II. Rodzinne porachunki

104 14 15
                                    

Sergio

Wylądowałem punktualnie na lotnisku, zabieram swoje rzeczy z kabiny i wychodzę na schodki samolotu. Gorące powietrze uderzyło we mnie, aż przypomniałem sobie nasz wspólny lot z Julią na Dominikanę. Najlepszy czas w naszym krótkim wspólnym życiu. Ślub, wesele, wspólne wieczory spędzone na plaży, na rozmowach i zbliżeniach. Na samą myśl mój penis dał mi znać, że spodnie robią się za ciasne. Niedługo zwariuję bez niej.
Westchnąłem i założyłem swoje przeciwsłoneczne aviatory na nos. Idę w stronę czekającego na mnie samochodu. Zamieniłem kilka zdań z kierowcą i wiezie mnie do najlepszego hotelu w pobliżu miejsca, gdzie zaszył się Tom. Przeglądam wiadomości na telefonie. Teraz kontroluje większość akcji agencji, zarząd mimo mojej żądzy mordu i zemsty, bardzo mi ufa. Co do Julii jest to kwestia sporna. Tom jeszcze zdążył nadszarpnąć jej reputację. Podobno o zmarłych nie powinno mówić się źle, on niestety nie miał zasad już od dawna. Ja przestrzegam tylko jeden, nigdy nie wybaczam zdrady.

Głos kierowcy wyrywa mnie z przemyśleń i oznajmia, że jesteśmy na miejscu. Podziękowałem mu sowitym napiwkiem i wysiadam, zabierając bagaż. Moim oczom ukazuje się kilku piętrowy budynek z napisem Hilton. Oni chyba mają hotele wszędzie, pokręciłem głową śmiejąc się i idę w stronę holu. Boy wita mnie od progu i oferuje pomoc. Machnąłem ręką, że sobie poradzę i zmierzam do recepcji, aby się zameldować. Urocza brunetka w kilka chwil załatwia formalności i podaje mi kartę do pokoju. Była ładna, ale nie dla mnie, w mojej głowie istnieje tylko Julia, nadal noszę obrączkę, to jej przysięgłem i jej pozostaje wierny. Skinąłem głową w podzięce, uśmiechając się blado i z kartą w dłoni kieruję się do windy. Gdy drzwi się otwierają wsiadam do windy a zaraz za mną wysoka brunetka ubrana w kilka tysięcy euro. Zdjęła okulary i przygląda mi się.

- Ja cię znam.. - zaczęła.
- Nie sądzę... - mruknąłem obojętnie.
- Sergio.. Już pamiętam... To ja Sara Martinez.. Przyjaciółka Julii? - mówi podekscytowana.
- Nie sądzę, przyjaciele nie zostawiają swoich bratnich dusz.. A Julia nie żyje... Dla Ciebie.. - odrzekłem i korzystając z okazji, że jesteśmy na miejscu uwalniam się z jej towarzystwa.
- Sergio... Zaczekaj.. Co Ty mówisz? - krzyczy za mną, ale po chwili zagłuszają ją zamykające się drzwi. Jeszcze jej mi tylko brakowało. Otwieram drzwi do apartamentu i zapalam światło. Odkładam torbę i wyciągam broń, sprawdzam każdy pokój. Po oględzinach chowam broń za pas i zamykam drzwi wejściowe. Sięgam po torbę i wyciągam z niej zestaw, w który ubiorę się po odświeżeniu po podróży oraz kamizelkę, tłumik, kajdanki, noże. W końcu jadę w gościnę do wuja. Z pustymi rękami nie wypada.

Wychodzę z łazienki, wycierając włosy ręcznikiem. Sięgam po telefon i sprawdzam godzinę, późno już, czyli idealnie by odwiedzić kogoś. Ubieram się w przygotowane ubrania i wychodzę uzbrojony po zęby. Zamykam pokój i kieruje do windy. Gdy drzwi się otwierają znowu spotkam Sarę, kurwa, teraz jest mi wybitnie potrzebna. Milcz, myślę sobie w duchu. Ukratkiem, spoglądam w jej stronę i widzę jak otwiera usta. Zaczyna się.
- Sergio... Możemy porozmawiać... - zaczyna.
- Śpieszę się... - ucinam krótko.
-To ważne.. Proszę.. - szepnęła.
- Dobrze, znajdę cię później.. - wychodzę z windy i idę do wyjścia przez dość pokaźny hol. Skinąłem do boya, by złapał dla mnie taksówkę. Po chwili jadę już pod wskazany adres. Nie czuję nic w tym momencie. Żadnej pieprzonej emocji, wyłączam się. Spoglądam przez szybę. Ładne widoki, bawiący się beztrosko ludzie, może do nich dołączę później. Będę miał co świętować. Taksówkarz zostawia mnie ulicę dalej niż prosiłem. Podejdę do Toma w pełnej ciszy i ciemności. Kroczę pewnie chodnikiem i dopalam papierosa. Staję przed wejściem do jego ogrodu. Ładnie się urządził, dom z czerwonej cegły, błyszczące od czystości okna. Czyżby odkrył w sobie perfekcyjną panią domu. Przechodzę przez furtkę bez problemu i nagle oświetla mnie blade światło dochodzące z dopiero co otwartych drzwi. Stoi w nich nie kto inny jak Tom.
- Sergio... Wiedziałem, że któregoś dnia się spotkamy... - rzekł spokojnie popalając cygaro.
- Nawet nie wiesz jak bardzo na to czekałem... - podchodzę nonszalancko w jego kierunku. Tom wchodzi w głąb domu i zaprasza mnie ruchem ręki. Wchodzę do domu za nim i rozglądam się za ewentualnym towarzystwem Toma. Nikogo nie ma. Jest sam. Siada na fotelu przy kominku i skinął na fotel naprzeciw siebie.
Usiadłem kładąc broń na swoim udzie. Obserwujemy się wzajemnie przez chwilę.
- Sergio... Zrobiłem to dla nas.. Ona cię niszczyła, ogarniczała twój potencjał.. Sebastiano Petroni stał się moim sprzymierzeńcem i wrogiem. Groził mojej rodzinie...
- Co za bzdury! - przerywam mu.  Wstaję i celuje w niego.
- Sergio... Ja nie miałem wyjścia.. Działałem słusznie... - mówi nieco przestraszony.
- Gdzie jest Julia... - odbezpieczam broń.
- Nawet jeśli powiem, ona już Cię nie chce... - zaśmiał się.
- O czym ty mówisz... - warknąłem poirytowany.
- Meksyk... - wstał i chodzi przy kominku. - To ciekawy kraj, pełen szamanów... Hipnotyzerów... - mówi spokojnie.
- Co, kurwa... Gadaj jasno... - coraz bardziej się irytuje.
- Zymazano cię z jej życia... - dokończył.
- Dość! - podchodzę do niego i powaliłem go na kolana.

-Sergio....nie miałem wyjścia... - mówi drżącym głosem wpatrując się w lufę pistoletu, którym w niego celuję. Nie mam skrupułów, aby pozbawić go życia. Zabrnęło to za daleko.

- Ups, ja też nie..- wpakowałem kulkę między oczy mojej ofierze. Jego ciało opadło na ziemię a ja zawyłem rozpaczliwie. Żegnaj wuju. Twój czas nadszedł. Coś się kończy coś się zaczyna. Teraz ja będę zarządzał Korponem. Zawsze mówiłeś, że daleko zajdę, nie myślałem, że po trupach swoich najbliższych.

A co do Julii, nawet jeśli mnie nie pamięta.. Sprawię, że powrócą jej wspomnienia. Nie bez przyczyny los dał nam szansę na miłość i wspólny dar.

Znajdę ją.

Spojrzałem ostatni raz na twarz Toma i wyszedłem z domu. Poczułem coś na kształt ulgi. Na ten moment wystarczy. Łapię taksówkę i udaje się w kierunku hotelu.

Nad hotelowym basenem trwa impreza w najlepsze. Postanowiłem dołączyć. Chwyciłem butelkę najlepszej whisky z baru i piję prosto z niej. Lekki grymas zagościł na mojej twarzy i zacząłem tańczyć w rytm muzyki latino. Czułem na sobie wzrok Sary. Dziś mam gdzieś rozmowy z nią. Wskoczyłem do basenu i tańczę w towarzystwie kobiet upijając się whisky. W końcu mam co świętować. Zabiłem ostatniego członka swojej rodziny. Jestem sam. Kurwa sam jak palec. Żona ma pieprzoną amnezję. Żyć nie umierać.

Rano budzi mnie obezwładniający ból głowy. Zrobiłem wczoraj stypę życia w  imieniu wuja. Czuję po kościach, że dzisiaj będę miał ciekawy powrót do domu. Otwieram oczy i dostrzegam Sarę, piłuje sobie paznokcie i patrzy na mnie.
- Witaj królu imprezy... - kpi sobie ze mnie. Taniec na barze w moim wykonaniu będzie zapamiętany w tym hotelu na długo.
- Co ty tu robisz? - wstaje i sięgam po wodę, stojącą przy moim łóżku.
- Odprowadziłam Cię wczoraj do pokoju, nie dziękuj... Ciesz się, że nikt nie widział twojego ekwipunku małego terrorysty- mówi i wskazuje na stolik pełen broni.
- Dzięki a teraz możesz już wyjść.. - wypijam pół butelki wody i zażywam leki przeciwbólowe.
- Powiedz mi co z Julią... - zaczyna.
- Nie mam nic do powiedzenia... - odkładam butelkę i wstaję po papierosa.
- Mam prawo wiedzieć... - nalega.
- Nie masz... Zniknęłaś z jej życia.. Twój wybór... - rzuciłem i odpalam papierosa przy otwartym oknie.
- Wiem, zawaliłam sprawę... Ale dostałam szansę życia, na karierę modelki... Jan Petroni sam złożył mi propozycje. Te słowa mnie zmroziły.
- Kurwa, przepraszam kto!? - patrzę na nią.
- Jan Petroni.. Jego rodzina żyje w Wiedniu... - tłumaczy.
- Załatw mi z nim spotkanie... Na już.. - podchodzę do niej.
- Ma wakacje, nie mogę... - zaczyna.
- Możesz i nawet musisz... - złapałem ją za szyję.
- Sergio... Okej... Okej.. Zrobię to.. Puść... Boli... - patrzy na mnie przerażona.

- Grzeczna dziewczynka - rzekłem i puściłem jej szyję. Podchodzę do okna i uśmiecham się. Zabije brata tego szczura, wtedy na pewno zareaguje.

Sara wybiegła przerażona, trzymając się za szyję a ja planowałem już kolejny krok mojej zemsty.

Prorocze Sny: Uczucia utracone we śnie - TOM II - WOLNO PISANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz