin.

- Nie jesteś może głodny? - zagadnął do mnie Łukasz. - Moglibyśmy podjechać pod McDrive chyba, że jesteś już śpiący.

- Nie jestem - zaprzeczyłem. - A na burgerka w sumie bym się skusił - przyznałem, chowając telefon do kieszeni w kurtce.

- Zaraz zobaczę, który jest całodobowy - oznajmił. - A potem się gdzieś zatrzymam i spokojnie zjemy, pasi? - spojrzał na mnie.

- Jasne, że tak - przytaknąłem. - Lepszej propozycji nie mógłbym dostać.

- Uważasz, że jedzenie fast food'ów ze mną w moim aucie to najlepsza czynność? - zdziwił się.

- Nie ważne co będę robić... ważne, że z tobą - uśmiechnąłem się.

- Wspominałem, że twój uśmiech jest jak... - skręcił w lewo, wyjmując telefon z kieszeni.

- Tak, wiem - przerwałem mu. - Nice... - pamiętałem. - A co mają na celu te karteczki?

- Co mają na celu? Wywołanie u ciebie kolejnego uśmiechu - odparł, wpisując na przeglądarce godziny otwarcia McDonalds'a.

- Działa - przyznałem. - Ten telefon to mi daj, ja sprawdzę. Nie będziesz robił tego podczas jazdy - wyrwałem mu smartfona.

- Martwisz się o mnie?

- Raczej o siebie - zażartowałem. - Na Południowej jest czynny dwadzieścia cztery na dobę.

- To blisko - przyznał. - Zaraz będziemy - dodał, a ja włożyłem jego IPhone'a do schowka.

Spoglądałem na Łukasza, który skupiony był na drodze. Jego rysy twarzy widziałem doskonale, mimo panującej ciemności. Ten chłopak ma naprawdę ładny profil. W zasadzie mógłby być brzydszy, to może nie gapiłbym się na niego jak łysy na grzebień. Od tego powiedzenia aż zacząłem wyobrażać sobie go bez włosów... Błagam, niech nigdy się nie obcina.

W sumie nie ważne co by zrobił to i tak będzie dobrze wyglądać. Chyba, że to tylko moje zdanie, bo jestem w niego aż tak wpatrzony. Nie moja wina, że jest przystojnym kolesiem.

- To co konkretnie chcesz? - zapytał, docierając już do celu. Ja momentalnie przeniosłem wzrok na jego usta, które z tej perspektywy wydawały się takie pełne i soczyste. - Hm?

- McRoyal'a chyba sobie wezmę - oznajmiłem.

- Zwariowałeś? - spytał, na co ja zmarszczyłem brwi. Nie wiedziałem o co mu chodzi. - Ja cię zabieram, więc ja stawiam - wyjaśnił.

- Zacząłbym się z tobą kłócić, ale rozumiem, że i tak nie odpuścisz - zaśmiałem się.

- A co ty Maruś, lubisz się droczyć?

- Po prostu głupio mi jest, jak ktoś za mnie płaci - wzruszyłem ramionami.

- Przyzwyczajaj się - odrzekł. - Dzień Dobry - przywitał się z panią w okienku. Szkoda, że mówi o dniu jak zaraz północ będzie.

- Dobry Wieczór - odpowiedziała radośnie kobieta. - Słucham zamówienia.

- To tak... - zastanowił się chwilę starszy. - Poproszę McRoyal'a, Big Mac'a i... do tego może jakaś cola.

𝐙𝐚𝐤𝐚𝐳𝐚𝐧𝐲, 𝐚𝐥𝐞 𝐦𝐨́𝐣 ~ 𝐊𝐱𝐊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz