Prolog

374 21 9
                                    

Idę brzegiem plaży, delektując się pogodą i spokojem jaki mnie ogarnia. Ciepła woda omywa moje stopy. Nagle dostrzegam postać, wychodzącą z domku przy plaży. Wysoki mężczyzna o ciemniejszej karnacji i czarnych włosach, ubrany na biało, kieruje się w moją stronę. Moje serce przyśpiesza swoje bicie. Ma ochotę wyrwać się w jego kierunku. Chyba jest dla mnie ważny. Im bliżej mnie pojawia się mężczyzna, tym bardziej nieostro go widzę. Następnie słyszę huk i moje dłonie pokrywają się szkarłatem. Spoglądam na zakrwawione ręce, na których lśni obrączka. To ja miałam męża? Szukam wzrokiem postaci, która szła w moim kierunku. Nie było już nikogo tylko wspomnienie.

Nagle obudził mnie kubeł zimnej wody wylany na moje ciało.

– Wstawaj, śpiąca królewno – rzekł męski głos.

Oprzytomniałam. Moje ręce zwisające, bezwiednie, zakute w kajdany podtrzymywały moje ciało. Moja głowa pulsowała od niedawno otrzymanego uderzenia. Kolejny dzień nastał. A może to nadal noc. Straciłam rachubę. Podchodzi do mnie niejaki Gustawo.

- Wyspałaś się szmato? Czas na kolejny dzień łamania twojej psychiki...w końcu przejdziesz na naszą stronę...- uderzył mnie w twarz. Jęknęłam tylko i pociekły mi mimowolnie łzy po policzkach.

- Gustawo miałeś jej nie dotykać... Sama ma zdecydować co dla niej lepsze... - wchodzi do pokoju Sebastiano wraz ze znajomym dla mnie człowiekiem.

- Ty...jak mogłeś...- patrzę pałając furią, miałam ochotę urwać mu tę głowę i rzucić psom na pożarcie. Zapytacie kto. Ukochany wujaszek Tom, który we wszystko mnie wciągnął. Sprzedał się jak zwykła dziwka. Zdradził mnie i Sergio. Jeszcze niedawno życzył nam szczęścia na nowej drodze życia. Co za bzdura.

- Ciii... dziecinko...nic nie rozumiesz...Mój kochany bratanek przestał być produktywny przez Ciebie...musiałem coś zrobić...później, gdy jednak zaczęliście grać do jednej bramki, stawać się silniejsi musiałem zareagować. Nie mogliście odebrać mi władzy. Potem pojawiła się kusząca propozycja od Sebastiano. Oddam Cię jemu a on odda mi to co należne i nie będzie próbował zabić mi rodziny. Ale żeby było ciekawiej, to ty zabijesz Sergio..- zaśmiał się i zawołał ruchem dłoni jakiegoś gościa na oko meksykanin, niezbyt wysoki, o nieodgadnionym wyrazie twarzy. W dłoni trzymał kamień na sznureczku jak mniemam ze skóry. Jego ciało pokrywał gigantyczny tatuaż smoka.

- Nigdy tego nie zrobię, prędzej zginę sama! A ciotka May i tak ma Cię gdzieś...jesteś ścierwem ! – krzyknęłam.

- Wiemy..wszystko wiemy...nie denerwuj się, bo jeszcze Twoja uroda ucierpi a tego nie zniosę... Dlatego zostaniesz naszą małą maszynką do zabijania w inny sposób...przy okazji moją kochanką...- rzekł Sebastiano oblizując usta. Podchodzi do mnie i całuje namiętnie w usta, w tym momencie ugryzłam jego wargi. – Ty suko...jeszcze będziesz moja.. będę robił co chce z Tobą i rozkazywał kogo masz zabić z tych pożal się Boże aniołów sprawiedliwości. – zaśmiał się i z Gustawo złapali mnie za twarz. Gustawo przystawił mi broń do skroni. Meksykanin podszedł do mnie i zaczął hipnozę. Zamknęłam oczy. Nie chciałam tego.

- Otwórz oczy suko, inaczej Tom jeszcze dzisiaj odstrzeli tego twojego amancika – grozi mi dociskając broń do skroni.

Nie miałam wyboru, otworzyłam oczy, moje oczy skupiły się na poruszającym elemencie, straciłam kontakt z rzeczywistością. Żegnaj Sergio, robię to dla Ciebie. Wtedy myślałam, że to najlepsze rozwiązanie.

- Wyzbądź się wszelkich wspomnień...uczuć...twoim zadaniem jest tylko zabijać na rozkazy...twoim celem jest zlikwidować Sergio Torlendo...od dziś twojego największego wroga – zakończył i pstryknął palcami.

Po wszystkim zamknęłam oczy i po chwili otworzyłam. Moje oczy płonęły żywym ogniem. Stałam się maszyną bez uczuć. Twoje dni zostały policzone Torlendo.

- Sen...zabijesz Sergio Torlendo? – pyta Tom.

- Tak...o niczym innym nie marzę – uśmiechnęłam się dziko a oni śmiejąc się wychodzą. Sebastiano nim to uczynił pocałował mnie w czoło,zostawiając krwawy ślad swoich warg.

- Grzeczna dziewczynka – przyjrzał mi się i wyszedł.

Straciłam przytomność z wysiłku jaki mi serwowali przez ostatnie kilka..właśnie nie do końca wiem czego..mój czas zatrzymał się na...nie pamiętam. Moja głowa ma jakąś blokadę.

Sergio

Siedzę przy kominku. Myślę nad tym co się wydarzyło. Julia przepadła jak kamień w wodę, Tom tak samo. Nadal nie mogę uwierzyć, że nas zdradził wujaszek psia jego mać. Spojrzałem na trupa obok kominka. Kolejne ścierwo do kolekcji. A ból nawet na sekundę nie stał się mniejszy. Przez te kilka tygodni stałem się bestią w ludzkiej skórze. Zabijałem ich wszystkich na potęgę, jakby miało to zwrócić mi Julię. Odebrali mi miłość i cały sens życia, czemu ja miałbym być dalej stróżem sprawiedliwości...wolę być katem. Wychodzę z domu kolejnego bossa mafii powiązanym z Sebastiano Petroni. Zaczynam od końca łańcucha aż dojdę do celu. Wywabię tego sukinkota z jego jaskini. Gdy wybiję mu wszystkich partnerów i pracowników, będzie musiał zareagować.

Idę ścieżką ułożoną z trupów jego ochroniarzy. Odpalam papierosa i palę delektując się tym stanem. Krew na rękach stała się dla mnie jak codzienny rytuał dla moich dłoni. Rzuciłem niedopałek w plamę benzyny, która prowadzi do domu Feniciego. Dom zajął się ogniem a ja bez jakichkolwiek uczuć wsiadłem do ferrari i odjechałem.

Wchodzę do mieszkania i odkładam torbę z narzędziami tortur. Wita mnie pustka i cisza. Rozpinam białą splamioną krwią koszulę. Podchodzę do lustra i patrzę na twarz, która jest zmęczona i widocznie zniszczona emocjami, które trawiły mnie od momentu jej zaginięcia a potem egzekucji, którą jej zaserwowali. Raczej, którą sfingowali.

Siedzę na fotelu popijając kolejną porcję whisky, w sumie nawet nie wiem, którą z kolei. Nagle do pomieszczenia wchodzi Adriano i rzuca mi swój telefon na stół. Był cały zalany łzami. Nigdy nie widziałem by płakał. Spojrzałem na niego z pytającym wyrazem twarzy.

-Sam zobacz...- usiadł obok załamując ręce i ocierając łzy.

Odłożyłem szklankę i sięgnąłem po telefon. Odpaliłem filmik, który tak przejął Adriano. Widzę Julię w białych pokrwawionych kawałkach materiału, które kiedyś przypominały jej ulubioną sukienkę. Była mocno skatowana, jej głowa zwisała bezwiednie. Nagle ktoś wchodzi do pomieszczenia i bije ją jeszcze bardziej, następnie podnosi jej głowę szarpiąc za włosy i strzela jej między oczy. Następnie kopie krzesło i zwłoki się przewracają na ziemię.

- Z pozdrowieniami Panie Torlendo...- rzekł męski głos i filmik się zakończył. A moje serce pękło na milion kawałeczków. Rzuciłem telefonem w Adriano i wydałem z siebie krzyk rozpaczy. Zacząłem demolować pomieszczenie, moje pięści całe zakrwawione znaczyły kolejne meble. Upadłem na kolana i zawyłem głosem pełnym bólu i żalu. Moja miłość nie żyła a ja nie mogłem nic z tym zrobić.

Adriano i Mia objęli mnie i próbowali uspokoić, lecz to nic nie dawało.

Poprzysiągłem wtedy zemstę.

Otarłem łzę na wspomnienie. Wtedy myślałem, że to Julia. Pierwsze wrażenie, było mylne. Szok i rozpacz przysłoniła mi racjonalne myślenie. Ciemność panująca w pomieszczeniu dała złudzenie, że kobieta do niej podobna to ona, lecz brakowało tatuaży. Teraz to wiem. Gdy informatycy popracowali nad nagraniem okazało się, że z tyłu pomieszczenia był ktoś jeszcze, leżał na posadzce, nieprzytomny.

Przypomniał mi się natychmiast jej sen, który zapisała w pamiętniku. Jak się okazało prowadziła go od wyjścia z ośrodka po moim zniknięciu. Odnalazłem go w jej rzeczach. Często wieczorami serwuję sobie porcję wspomnień w postaci jego lektury. Śniła, że była tam obserwatorem własnej śmierci. Widziała, lecz swojego sobowtóra. Zacząłem jej szukać i ludzi, którzy za tym stoją.

Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Biorąc kąpiel wspominałem nasze miłe chwile w łazience. Mimo skorupy, w której się skryłem i masce jaką przyjąłem często wracam do naszych chwil. To daje mi siłę do odnalezienia jej. 

I jak się wam podoba nowy początek? 😉❤️

Prorocze Sny: Uczucia utracone we śnie - TOM II - WOLNO PISANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz