VI. Zatańcz ze mną.

97 12 6
                                    

Pałac Western był największym centrum spotkań śmietanki towarzyskiej tego miasta, od charytatywnych działaczy aż po gangsterskie najbardziej wpływowe nazwiska.

Siedząc przy jednym z kryształowych stolików, na stołku barowym, obitym czerwonym płótnem, które kosztowało prawie jak przeciętna pensja pracownicza. Popijałem moją ulubioną szkocką i wypatrywałem w tłumie niskiego grubawego niemieckiego bossa Gustawa Gunterga. Moja rola tutaj była prosta. Miałem zabić Gustawa i jego świtę, biegającą za nim jak pieski. Musiałem poczekać cierpliwie aż zakończy korowód powitalny wśród gości i uda się do pokoju przeznaczonego dla vipów. Nagle mój wzrok przykuła blondynka w długiej, czarnej, przylegającej do jej ciała sukni. Brylantowe, długie, kolczyki migoczą w tym bladym niebieskawym świetle. Wyglądała na jedną z tych bogatych dam, nudzących się w towarzystwie swojego, zapewne niezbyt rozrywkowego partnera.

Tańczyła kusząco w tłumie, wodząc wzrokiem w moją stronę. Moje doświadczenie, kazało mi sprawdzić czego ode mnie oczekuje, czułem, że się nie zawiodę. Dopiłem trunek znajdujący się na dnie szklanki i odkładam ją na kryształowy blat. Podszedłem nonszalancko w jej stronę. Kobieta zbliżyła się do mnie powoli, niczym kotka skradająca się na swoją ofiarę. Dotknęła mojego ramienia i obchodziła mnie, krocząc dumnie, w rytm zaczynającej się melodii zapraszającej do gorącego i namiętnego tango. Odwróciłem się, natychmiast mocnym i pewnym, nawet można by rzec agresywnym ruchem, chwyciłem ją za biodro i przyciągnąłem do siebie, w tym samym momencie ściągając jej dłoń z ramienia i chwytając w swoją. Nieco zaskoczona, podjęła rękawicę i zaczęliśmy tańczyć w tylko nam znanym rytmie. Próbując odszukać jej wzrok, poczułem rozlewający się żar po moim ciele i energię przepływającą, pulsującą w żyłach. Światło reflektora, które padło na jej twarz w tym momencie, doszczętnie mnie zszokowało. Ten błękit poznam wszędzie. Pod mocnym makijażem, czerwienią ust, blond fryzurą kryła się moja ukochana. Te oczy rozpoznał bym wszędzie. Nie mogłem pojąć co tu właśnie się zadziało. Trwając nadal w tańcu, położyłem dłoń na udo, które zwiesiła na moim biodrze. Uniosłem ją i wykonałem obrót. Dłoń wędrowała coraz wyżej pod suknię i nagle wyczułem kaburę z nożem.

– Jeszcze nie dziś Torlendo...jeszcze nie dziś Cię zabiję...– zabrała moją dłoń z uda i powoli wyswobadza z objęć. Odchodziła powoli, patrząc na mnie.

– Julia! Zaczekaj! – krzyknąłem za nią. Zaszokowany jej słowami, próbowałem ją zatrzymać.

– Już nie Julia...a twój największy koszmar... – zniknęła w tłumie, gromadzące się pary na parkiecie utrudniały mi jej odnalezienie.

Otrząsnąłem się z emocji i przyjmując pokerowy wyraz twarzy, przypomniałem sobie jaki był mój cel wizyty tutaj. Upewniając się, że Gustaw i jego świta bawili się już w swoim pokoju rozpusty, z przygotowaną bronią, z przymocowanym tłumkiem, zlikwidowałem dwóch rosłych goryli przed drzwiami, dwoma strzałami między oczy, z pozycji za kolumną. Następnie, szybko otworzyłem drzwi i wrzuciłem ładunek. Wyrwałem  okrągłą, ozdobną klamkę od drzwi, by nie mogli uciec i po chwili kierując się do drzwi wyjściowych z pałacu, detonuję go. Muzyka zagłuszyła wybuch i jęki ofiar. Zapach śmierci zmieszał się z zapachem kwiatów i drogich trunków.

Założyłem płaszcz i odebrałem klucze od boya, wsiadłem do mojego, czarnego ferrari i rykiem silnika, oznajmiłem swoje odejście. Mknąłem pustymi ulicami, mając przed oczami tylko ją i nasz taniec.

Julia

Skryłam się za jedną z kolumn. Nadal nie mogłam dojść do siebie po fali energii, która przeszła przez moje ciało, gdy mnie dotykał. Szybkim krokiem, ruszyłam do łazienki, by obmyć dłonie i nieco ochłonąć. Podchodząc do umywalki, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, zdjęłam tę idiotyczną perukę. Rude loki,opadły na moje ramiona. Uwielbiałam moje włosy. Nigdy bym nie zmieniła ich wyglądu. Myjąc dłonie w lodowatej wodzie, przyjrzałam się swojej twarzy. Wypieki na moich policzkach nienaturalnie ozdobiły moją twarz. Ja nie posiadałam uczuć. Miałam zabijać. Te szczeniackie rumieńce nie pasowały do mnie. Dlaczego on sprawił, że się pojawiły, dlaczego jego ogień próbował rozpalić moją duszę. Zakręciłam wodę i osuszyłam dłonie. Coś kazało mi zerknąć na dziwny naszyjnik, który odnalazłam przed wyjściem w rzeczach Sebastiano. Pasował mi do sukienki, więc go zabrałam. Wciągnęłam z pod materiału sukni, wiszący na mojej szyi talizman w postaci złotej obrączki. Nagle uświadomiłam sobie, że gdzieś widziałam identyczną. Ah..tak na jego dłoni. Obróciłam metal między palcami i czytam napis na jej wnętrzu "JS" resztę zasłania czerwona plamka, postanowiłam w końcu ją zdrapać i pojawił się napis " Torlendo".

Prorocze Sny: Uczucia utracone we śnie - TOM II - WOLNO PISANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz