XVIII. Złe decyzje.

80 13 2
                                    

Julia

Sergio zdenerwowany, przez dłuższą chwilę, prowadził rozmowę przez telefon.

- Namierz tego sukinsyna! - krzyczał do słuchawki.

A mnie w tym momencie tort jakby przestał smakować. Odłożyłam talerzyk. Podeszłam do barku i nalałam porcję trunku. Wypiłam jednym haustem.

- Macie go?! Obyśmy się znowu nie pomylili... - warknął.

Spojrzałam na niego i przysłuchiwałam rozmowie. Miałam nadzieję, że znaleźli go i będziemy mogli się z nim rozprawić. Czułam, że będę musiała wprosić się na tę imprezę. Sergio nie pozwolił by mi na uczestnictwo. Nalałam nam kolejkę. Podeszłam ze szklaneczką do Sergio. Nie powinnam podawać mu alkoholu po ostatniej kłótni, lecz okropny obraz sytuacji, trochę to usprawiedliwiał, przynajmniej tak myślałam. Wziął ją ode mnie i ucałował mnie w czoło. Jedynym haustem, wypił zawartość. Poprosił o więcej, więc dolałam nam. Usiadłam na kanapie sącząc drinka a Sergio chodził zdenerwowany po pokoju. Odpalił papierosa i zaciągnął się mocno. Po chwili zakończył rozmowę i spojrzał na mnie.

- Kochanie, chodź na balkon, wypalę papierosa i porozmawiamy... - powiedział łagodnie, rozsuwając drzwi balkonowe. Podeszłam do niego i wyszliśmy na zewnątrz. Noc była nieco chłodna, lecz piękna. Gwiazdy i pełnia malowały piękny, senny obraz Warszawy.

- Kochanie wskakuj na huśtawkę pod koc... - powiedział i sam zajął miejsce, rozkładając koc. Wpadłam w jego ramiona i okryci kocem, siedzieliśmy ze szklaneczkami whisky. Sergio drugą ręką trzymał i palił papierosa.

- Więc... - zaczęłam wtulona w niego.

- Jest w Warszawie, nadal, po prostu Marine miał nas zmylić... Podobno ma mieszkanie po drugiej stronie Wisły. Nie wiem czy jest akurat tam czy zmienia mieszkania co jakiś czas... - powiedział w miarę możliwości spokojnie, wypuszczając dym z ust. - Jebać go, dziś jest twój dzień...

- Mam jego numer, mogę pomóc... Zrobimy ustawkę... To najlepszy sposób... - przekonywałam go.

-Nie, to zaszkodzi twojej sprawie.... Wszelkie kontakty mogą być traktowane jako próba współpracy. - warknął i wydmuchnął dym z płuc. -Sam go załatwię. - powiedział chłodno.

- Sergio i tak nie mam nic do stracenia, firma i tak mnie nie przywróci, to niedorzeczne...Żona zdrajczyni wraca w szeregi, bo jej mąż to generał - powiedziałam ostrożnie.

- W końcu jesteś najlepsza, ale nie wiem czy wrócisz do nas... To zbyt ryzykowne dla mojej reputacji, masz trochę racji. - upił łyk trunku. - lecz hipnoza była głównym powodem twoich poczynań....

- Pieprzyć tę hipnozę... Stało się... Teraz muszę odkupić swoje winy zabijając go... Skontaktuje się z nim. - powiedziałam pewnie.

-Nie rób nic pochopnie, Julia... - spojrzał na mnie znacząco. - Już raz cię straciłem....

- Nie stracisz... - spojrzałam na niego, po chwili zbliżyłam twarz z uśmiechem i trąciłam nosem jego nos. Trochę złagodniał i uśmiechnął się.

- Ty i te twoje sztuczki, Julia - ucałował mnie w nos. - Pewnie kiedyś mi to wypomnisz, ale tracę przy tobie głowę. Jesteś moją równowagą, mimo, że często mnie z niej wyprowadzasz. - szepnął mi prosto do ucha a ja aż zadrżałam. Mimo czyhającego zagrożenia, mieliśmy ochotę o tym zapomnieć na jeden wieczór. Od dawna nie mieliśmy okazji by być tak blisko i zarazem zgodnie, bez rzucania przedmiotami. Sergio dogaszając papierosa, wziął ode mnie szklankę i odstawił je obok huśtawki. Usiadłam okrakiem na nim i zaczęłam obdarzać jego usta pocałunkami. Nie pozostał mi dłużny i całowaliśmy się, rozgrzewając coraz bardziej swoje ciała, podczas tej chłodnej pory. Po dłuższej chwili, naszą sielankę przerywa kolejny telefon. Sergio niechętnie się ode mnie odrywa i sięga po niego.

Prorocze Sny: Uczucia utracone we śnie - TOM II - WOLNO PISANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz