|| 24 ||

3K 288 1K
                                    

Dziękuję za tak pozytywny odzew tej książki, uwielbiam was 🥺 Oczywiście życzę miłego czytania!

Łukasz

Obudziłem się na czymś strasznie niewygodnym. Od razu, wręcz automatycznie poczułem ból w okolicach głowy, jak i niektórych mięśni mojego ciała. Przetarłem oczy i o mało nie dostałem zawału, gdy zdałem sobie sprawę, że nie jestem w swoim mieszkaniu, w mojej przytulnej sypialni.

Przejechałem dłońmi jeszcze raz po zamkniętych powiekach, by upewnić się, że to na pewno rzeczywistość, a nie sen. Podniosłem delikatnie głowę oraz zacząłem rozglądać się po miejscu, w jakim właśnie się znalazłem. Coś powoli zaczynało mi się kojarzyć.

Było to mieszkanie Kuby. Tak, tego byłem pewien. Tylko została mi kolejna kwestia do wyjaśnienia, a mianowicie dlaczego tu wylądowałem. Moje wspomnienia z ostatnich kilkunastu godzin były jak przez mgłę.

Dodatkowo w powietrzu roznosił się nieprzyjemny zapach. Skojarzyło mi się to z tymi starszymi mężczyznami spod monopolowego, co nawet nie próbują walczyć z nałogiem, by uzyskać dach nad głową, a swoje ostatnie pieniądze poświęcają na piwo. Tylko zastanawiałem się, dlaczego tutaj odczuwalna była tego rodzaju woń.

Podniosłem się z kanapy, na której spałem tej nocy. Moja koszulka była cała wygięta, zaś spodnie widniały w jakiś paprochach, czy plamkach. Ze zmarszczonymi brwami i zmrużonymi oczami oglądałem swoje ręce oraz nogi, jednak miałem w głowie pustkę i to było najgorsze. Taka nicość, z której i tak nic nie wyniesiesz.

Powoli zaczynało mi się coś kojarzyć. Im dłużej patrzyłem na te butelki na stole, czy ogólnie cały bałagan panujący w tym pokoju - olśniło mnie troszkę. Przypomniałem sobie, że przecież była gruba impreza. Domówka, na którą przyszło serio dużo osób. Tak mi się wydawało. Niestety nic więcej nie przychodziło mi do głowy.

Zdałem sobie sprawę, że chyba tylko ja póki co się obudziłem. W salonie na fotelu spał również jakiś chłopak z dredami, którego szczerze mówiąc widziałem pierwszy raz na oczy. Na tym brązowym bujaku chrapał bodajże kuzyn Flasa.

Nie chciałem dalej chodzić po mieszkaniu, ponieważ pragnąłem jak najszybciej się stąd ulotnić. Poszedłem do przedpokoju i zacząłem szukać swojej kurtki. W głębi duszy modliłem się tylko, by znaleźć w jej kieszeni klucze od auta, ponieważ sam nie pamiętałem, jak w ogóle tu dotarłem.

- Dobra, są - szepnąłem sam do siebie. Tylko skąd miałem mieć pewność, że jestem trzeźwy? Skoro nic nie pamiętałem to widocznie musiałem się ostro napruć. Zanim wsiadłem w samochód musiałem dowiedzieć się, ile mam promili. - Kurwa - dodałem po cichu. Powędrowałem do kuchni i zacząłem zastanawiać się, gdzie może leżeć alkomat. Nie chciałem grzebać po rzeczach w szafkach, jednak myślę, że Kuba nie będzie miał mi tego za złe. Coś świtało mi na końcu głowy, że Flas na pewno ma alkomat u siebie na chacie. W końcu znalazłem go na jednej z górnych półek. - Mam cię - wciąż mówiłem sam do siebie. Dmuchnąłem po chwili w urządzenie i odczekałem ułamek sekundy, po którym zauważyłem równe zero, zero, zero. - Jak? - zmarszczyłem brwi. Już sam nie wiedziałem, czy gadam sam do siebie, czy może do alkomatu, co nie zmienia faktu, że było to wręcz arealne, że alkohol tak szybko ze mnie wypłynął. Magia kurwa. Wawrzyniak czarodziej.

Trzeźwy - mogę jechać. Rozejrzałem się ostatni raz wokół, by upewnić się, czy może przypadkiem nie leży tu jakaś moja rzecz. Wtedy zwróciłem uwagę, że na podłodze w rogu leży jakiś rozbity... talerz? Białe, potłuczone kawałki czegoś na rozdzaj porcelany spoczywały w zakamarku kuchni. Tak, jakby przeszło tutaj tornado, a potem ktoś odgarnął je na bok, by nie walały się po całym pomieszczeniu. Dziwne. Widocznie musiało się dziać dużo. Dałbym sobie rękę uciąć, że jeśli ta osoba zrobiła to celowo, to naprawdę musiała być pod ogromną złością.

𝐙𝐚𝐤𝐚𝐳𝐚𝐧𝐲, 𝐚𝐥𝐞 𝐦𝐨́𝐣 ~ 𝐊𝐱𝐊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz