Rozdział VIII

602 25 5
                                    

- Okej... Już wszystko rozumiem. Spaliście ze sobą? - rzekła kobieta i przejechała wzrokiem po obu chłopakach.

Żaden z nich się nie odezwał. Sam wlepił swój wzrok w podłogę i można było powiedzieć, że posmutniał. Theo za to patrzył się szeroko otwartymi z niedowierzania oczami na matkę. Po chwili czarnowłosy też posmutniał tylko, że jego wzrok spoczął na jego rękach, które opierał na łokciach o blat. Niebieskooki chciał już zrobić krok, aby w ogóle wyjść z tego domu, bo czuł się wszystkiemu winny, ale został
powstrzymany przez matkę przyjaciela.

- Sam... Nie wiem jak to powiedzieć... Zauważyłam już dawno, że jesteś w nim zakochany. Nie obraź się kochany, ale czasami cię obserwowałam. Widziałam wtedy jak na przykład spędzaliście razem czas u nas i kiedy Theo zasypiał na twoim ramieniu jedyne co robiłeś to przyglądałeś się jego pogrążonej w śnie twarzy z taką troską, jakbyś nie chciał go nigdy stracić. Tak samo było jak u nas nocowałeś on zasypiał, a ty czule go przytulałeś i gładziłeś po głowie - Na chwilę przerwała swoją wypowiedź, aby zaczerpnąć powietrza. I kontynuowała dalej - Nigdy nie widziałam żeby Victoria ani nikt inny tak patrzył na mojego syna. Z takim uczuciem. Troską. Miłością. Bardzo dobrze wiedziałeś, że go kochasz, ale tak samo wiedziałeś, że jeśli cię odrzuci to stracisz wszystko. Wszystko, a tym samym zawali ci się świat...
Uważam, że ty go naprawdę kochasz i to już od dawna, tylko on tego nie zauważał.

Kobieta patrzyła na osiemnastolatka, który przez chwilę opierał się o blat. Po jego policzku spłynęła jedna łza, a po chwili osunął się na podłogę. Przycisnął kolana do klatki piersiowej i położył na nich głowę. Wyglądało jakby płakał i właśnie tak było. Czarnowłosy był w szoku przez cały czas myślał, że to tylko taki przelotny romans. Romans, który będzie trwał minimum kilka tygodni i się zakończy, a oni będę się jeszcze z tego śmiali. Mimo to na te myśli poczuł ogromny ból, bo wkońcu jakby to wyglądało gdyby zostawił swojego przyjaciela dla kogoś innego. No jak?
Czuł się dziwnie, że mógł tak kiedyś pomyśleć. Czy to możliwe, aby zakochał się w swoim przyjacielu? Chyba możliwe, bo czuł się teraz okropnie. Zerwał się i momentalnie podbiegł to szarowłosego. Popatrzył na zapłakanego chłopaka i bez najmniejszego wahania go przytulił. Zaraz po tym wziął głowę swojego przyjaciela w ręce i patrzył mu prosto w zapłakane oczy.

- Sam... Czy to prawda? - zapytał czarnowłosy chłopak przy okazji wycierając łzy niebieskookiego. Mimo to odpowiedzi nie otrzymał, bo wyglądało na to, że Sam odpłynął i zapomniał o świecie żywych. Dopiero po dłuższej chwili otrzymał wyczekiwaną odpowiedź.

- Tak... Ona ma rację... - wyszeptał przez łzy

- Theo posłuchaj mnie teraz - powiedziała poważnie czarnowłosa kobieta - Wiem, że masz dziewczynę i nawet możesz ją kochasz, ale pomyśl o nim. Zawsze przy tobie był. Zawsze cię wspierał. Chcesz go teraz tak po prostu zostawić? Znienawidzić go za to, że cię szczerze pokochał? Owszem jest chłopakiem i związki homoseksualne uchodzą za chore. Tylko właśnie dlaczego? Dla mnie chorzy są ludzie, którzy ich nie akceptują. A już zwłaszcza ci co jeszcze wyzywają i szydzą z par homoseksualnych. Twój przyjaciel pokochał cię takiego jakim jesteś, dlaczego ty nie możesz zrobić tego samego? Jest to takie trudne? Po za tym zauważyłam, też że ta twoja dziewczyna cię nie kocha.

- Kłamiesz! - krzyknął piwnooki chłopak - Ona mnie kocha! A ja ją! W ogóle jej nie znasz!

- Nie kłamię! I nie podnoś na mnie głosu!
Jeśli jesteś na tyle ślepy i głupi żeby mieć gdzieś uczucia kogoś kto cię kocha to droga wolna! - krzyczała kobieta, gdyż czuła, że słowa, które wypowiedział jej syn bardzo zabolały Sama.

Osiemnastolatek zerwał się jak poparzony i szybko wybiegł z pomieszczenia. Zignorował krzyczenie Vanessy żeby wracał i po prostu biegiem skierował się do przedsionka. Przykucnął, aby szybko zawiązać buty. W pewnym momencie ktoś pchnął go, a on upadł na podłogę tak, że opierał plecy o ścianę. Tą osobą okazał się sam Theo. Zdezorientowany niebieskooki zdąrzył tylko otrzeć łzy, które rozmazywały mu obraz całej sytuacji. Młodszy chłopak usiadł na nim okrakiem, chwycił jego ręce i trzymał je za nadgarski po obu stronach jego głowy.

- I co masz zamiar teraz uciec po tym co się okazało?! - wysyczał przez zęby zły nastolatek.

- Spierdalaj i daj mi spokój! - krzyknął szarowłosy i próbował się wyrwać. Mimo to piwnooki go skutecznie powstrzymał poprzez poruszenie się w przód i w tył na kroczu chłopaka przez co starszy sapnął i przeszły go dreszcze.

Czarnowłosy chciał uspokoić Sama, więc namiętnie pocałował jego usta. Gest nie został odwzajemniony. Dlatego kiedy Theo oderwał się od przyjaciela był trochę poirytowany tym, ale po raz drugi pocałował szarowłosego. Tym razem bardziej namiętnie i brutalnie. Niebieskooki w końcu dał się ponieść i odwzajemnił pieszczotę. Theo zabrał swoje dłonie z nadgarstków starszego chłopaka i oplutł je wokół jego szyi. Sam mimo tego, że mógł już się uwolnić nie zrobił tego tylko objął niższego chłopaka w talii. Szarowłosy polizał dolną wargę piwnookiego i lekko ją przygryzł prosząc tym o zgodę. Bardzo szybko otrzymał odpowiedź, Theo rozchylił swoje usta, a Sam wtargnął tam językiem. Dopiero po dłuższej chwili oderwali się od siebie głośno dusząc. Nawet nie zauważyli, że obok nich stoi Vanessa i przygląda się im trochę szczęśliwa, ale jednocześnie dobita tym jak oni się zachowują. Ona chyba nigdy nie pojmie jakim cudem oni się dogadują.

- Sam mam pytanie... - zapytał młodszy chłopak lekko się rumieniąc i zawstydzając.

- Słucham. Pytaj o co chcesz - powiedział niebieskooki. Jedną rękę zabrał z biodra czarnowłosego i pogłaskał delikatnie jego lewy policzek.

- Czy... Czy chciałbyś zostać moim chłopakiem? - czarnowłosy chłopak tak się zawstydził, że szybko schował swoją twarz w zagłębianiu szyi  przyjaciela i mocno się do niego przytulił żeby nie widzieć jego reakcji na swoje pytanie.

- Oczywiście, że tak kochanie - odpowiedział Sam i pogłaskał młodszego chłopaka po plecach. Podniósł trochę chłopaka i złożył delikatnego buziaka na jego ustach - Theo mój ty słodziaku. Kocham cię.

- Ja ciebie też...

-------------
Hejka!
Do osób, które czytają to opowiadanie i akurat miały ochotę przeczytać to co napisałam pod rozdziałem mam parę pytań.

1. Jaką chcielibyście randkę dla naszych bohaterów? (Bardziej chodzi mi o miejsce lub jakąś akcję, która mogłaby się wydarzyć na tej randce w następnym rozdziale. Mimo to jeśli ktoś ma pomysł na cały przebieg randki to będę wdzięczna i oznaczę tę osobę na początku rozdziału o randce i oczywiście podziękuje)

2. Chcielibyście się dowiedzieć jaka była przeszłość matki Theo i przez co sama wychowuje syna?

3. Jeśli chcielibyście przeszłość Vanessy to mam kolejne pytanie. W następnym rozdziale chcecie jej przeszłość czy randkę Sama i Theo?

Pewnie nikt tego nie przeczyta, ale i tak to napisałam 😅
Oczywiście przepraszam za jakieś błędy, ale nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać.
Do zobaczenia~

Kochanie, dla Ciebie wszystko (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz