X. Niebezpieczna gra

82 11 12
                                    

Julia

Zeskoczyłam dumna ze schodków helikoptera i poprawiając przeciwsłoneczne okulary, spoglądałam na willę. U szczytu schodów czekał na mnie, jak mogłam wyczuć wściekły Sebastiano. Kroczyłam w jego kierunku, ściskając w dłoni uchwyt od skórzanej torby. Stąpałam po kamiennym bruku, przełykając głośno ślinę. Emocje szumiały w mojej głowie. Pierwszy raz, od dawna stresowałam się przy Sebastiano. Całą drogę zastanawiałam się jak rozegrać tę partię. Skupić się na udawaniu posłusznej zabawki, bez tożsamości czy zagrać vabank, nie bacząc na konsekwencje.

–  Sen...Szybko się uwinęłaś...– rzekł oschle, schodząc po schodach, z cygarem w ręku. 

–  Sebastiano, nie będę owijać w bawełnę...Poznałam dużą część prawdy o sobie...czas na ciebie... – próbowałam, zabrzmieć dość pewnie. 

–   Zawsze lubiłem kobiety grające w otwarte karty... – zaprosił mnie ręką do willi.

–  Mam nadzieję, że nie będziesz mi dłużny i zagrasz ze mną w tę grę... – przeszłam obok niego obojętnie. Przeszliśmy do salonu i zajęliśmy miejsca w skórzanych fotelach. Odłożyłam torbę na bok i czekałam na ruch Sebastiano.

Usiadł na przeciwko mnie i zaciągając się cygarem, wypuszczał po chwili leniwie dym, robiąc kółeczka. Bawił się mną, próbował sprowokować do wybuchu złości. Założyłam nogę na nogę i mierzę go wzrokiem, całkowicie spokojna. 

–  Więc, droga Julio..bo tak pewnie chcesz być teraz nazywana... –  zaczął. – Co już niby wiesz o sobie? - spojrzał na mnie spokojnie. 

–  Wystarczająco...powiedz mi dlaczego , to wszystko zrobiłeś? – ucięłam jego niezbyt interesującą wypowiedź.

–  Bo miałaś być moja i już... – rzucił spokojnie.

Tak, mogło być. Taki scenariusz rozgrywał się w mojej głowie, gdybym chciała podpisać na siebie wyrok śmierci z rąk Petroniego.  A naprawdę było tak.

Wysiadam z helikoptera, cała we krwi trzymając się za przesiąknięty już opatrunek.

– Masz tą swoją Austrię! – krzyknęłam do niego tak głośno, że na pewno usłyszał mnie u szczytu schodów. Sebastiano całkowicie zbity z tropu, podbiegł do mnie, wraz z ochroniarzami. Wziął mnie na ręce i niesie w stronę domu.

– Dzwońcie po lekarza! – krzyknął do swoich ludzi i patrzy na mnie pierwszy raz, tak autentycznie przerażony. – Sen, co się tam wydarzyło?

– Chciał mnie zabić... – szepnęłam. – Sprowokowałam sytuację idealną... Był sprytniejszy... – udałam, że mdleje od nadmiaru bodźców i krwi.

Sebastiano jak w jakimś amoku, rozkazywał swoim ludziom, by się mną zajęli. Położył mnie na łóżku w naszej sypialni i rozbierał delikatnie.

– Kurwa, ona ma się z tego jak najszybciej wylizać! – warknął do Gustawo, który zaczął oceniać moje obrażenia.

– Szefie to na szczęście tylko kilka draśnięć, tylko bardzo paskudnych... Chyba nie miał jaj, by ją porządnie zranić... W jednej ranie tylko zatrzymała się kula. – ocenił i tamował wyciekającą krew.

– Sukinsyn! Zapłaci mi za to! Przygotuj naszych ludzi na akcję – ujął moją dłoń i mówił owładnięty furią.

– Załatwię to szefie, ale najpierw pomogę lekarzowi, znam się na tym.. – odpowiedział spokojnie Gustawo.

Przez kilka kolejnych godzin, zajmowali się mną z lekarzem. Trochę przeceniłam swój pomysł, bo cholernie to bolało, lecz miałam nadzieję, że dzięki temu zyskałam trochę czasu. Sebastiano czuwał przy mnie, miałam wrażenie, że autentycznie się przejął. Nie wiedziałam tylko w jakiej formie. Żałował mnie czy Samanty. Nie potrafiłam odgadnąć.

Prorocze Sny: Uczucia utracone we śnie - TOM II - WOLNO PISANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz