IV

1.4K 50 21
                                    

Ostatnie odcinki pokonałam bez butów,nosząc je w ręce. Już widziałam oczami wyobraźni, jakie odciski pojawiły się na moich stopach po całym dniu w tych butach. Gdy weszłam do środka, usłyszałam dziwnydźwięk. Jakby ktoś spadł z łóżka.

- Kochanie! Już jestem! - krzyknęłam. Odpowiedziała mi cisza. Słychać było jedynie tykanie zegara w kuchni. Rzuciłam torebkę na kanapę w salonie i udałam się do sypialni,bo stamtąd dochodził odgłos spadania. Otworzyłam uchylone drzwi.W pomieszczeniu zastałam śpiącego w najlepsze Kinja. Od zawsze miał twardy sen, ale chyba po raz pierwszy nie obudził się na dźwięk mojego głosu. Od pasa wgórę przykryty był kocem, a jego koszulka wyglądała jakby przedchwilą ubrana w pośpiechu. Podobnie wyglądały włosy, roztrzepane na wszystkie strony, a grzywka lekko przykrywała jego czoło. Uśmiechnęłam się do siebie na ten widok, po czymułożyłam obok chłopaka. Lekko uchlił powieki.

- O, hey... - ziewnął. - Jak w pracy?

- Dobrze. Będę tam chodzić tylkojeśli będą mnie potrzebować – przytuliłam się do jego torsu. Jedynia objął mnie ramieniem i oparł policzek o czubek mojej głowy. Nagle coś poruszyło się w szafie.Zabrzmiało to jakby ktoś uderzył się i tłumił wszystkieprzekleństwa jakie natknęły mu się na usta.

- Słyszałeś to? - spytałam, lekkopodnosząc się na łokciu.

- Nie. Może jesteś zmęczona – niewzruszony Kinjzaczął całować moją rękę, jakby chciał odwrócić uwagę odmebla. Wyrwałam mu dłoń z objęć, po czympodeszłam do szafy. Po raz kolejny dzisiaj poczułam jak niewidzialna dłoń zaciska się na moim żołądku. Otworzyłam drzwi mebla z niej wypadła pół nagadziewczyna. Dopiero po kilku sekundach mogłam zauważyć iż to mojaprzyjaciółka z Polski, Justyna. W oczach stanęły mi łzy, tylkonie umiem powiedzieć czy z żalu do mojego już byłego chłopaka,czy ze złości na tę dwójkę.

- Kira, ja ci to mogę wyjaśnić... -Kinj złapał moją rękę, ale ja z obrzydzeniem wyrwałam mu ją. Teraz zauważyłam, że pewnie nie miałnic pod kołdrą, bo był nią bardzo mocno opatulony.

- Nie dotykaj mnie, nie patrz na mnie inawet o mnie nie myśl! - stopniowo unosiłam głos. - Tak wyglądatwoja praca w „biznesach"?! Uganianie się za dziewczynami,podczas gdy jedna umiera z tęsknoty w domu?! – popatrzyłam chłopakowi w oczy, po czym zwróciłam się do Justyny. - A ty, nie waż się do mnie więcej dzwonić z jakąkolwiekprośbą! Jeszcze raz zobaczę cię u siebie w mieszkaniu to nieręczę za siebie. Wylecisz na zbity pysk! - wydarłam się. Łzy leciały mi po policzkach, ale mimo to nadal krzyczałam. Nie wiem skąd znalazłam w sobie tyle siły skoro to wydarzenie bardzo mnie osłabiło psychicznie jak i fizycznie. Kinj próbował mnie uspokoić, lecz na marne były jego próby. Najchętniej wzięłabym od niego ten kocyk i kazała wpół nago wylecieć na bruk ze swoją dziwką. Chwyciłam pierwszy lepszy przedmiot, który leżał pod ręką. Padło na porcelanow wazon mojej babci.

- Jeszcze dzisiaj przyjdziesz po swoje rzeczy i nawet sobie nie myśl, że będę w domu!

Rzuciłam przedmiotem, w kryjących się za drzwiami osobników. wazon rozbił się na miliony kawałeczków, jak ja w tamtym momencie. W mieszkaniu zapanowała cisza, przerywana jedynie moim łkaniem. Zjechałam plecami po ścianie. Teraz łzy tworzyły na mojej twarzy czarne potoki tuszu zmieszanego z wodą. Pozwoliłam im swobodnie kapać z mojej brody na bluzkę, nie miałam siły ich nawet wytrzeć. Z Kinjem byłam 1,5 roku, a z Justyną znam się 4 lata. Dwie najbliższe mi osoby zrobiły mi coś takiego, jak mogły? Wiedzieli o mojej kłotni z rodzicami (której tematem był właśnie chłopak) i że po całym zdarezniu wrócili do Kanady. Mogłabym teraz podać im rękę na zgodę, bo nie mylili się co do Kinja. Ale oczywiście ślepo zakochana nie widziałam świata poza nim, a jego wady nie istniały.

Wytarłam wierzchem dłoni pozostałości łez, po czym stanęłam na miękkkie jak z waty nogi. Chwyciłam za telefon leżąc na komodzie w salonie. Od razu dy zobaczyłam jego tapetę, czując jak złość nadchodzi przywaliłam nim o ścianę. Przedmiot upadł z głuchym brzdęgiem na podłogę. Ruszyłam w kierunku kanapy. Chwyciłam za leżącą na niej torebkę i zaczęłam poszukiwania komórki. W mojej nie jest to jakaś wielka filozofia, ale tym razem szukałam urządzenia dobre kilka minut. Wraz z telefonem znalazłam również numer do Jimina. Zaczęłam myśleć, czy mogę do niego zadzwonić. W końcu było już po 7 wieczorem. Czy on w ogóle odbierze? Czy jeśli powiem mu, że chcę przyjechać nie uzna mnie za nachalną? Takie tylko myśli krążyły mi po głowie.

- Weź się w garść - szepnęłam do siebie, pociągając nosem. Wybrałam numer. W czasie oczekaiwania na odebranie przez chłopak połączenie, znowu zachciało mi się płakać.

*

Dzisiejszy dzień to była jakaś totalna porażka. Dziewczyny z mojej klasy znowu pokazały jak pustym można być ;-;. Mam dość na dzisiaj...

Oczywiśćie jak sie podobało to zostawcie 🌟+💬

Do widzenia, dobranoc i pa <3

accident? I Kim Taehyung *WOLNO PISANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz