XII

743 36 2
                                    

Kompletnie zapomniałam, że użyczył mi swój pokój na rzecz kanapy.

- Wystraszyłeś mnie - bardziej przycisnęłam do siebie maskotkę.

Taehyung siedział na kanapie z roztrzepanymi włosami i tym przeklętym czarnym t-shircie, nadal w połowie śpiąc. Patrzył na mnie małymi szparkami, chociaż w takich ciemnościach nie jestem pewna czy nie miał całkowicie zamkniętych oczu.

- Usiadłaś na żywym człowieku, chyba wiem co masz na myśli - powiedział zachrypniętym głosem, przecierając jedno palcami.

W sumie dawno nie grzmotnęło, prawda? Oczywiście gdy usłyszałam głośny trzask cicho pisnęłam wskakując spowrotem na kanapę. Na szczęście tym razem nie wyczułam żadnego ruszającej się istoty.

Starszy całkowicie się rozbudził widząc moją reakcję. Nie widziałam jego twarzy ale czułam na sobie rozbawiony wzrok.

- Boisz się burzy? - zachichotał.

- Tak jakoś wyszło...

- Takie straszne imię, a tak dziecinny lęk - oparł brodę o dłoń. - Nasza Kiri-Kiri~

Zrobił dziubek z ust i zaczął mówić tak w kółko coraz głośniej.

- Tae, przestań! Zaraz ktoś się obudzi i przyjdzie...

- KIRI-KIRI!

- TAE! - rzuciłam się na niego zakrywając jego usta. (aut. to jeszcze nie czas na "house of cards" spotify, u nasty)

Zaczęłam się śmiać razem z nim, ale wiedząc że uspokoiłam jego krzyk mogłam wziąć ręce i wrócić na miejsce. Szkoda jednak, że drugą czynności uniemożliwiała mi ręka, która ciążyła na kręgosłupie. Popatrzyłam na starszego z małym zdziwieniem, ale pewnie małe było tylko w mojej głowie.

Pieprzona burza.

Znów pokój rozświetliła błyskawica, a chwilę później było w nim słychać głośne tąpnięcie.

Poczułam, jak serce bije mi mocniej gdy poczułam pod policzkiem klatkę piersiową V. Słyszałam miarowe bicie jego serca co o dziwo mnie uspokoiło. Głośno westchnęłam. 'Chyba mnie pogięło.'

- Nie boisz się, że Jimin sobie coś pomyśli?

- Biorąc pod uwagę to co sobie uknuł, raczej zacząłby nam robić zdjęcia i wstawiać do albumu rodzinnego - rzekł z pełną powagą. - Zresztą ja tylko pomagam ci spać, co z niego za przyjaciel skoro teraz pewnie sam smacznie pochrapuje w kuchni przy blacie.

Coś w tym było. Ze śpiącym Jiminem, nie z albumem. To pierwsze jest nawet trochę straszne szczerze mówiąc...

- A co jeśli jestem psycho-fanką, która chce zabrać twoje perfumy, szczoteczkę do zębów i zebrać wszystkie włosy z twojego łóżka, ubrań?

- Nie jesteś - zaczął bawić się moimi włosami. - A teraz czy możemy iść spać?

Po chwili zawahania, przytaknęłam bez słowa, bardziej wtulając się klatkę piersiową chłopaka. Raz zdarzyło się, że drgnęłam na dźwięk burzy jednak uspakajała mnie wtedy ręka głaskająca lekko moje plecy oraz miarowy oddech i bicie serca.

*

Rano, gdy otworzyłam oczy nie czułam pod sobą nic oprócz materiału kanapy i pana Lwa. Biedna maskotka zmiażdżona przez moje cielsko.

Na stoliku kawowym jednym okiem zauważyłam zapisaną kartkę. Wzięłam ją do ręki, a obok niej moją uwagę zwróciło coś co wyglądało jak miska mleka z rozmokłymi płatkami śniadaniowymi.

Cześć Kira!

Musieliśmy jechać na trening, a nie mieliśmy serca Cię budzić :(.

Mam nadzieję, że lubisz płatki. Przepraszam, bo prawdopodobnie są już całkiem miękkie od mleka, ale wszelkie zażalenia kieruj do swojego przyjaciela, który stwierdził że tak lepiej smakują. Psychopata, prawda?

Miłego dnia! Pa pa!

Namjoon


- Jimin!

accident? I Kim Taehyung *WOLNO PISANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz