☆Rozdział dwudziesty piąty☆

939 47 5
                                    

Pov. Finn

Noah? Co ty tutaj robisz? To przecież nie twój pokój?
- Hej Finn, też tęskniłem - powiedział chłopak i przewrócił oczami.
- Hej? Chcesz mi wytłumaczyć co robisz w środku nocy na moim tarasie w moim pokoju? - bardzo mnie zdziwił widok Noah tutaj, ponieważ chłopak ma swój pokój dwa piętra wyżej.
- Gadałam z Millie. - powiedział brunet.
- Z Millie? Jak to z Millie? - totalnie nie rozumiałem o co tutaj chodziło.
- A no z Millie. No wiesz. Takie ploteczki. Powiedziała mi to i owo. No wiesz. Kto jej się podoba, z kim pisze, kto do niej zarywa i takie tam.
- Chcesz mi przekazać te wszystkie informacje? - spytałem spokojnie, ale tak naprawdę w środku miałem ochotę kogoś rozszarpać.
- Oj nie Finn. Takich rzeczy się nie przekazuje drugiej osobie. Czyżbyś był zazdrosny? - Noah mówił to wszystko z takim spokojem jakby coś brał.
- Nie jestem zazdrosny. Po prostu muszę widzieć kto jest moją konkurencją i z kogo mam rozszarpać. - odparłem również spokojnie.
- Hohoho czyżby Finn dalej coś czuł do Millie? Niewiarygodne!
- Noah ciszej okej? Jeszcze ktoś usłyszy.
- Czyli to tajemnica i Millie się o tym nigdy nie dowie? A szkoda. Już myślałem, że zmądrzałeś i wreszcie jakiś twój pomysł wyjdzie.
- Mam tydzień. Tydzień bo inaczej Sadie mi zagroziła, że jej powie. A ja chcę to zrobić sam. - oparłem się o barierę tarasu i uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- Jak chcesz mogę Ci pomóc. - powiedział bardzo spokojnie Noah.
- Serio? - podskoczyłem jak poparzony.
- Serio. Jutro po kolacji powinnyśmy mieć czas wolny, więc powiem Millie, żeby poszła do pokoju wcześniej i żeby coś przygotowała, później kiedy ona będzie sama pójdziesz do niej ty i pogadacie. Świetny plan! - Schnapp klasnął w ręce.
- Noah to totalnie nie ma sensu.
- Zobaczymy jutro. A teraz zjeżdżam stąd i idę spać. Miłego dnia Finn. - Noah się ze mną pożegnał i wyszedł.
Stałam chwilę na balkonie myśląc o tym jakim Noah jest debilem i o jutrzejszym dniu. Może jednak to może się udać? Po 15 minutach rozmyślań wróciłam do łóżka i zasnąłem.

Rano obudziła mnie Sadie wylewając szklankę wody na twarz. Jak zwykle miłe powitanie.
- Ciebie też miło widzieć Sadie - powiedziałem o wstałam z łóżka. Była prawie 12:00. Wsumie skoro zasnęłam około 5:00 rano to się nie dziwię. Ogarnąłem się i już przed 13:00 wszyscy byliśmy na plaży.
Na początku każdy, ale dosłownie każdy brał udział w "walkach kurczaków". Maya była na Joe, Natalia na Charlim, Sadie na Calebie, Winona na Davidzie, Millie na Noah, Priah na Gatenie i Jack na mnie. Finalnie zwyciężyli Maya i Joe, ale wszystko ponieważ Joe oszukiwał. Po godzinnej przepychance każdy położył się na plaży.

Była chwila przed 18:00, a my zbieraliśmy się na kolację. Cały czas myślałem o planie Noah. Co jeśli on wyjdzie? Co jeśli Millie jednak mnie nie chcę i to tylko jakiś kolejny głupi żart Sadie. Może Mills już sobie kogoś znalazła? Totalnie zapomniałam o rzeczywistym świecie i zostałem w pokoju sam z Sadie.
- No nieźle Wolfhard.
- Co znowu ruda? - Sadie wyjątkowo mnie dzisiaj denerwowała.
- Masz dużą konkurencję. Nie dobrze.
- O co Ci znowu chodzi?
- No wiesz jest taki jeden chłopak Joseph Robinson czy coś takiego. Radziłbym ci się spieszyć.
- Dobra Sadie nie pierdol tyle tylko choć na tą kolację.
- O jest Finn zazdrosny. Jak słodko.
Wyszliśmy z pokoju i pokieroakisky się w stronę restauracji. Teraz byłem pewien na 100%. Mimo wszystko muszę powiedzieć dzisiaj to Millie.

XxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxX
☆xoxo☆

𝐩𝐨𝐳𝐚 𝐤𝐚𝐦𝐞𝐫𝐚𝐦𝐢; 𝐟𝐢𝐥𝐥𝐢𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz