Rozdział I

1.3K 48 25
                                    

Rano 7.00
*w tle dźwięk budzika*
Jezu znowu ten walony budzik,
nosz... I tak samo jak codziennie muszę wstać do tej budy, a gdyby tak olać ten dzień i nie iść.
Hmm...
Postanowiłem nie wstawać dzisiaj z łóżka i zostać w moim schronieniu. Po jakiejś chwili poczułem jak łóżko ugina się pod jakimś ciężarem, pomyślałem, że to może mama, bo ma dzisiaj wolne, więc wymruczałem.

- Mamo daj mi spokój, dzisiaj nie chce mi się iść do szkoły - wymruczałem z pod kołdry

Obok mnie nie usłyszałem śmiechu lub tłumaczenia mojej rodzicielki, że muszę tam pójść. Zamiast tego do moich uszu dobiegł chichot mężczyzny o niskim głosie.

- Theo, wstawaj! - krzyknął na mnie chcąc sobie pewnie dodać powagi, ale coś mu się to nie udało, ponieważ cały czas się śmiał
- Sam, to ty? - zapytałem przewracając się na plecy
- Tak to ja, a ty wstajesz i idziemy do szkoły - ta odpowiedź mnie nie pocieszyła
- Nigdzie nie idę, a już zwłaszcza z tobą! - powiedziałem to jak jakieś małe dziecko i rzuciłem w niego poduszką
- To się zobaczy - odparł cwaniacko

Chłopak postanowił, że jeśli nie uda mu się ściągnąć mnie z łóżka po dobroci to zastosuje inne metody przez, które zaciągnie mnie dzisiaj do tej budy. Po paru sekundach zdarł ze mnie kołdrę i zaczął łaskotać po brzuchu. Zacząłem się głośno śmiać i zwijać w kulkę. W końcu nie wytrzymałem i spadłem z łóżka. Sam zaczął kłaść się po moim łóżku i próbował opanować śmiech.

- Co się śmiejesz idioto?! To twoja wina!- wykrzyczałem na cały głos
- Wiem, ale to jest takie śmieszne - uśmiechnął się do mnie

Po paru sekundach się uspokoił i spoważniał. Wstał i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wziął mnie na ręce. Nie chciało mi się wyrywać, ponieważ jeszcze się nie obudziłem i nie  miałem ochoty sam chodzić. Czułem szybkie, ale spokojne bicie jego serca i naprężające się wysportowane mięśnie.
Chłopak zaniósł mnie do łazienki i postawił przed prysznicem. Kiedy wyszedł postanowiłem w ramach protestu, stać jak słup, żeby mnie zostawił w świętym spokoju. Po paru minutach wszedł do pomieszczenia z moimi ciuchami.

- Będziesz się mył czy mam ci pomóc? - uśmiechnął się zadziornie, a jego twarz pokryła się lekkim rumieńcem

Na te słowa poczułem złość, a za razem czułem jak zaczynają mnie piec policzki. Szybko kazałem mu wyjść z łazienki, aby nie zauważył, że prawie zrobiłem się cały czerwony. Nie jestem homo i nie wiem dlaczego te słowa wywołały u mnie taką reakcje.

Po chwili byłem już gotowy do wyjścia. Pośpiesznie zszedłem na dół i zauważyłem, że mój przyjaciel przygotował dla mnie śniadanie.

- Hej Sam - przywitałem się z nim, a on lekko się do mnie uśmiechnął
- Cześć Theo, jak się spało dopóki cię nie obudziłem? - zapytał śmiejąc się ze mnie pod nosem
- Dobrze, ale pojawiłeś się ty i sen zamienił się w koszmar - odpowiedziałem zasiadając do śniadania
- Biedny Theo, jak mi cię żal - powiedział troskliwie, a zaraz po tym zaczął się śmiać jak głupi, kosmyki jego włosów cały czas opadały mu na czoło, przez co chwile je poprawiał, a oczy szkliły się tak jakby miał się zaraz popłakać ze śmiechu
- Cicho! - nakrzyczałem na niego
- Dobrze królewiczu, już będę cicho, smacznego - wypowiadając to uśmiechnął się szeroko i usiadł obok mnie
- Dziękuję - szybko odpowiedziałem i zająłem się posiłkiem

Kilka minut później zjadłem śniadanie i umyłem naczynia, cały czas rozmawiając z przyjacielem. Skierowałem się w stronę przedpokoju i założyłem buty, zaraz koło mnie pojawił się Sam, który podał mi torbę. Oboje wyszliśmy z mojego domu, a ja zamknąłem drzwi na klucz. Udaliśmy się razem do czarnego auta chłopaka.

Godzina 7.50
Podjechaliśmy pod szkołę. Wysiadłem z auta i czekałem, aż Sam zaparkuje. Kiedy zaparkował razem poszliśmy do szarego i dużego budynku. Nie zauważyłem kiedy od przodu pod leciała 
do mnie niska dziewczyna i namiętnie pocałowała. Była to Victoria. Objołem ją w pasie. Oczywiście jej twarz była pokryta toną makijażu i wyglądała jakby wpadła w dopiero co zrobioną ścianę. Te myśli wywołały śmiech w mojej głowie, ale nie dałem tego po sobie poznać, bo jednak była moją dziewczyną i ją kochałem. Odwzajemniłem pocałunek. Parę sekund później dziewczyna odsunęła się ode mnie i przywitała :
- Hej kochanie - powiedziała słodko wtulając się we mnie
- Witaj skarbie - odpowiedziałem również słodszym głosem, a jednocześnie głaskałem ją po głowie

Odwróciłem się w stronę Sam'a i zobaczyłem jak wchodzi do szkoły z głową opuszczoną w dół. Nie wiedziałem o co może mu chodzić, ale na bank coś się stało. Był chłopakiem, którego nie często coś dotykało lub raniło, więc na pewno musiałem się dowiedzieć co dotknęło tego wysokiego mięśniaka.

- Victoria, muszę już iść później się jeszcze spotkamy - powiedziałem szybko i zaraz udałem się w kierunku wejścia do szkoły
- Ej czekaj o co chodzi?!- krzyknęła za mną
- O nic pa - pożegnałem się z dziewczyną
- Pa - odpowiedziała ozięble i ze złością w głosie

Nie obchodziło mnie co mogła sobie teraz pomyśleć. Chciałem się jedynie dowiedzieć gdzie jest teraz mój przyjaciel i jak najwięcej z niego wyciągnąć odnośnie tego co się stało.

Po jakiś 15 minutach nie udanego szukania Sam'a usłyszałem dzwonek, który oznajmił mi, że czas na mnie. Usiadłem w ławce i czekałem na pojawienie się chłopaka. Bez skutecznie

Po południu 15.20
Dlaczego nie pojawił się na lekcjach?!. Takie myśli cały czas krążyły mi po głowie. Kiedy byłem już przed domem postanowiłem napisać do Sam'a :
                  
- Hejka Sam (Theo)
- Hej, o co chodzi? (Sam)
- Chcę się dowiedzieć dlaczego nie było cię na lekcjach (Theo)
- A dlaczego? (Sam)
- Ej, ja tu zadaje pytania!. Masz dzisiaj czas ? (Theo)
- Tak mam (Sam)
- To dobrze, wpadnij do mnie przed 20 (Theo)
- Yhym, chcesz ode mnie coś jeszcze wyciągnąć cwaniaku? (Sam)
- Może, zobaczysz (Theo)
- Dobrze, za chwilę będę (Sam)
- Do zobaczenia (Theo)
- I weź coś do picia i jedzenia (Theo)

Kilka godzin później 19.45
Ciekawy jestem czy na pewno będzie, bo on lubi czasami mnie bardzo wkurzyć. Parę minut później zauważyłem auto pod moim domem i udałem się do drzwi. Kiedy wpuściłem przyjaciela do środka ten nie pewnie, ale czule mnie przytulił. Też go przytuliłem. Parę sekund później odsunął się ode mnie i podał torby.

- Byłeś na zakupach? - zapytałem podnosząc jedną brew do góry
- Tak, chciałeś żarcie to masz i nie narzekaj - odpowiedział, uśmiechając się do mnie
- Dobra, siadaj w salonie - pokazałem ręką na kanapę
- A ty gdzie idziesz? - zapytał zatrzymując się w miejscu
- Idę do kuchni po jakieś szklanki i coś na żarcie - odparłem idą w kierunku kuchni

Parę minut później siedzieliśmy razem na kanapie. Graliśmy w jakąś grę, którą wybrał Sam. Gadaliśmy o różnych rzeczach. Cały czas próbowałem wyciągnąć od chłopaka co się stało dzisiaj rano.
- Sam wyjaśnisz mi co się dzisiaj stało? - zapytałem z powagą w głosie
- Nic - powiedział smutno i skupił wzrok na podłodze
- Mnie nie oszukasz znam cię! - powiedziałem stanowczo
- No, bo... - zaczął mnie już wkurzać tym przeciąganiem
- No, bo co? Wyjaśnij mi to, bo zaraz nie wytrzymam
- Dobrze...

W tym momencie przysunął się do mnie i usiadł na udach. W głowie miałem tylko myśli, że zaraz mu przyłożę mimo iż był 100 razy silniejszy ode mnie

- Co ty robisz?! - wydarłem się na niego
- Cicho! Chcesz wyjaśnień to masz - powiedział nie śmiało, a zarazem pewnie

W tym momencie przechylił mój podbródek do góry i przybliżył nasze twarze. Czułem jego oddech na moich wargach. Powoli się zbliżał, aż w końcu...

  🙃🙃🙃!!!!!!!!!!POLSAT!!!!!!!!!🙃🙃🙃
BĘDĘ TAKA ZŁA I TU WAM PRZERWĘ. To jest moje pierwsze opowiadanie, więc z góry przepraszam za błędy lub jakieś nie dopatrzenia

Kochanie, dla Ciebie wszystko (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz