Rozdział VII

564 25 17
                                    

- Kto to? - zapytał zdezorientowany niebieskooki

- Chyba moja matka... - powiedział szeptem Theo i szybkim ruchem zebrał z podłogi bokserki przyjaciela i jego spodnie. Wręczył mu je i złożył krótki i delikatny pocałunek na ustach niebieskookiego - Trzymaj i leć na górę, jak coś to powiem, że u mnie nocowałeś i bierzesz teraz prysznic, okej? - mruknął mu do ucha i je polizał

- Dobrze kochanie - chłopak cmoknął młodszego w czoło i szybko pobiegł na górę. Wcześniej zakładając bokserki.

Czarnowłosy rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu i spokojnym krokiem skierował się do osoby, która znajdowała się w przedsionku. Nie mylił się do domu przyjechała jego matka. Kobieta właśnie zdejmowała swoje ciemno granatowe baleriny. Jak na osobę przed czterdziestką wyglądało bardzo młodo. Ubrana była w czarne długie spodnie, które opinały się na jej nogach oraz białą jedwabną koszule z długim rękawem. Na górną część garderoby miała założoną marynarkę w kolorze spodni, a wokół szyi zawiązany ciemno szary krawat w białe paski. Jej czarne włosy były upięte w koka. W lewej ręce miała brązową teczkę, którą zaraz odstawiła na podłogę, gdy zauważyła swojego syna.

- Cześć synku! - przywitała się kobieta i czule objęła syna - Jest ktoś u nas? - dodała po chwili kiedy oderwała się od chłopaka i popatrzyła na parę butów przy lustrze.

- Yyyy... Tak jest. Sam wpadł wczoraj mnie odwiedzić i tak się złożyło, że został na noc - piwnooki uśmiechnął się trochę sztucznie i podrapał się po karku, uważnie przyglądając się wyrazowi twarzy swojej rodzicielki, która chwilkę mu się uważnie przyglądała.

- A to okej. Jedliście już coś ? - zapytała troskliwym głosem. Syn odpowiedział jej skinieniem głowy, a ona się uśmiechnęła. Po czym udała się w stronę kuchni. Czarnowłosy odetchnął z ulgą i poszedł za matką.

Kobieta weszła do serca domu i nastawiła wodę w czajniku, a jej syn usiadł na krześle, które stało obok wyspy kuchennej. Kiedy woda się zagotowała wyjęła z szafki dwa kubki. Jeden był koloru niebieskiego, a drugi jasno miętowego. Zrobiła w jednym herbatę, a w drugim kawę. Po chwili podała malinowo-wiśniowy napój synowi, a sama upiła łyk czarnej substancji. Zaczęli sobie spokojnie rozmawiać i jakoś upłynął im czas do przyjścia Sama z góry.

~15 później~

Kiedy ta dwójka sobie rozmawiała po z schodach na dół zaczął schodzić i gość. Sam wziął szybki prysznic żeby się odświeżyć, a po nim udał się do pokoju Theo i z jego szafy wyjął swoje ciuchy, które kiedyś sobie tam zostawił żeby były jak coś na zmianę. W sumie można było żartobliwie powiedzieć, że szarowłosy tam mieszkał, ponieważ połowa jego garderoby znajdowała się właśnie u przyjaciela. Ale wracając, chłopak wyjął z szafy ciemno szare bokserski, jasno błękitną długą bluzę i białe spodnie z dziurami na kolanach, po czym wszystko na siebie założył i skierował się w stronę schodów. Kiedy czarnowłosy usłyszał kroki odwrócił się w kierunku niebieskookiego i zaczął mu się intensywnie przyglądać.

- Boże jaki on seksowny w tym wszystkim! Ta bluza bardzo dobrze podkreśla te jego piękne oczy. Chodź ładniej by wyglądał bez niej... I bez tych spodni, mimo że bardzo ładnie podkreślają jego zgrabny tyłek. Ogólnie wyglądał, by ładniej bez niczego na sobie. BO MA CIAŁO BOGA!
Jezu dlaczego on musi być taki hot?!

Myśląc tak piwnooki przygryzł dolną wargę zębami i nie zwrócił uwagi na to, że jego matka mu się podejrzliwie przygląda. Kiedy Sam już zbliżył się do nich bardzo miło przywitał się z panią Lopez.

- Dzień dobry proszę pani - powiedział  czule szarowłosy chłopak i posłał kobiecie szczery uśmiech.

- Cześć. Ile razy muszę ci mówić kochany żebyś mówił do mnie po prostu Vanessa? - zapytała kobieta, skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła głowę w inną stronę udając obrażoną.

- Dobrze, przepraszam Vanesso - chłopak zaśmiał się, bo kobieta mimo swojego wieku nadal zachowywała się jak dziecko albo jakaś obrażalska nastolatka. Jednak bardzo szybko spoważniał, gdyż czarnowłosa rzuciła mu piorunujące spojrzenie.

- Ja nie jestem, aż taka stara. A przynajmniej się tak nie czuje - wymruczała piwnooka z dumną miną - Theo?! Halo! Żyjesz?! - zapytała i pomachała zamyślonemu synowi otwartą dłonią przed twarzą.

- Ta... Tak... - odpowiedział czarnowłosy chłopak cały czas patrząc w kierunku niebieskookiego, który opierał się właśnie o blat i patrzył na rozwój sytuacji z trochę rozbawioną miną.

- Dobra, dobra. Coś jest nie tak. Mówić mi tu teraz jak na spowiedzi co się tu działo jak mnie nie było!  - powiedziała kobieta podniesionym tonem zerkając na chłopaków, którzy trochę spanikowali.

- A-ale co się m-mogło niby t-tak...            takiego dziać? - zapytał piwnooki jąkając się co drugie słowo.

- Okej... Już wszystko rozumiem. Spaliście ze sobą? - rzekła kobieta i przejechała wzrokiem po obu chłopakach.






Tak wiem, że jestem złym człowiekiem, bo przerywam w takim momencie 😅
Wybaczcie.
Jeśli rozdział się spodobał to się bardzo cieszę.
Oczywiście również przepraszam z góry za błędy.
Do zoba~😗

Kochanie, dla Ciebie wszystko (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz