Kiedy ta krucha kobieta przyszła do niego wieczorem nie mógł jej zostawić samej, zwłaszcza kiedy straciła coś tak cennego. Mimo iż Draco chciał by Maddie była szczęśliwa to odetchnął z ulgą kiedy powiedziała, że chce zakończyć związek z tym gnojkiem. Wiedział, że teraz może mieć szansę odnowić to co było pomiędzy nimi, ale musiał być ostrożny. Nie mógł od razu zacząć ją całować tylko powolnymi, a skutecznymi krokami rozkochać w sobie tą rudowłosą dziewczynę.
Dlatego już z samego rana wziął się do roboty. Kiedy Madelaine powiedziała mu, że nie może wrócić do domu i tak na prawdę nie ma u kogo się zatrzymać, chłopak od razu zaoferował pomoc. Co poskutkowało tym, że ona spała teraz w pokoju gościnnym, a blondyn przygotowywał najlepsze śniadanie jakie tylko umie. Postanowił zaimponować kobiecie, że nie jest tylko lekarzem, ale ma on inne przydatne umiejętności.
Z uśmiechem na twarzy patrzył jak omlet powoli z surowych jajek zmienia się w pyszne jedzenie kiedy usłyszał kroki.
-Wyspana?- zapytał odwracając się w stronę trochę speszonej Mads, która wyglądała jak wrak człowieka.
-Tak.- odpowiedziała krótko, ale nawet tak proste słowa potrafiły ją złamać. Nie mogła zrozumieć czemu to ją spotyka takie okrucieństwo.
-Maddie proszę Cię nie płacz. Nie lubię kiedy jesteś smutna.- powiedział ślizgon podchodząc do dziewczyny i przytulając ją.
-Ja po prostu nie rozumiem czemu to wszystko akurat mnie spotyka.- powiedziała jeszcze mocniej wtulając się w tors chłopaka.- Ubrudze Ci koszulkę.
-Przestań. To tylko zwykły podkoszulek ty jesteś teraz ważniejsza.
-Dziękuję Draco. Gdyby nie Ty pewnie leżała bym gdzieś na ulicy. Ja do niego nie wrócę. Chce to zakończyć rozumiesz?
-Tak i obiecuje, że pomogę Ci w tym wszystkim.
-Coś się chyba pali?
-Omlet?!- Draco jak poparzony oderwał się od Lingas i poszedł zobaczyć co zostało z ich śniadania. A ta cicho śmiała się pod nosem.- Jeżeli przez spalone śniadanie humor Ci się poprawia to będę robić tak częściej.
-Daj może da się to jeszcze uratować.- o wtedy kiedy kobieta dotknęła dłoni Malfoy'a po nich obojgu przeszły dreszcze. Poczuli wielkie ciepło na sercu, a Maddie jak i Draco na nowo poczuli te ,,motylki w brzuchu".
Ta dwójka świetnie się bawiła kiedy przyrządzali na nowo kolejnego omleta. Tym razem zajęło to o wiele więcej czasu bo Dracon postanowił urządzić bitwę w mące, dlatego też Mads jak i on byli cali biali. Lecz ich świetną zabawę przerwał charakterystyczny dla deportacji trzask. Oni wiedzieli, że do domu mogły deportować się tylko trzy osoby czyli Draco, Narcyza i Lucjusz.
Więc mogli się spodziewać tylko kogoś z tej ostatniej dwójki, lecz zapomnieli jeszcze o jednej osobie.-Malfoy ty chuju jeden czemu tu jest pełno dymu?! Kurwa wiem, że doskwiera Ci samotność, ale coś ty znowu odperdolił?!- Maddie dobrze wiedziała kto to był i wcale nie kryła swojego szczęścia kiedy zobaczyła jak czarnoskóry wchodzi do kuchni ponieważ od razu rzuciła mu się na szyję.- Cholera kto to?
-Kurwa Blaise nawet mi nie mów, że mnie nie poznajesz?!- krzyknęła na niego dziewczyna, a ten dopiero ujrzał to podobieństwo.
-Mads przepraszam, ale byłaś ostatnią osobą, której mogłem się tu spodziewać.- powiedział Zabini bardzo zdziwiony obecnością akurat tej dziewczyny.- Wiesz chce Cię zobaczyć więc lepiej idź się przebierać i weź prysznic.
-Dobra, ale obiecaj, że nie spieprzysz?
-Obiecuje laska nie wiedziałem Cię od dobrych dwóch lat.- odpowiedziała jej i patrzył jak ta idzie na górę. Tak naprawdę wymyślił ten pretekst by pozostać sam na sam ze smokiem, który wyglądał jakby uderzyła go strzała Amora.- Kurwa Draco co ona tu robi?!
-Nie cieszysz się?- zapytał blondyn, który był pewnie, że akurat diabeł bardzo ucieszy się z jej obecności.
-Cieszę się, ale kuźwa dalej nie wierzę, że jest tu z Tobą. Przecież była to żonka ,,wielkiego biznesmena", które ma znajomych z wyższych sfer.
-Muszę Ci coś powiedzieć, ale nie możesz nikomu tego powiedzieć rozumiesz Zabini?- zapytał Draco, a czarnoskóry tylko pokiwał mu głową.- Ten cały Adrien bił Maddie od jakiegoś czasu, a wczoraj jak przyszła do Munga dowiedziała się, że jest w ciąży. Pewnie powiedziała to temu chujowi, a on tak ją zlał, że poroniła. Kurwa jakim trzeba być psycholem żeby robić coś takiego swojej kobiecie.
-Ale to jakim cudem ona jest teraz u ciebie bo nie rozumiem?
-Przyszła wczoraj do mnie z walizką i potrzebowała pomocy więc nie mogłem jej odmówić. Powiedziała, że w końcu odchodzi o niego. Blaise czy ty rozumiesz jak los się do mnie uśmiechnął?
-Kurwa wiedzę, że zachowujesz się jak zakochana nastolatka. Jak Lavender kiedy chodziła z Wieprzlejem.- zaśmiał się Zabini za co dostał mąką w twarz od Malfoy'a.- Weź się uspokój, ja muszę jakoś wrócić do domu.
-Ta bo Olivia czeka na Ciebie. Musisz do niej iść po jesteś pantoflem.- teraz to blondyn dostał mąką w twarz od przyjaciela.
-Po prostu chcemy zacząć rozmyślać o małym bobu.
-Chyba zacząć robić małe bobu.
-Nawet nie wiesz jak bardzo by chciał, żeby tak mała Olivia biegała mi po chacie i krzyczała ,,Tato!"- Blaise nawet nie wiedział jakie emocje wywoła u Draco tak proste zdanie. On sam też marzył o tym by zostać ojcem, sam też chciał żeby jego miniaturowa wersja biegała po ogrodzie kiedy on będzie pić kawę z Maddie. Bo była to jedyna kobieta, która mogła by nosić jego dziecko. Była to jedyna kobieta, którą kochał.
Dracon próbował umawiać się z innymi dziewczynami. Chodził na imprezy, podrywał, ale żadna nie była taka jak ona. Nawet jakby bardzo chciał to jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa kiedy próbował którąś pocałować. Po prostu nie mógł tego zrobić bo czuł się jakby ją zdradzał mimo iż nie byli ze sobą.
-Ja też bym chciał mieć dziecko, ale chłopca bo z dziewczynkami są zawsze problemy.- powiedział Draco, a przy okazji zezłościł jedną osobę.
-Tak, a niby jakie?- zapytała Mads, która zdążyła już się umyć i przebrać. Mężczyźni byli tak zaskoczeni, że ona przyszła do kuchni, że Blaise aż przeklnął ze strachu.- No wymień mi problemy, które można mieć z małymi dziewczynkami?
-Strasznie się rządzą.- powiedział pewnym siebie głosem blondyn, a Maddie tylko się zaśmiała i usiadła obok znajomych.
-A ty Blaise wolisz mieć córeczkę czy synka?
-Małą Olivie.
-No nie wiem czy byś z nią wytrzymał jakby odziedziczył cechy po mamie.
-Ja to współczuję każdemu chłopakowi, którego przyprowadzi do domu. Przecież Blaise go zajebie kiedy spadnie jej chociaż jeden włos z głowy.- dołączył się blondyn, a Mads i Zabini zaśmiali się na jego wypowiedź.
-Zabini jesteś mi potrzebny.- powiedziała tym razem kobieta jednak po jej tonie głosu można było stwierdzić, że nie jest to coś miłego.- Jesteś prawnikiem więc pomożesz mi rozstać się z tym chujem. A i chce moje nazwisko.
-Wysztko da się załatwić, a nawet możemy oskubać go trochę z kasy.
-Nie potrzebuje jego pieniędzy, ale żeby mu dowalić to możemy to zrobić.
-Na Majorkę pojedziemy za te jego kasę.- powiedział rozmarzonym głosem Zabini, a Draco i Madelanie zaśmiali się.
CZYTASZ
Inna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]
FanfictionDruga część opowieści ,,Idealna||Draco Malfoy" Jeżeli nie przeczytałeś pierwszej to nawet nie próbuj czytać tej bo nic nie zrozumiesz :) ,,I nagle wszystkie miłosne piosenki zaczęły być o tobie" Kiedy mnie zostawiłaś poczułem się jakby stracił najdr...