XIII

798 35 9
                                    

Jako iż Jimin jest skończonym debilem, musiałam sama zadbać o poranne pożywienie. Mimo, że bardzo tego nie lubię, zdecydowałam się na śniadanie w najbliższym osiedlowym. Z drugiej strony nie w porządku czułabym się grzebiąc w szafkach nie swojej kuchni więc mój pomysł był najlepszym.

Szybko wstałam i ogarnęłam się po drodze zabierając swoje rzeczy z kaloryfera w łazience i wrzucając je do torby. Chciałam się z tym jak najszybciej uwinąć ze względu na upominający się jedzenia żołądek. Burczał jakbym nie jadła od tygodnia.

Jeszcze raz przeszłam po mieszkaniu sprawdzając czy wszystko mam, po czym wyszłam zamykając drzwi kluczem pozostawionym z liścikiem przez Jimina.

Byłam trochę w szoku. Wiem, że przyjaźniłam się z nim w szkole, ale ufał mi aż do teraz? W końcu właśnie pozwolił mi zabrać klucze ze SŁUŻBOWEGO mieszkania ze sobą. Co jeśli napisałabym teraz na Twitterze, gdzie mieszkają i w sumie, że zapraszam na imprezę w oficjalnym dormie?

Szłam ulicami Seulu właśnie myśląc o tym. Kolejną rzeczą nad którą zawróciłam sobie głowę to sytuacja z Tae. Z nim znam się dosłownie dzień, a mam wrażenie iż już całkowicie sobie ufamy. To jest takie głupie. Zachowujemy się jak durni nastolatkowie beznadziejnie w sobie zakochani. Jest bardzo przystojny to fakt. I do tego jeszcze ten ciepły głos... Kira, jesteś kretynką.

- Jak możesz tak myśleć nawet - zganiłam się.

Weszłam do sklepiku na rogu jednej z ulic, którą kojarzę przynajmniej trochę. To znaczy iż jestem coraz bliżej swojego mieszkania. Pytanie tylko - czy chcę tam wracać?

- 1.700 won - sprzedawczyni, żując gumę stukała w przyciski kasy.

Podałam kobiecie odpowiednią kwotę, po czym odebrałam swoje śniadanie w postaci ramenu.

Postanowiłam nie zawracać więcej kobiecie głowy więc nawet nie prosiłam o przygotowanie. Wolałam sama zagrzać sobie wodę w domu.

*

Po kilkunastu minutach dotarłam w końcu do znanej mi już dobrze klatki schodowej.

Im bliżej byłam odpowiednich drzwi tym gula w moim gardle narastała. Drżącą dłonią włożyłam klucz do zamka, po czym przekręciłam. Na ziemi nie leżał rozbity wazon, a telefon Yoohana zniknął.

Kim jest Yoohan? To prawdziwe imię Kinja. Tylko bliskie mu osoby używały tego przezwiska, ale teraz raczej już nie mam zaszczytu nazywać się tą osobą.

Czyżby przyszedł posprzątać? Klucz miał pewnie od Justyny, zawsze miała zapasowy. Chyba pora zmienić zamki albo mieszkanie.

Głęboko westchnęłam i skierowałam się do sypialni.

- Kira.

- Nie mam ochoty rozmawiać, wyjdź.

- Kira musimy...

- Nic nie musimy. Nie mam siły na prawienie kazania ani jego wysłuchiwania, więc jeśli się już spakowałeś to proszę żebyś opuścił ten lokal.

Wyrwałam nadgarstek z uścisku mężczyzny. Niesamowite, że czekał do momentu aż wrócę. Może nie wróciłabym w ogóle, czekałby dalej?

- Zachowujesz się jak dziecko i uwierz mi, że właśnie popełniasz duży błąd - Yoohan podążał za mną nieugięty.

- To ty za mną chodzisz. I co ja mówiłam o kazaniach.

Nagle przyparł mnie do ściany i położył łonie na moich biodrach. Kiedyś blask jego ciemnych oczu wzbudziłby ukryte w moim brzuchu motyle, ale bo wczoraj chce mi się tylko w nie splunąć.

- Jedyny błąd właśnie popełniasz ty. Wyjdź.

O dziwo odsunął się, ale nadal stał przede mną. Uśmiechnął się smutno i nawet przez chwilę zrobiło mi się go szkoda. Ale przypominając sobie łzy wylane z mojego organizmu stłumiłam to uczucie głęboko.

- Zawsze będę wiedzieć, gdzie jesteś. Pamiętaj to.

/////

witam, prawdopodobnie mnie zjecie

ale zanim to nastąpi dzięki kochani, że w ogóle coś się jeszcze dzieje na tym koncie <3

wszystkie moje prace są teraz BARDZO wolno pisane i nawet nie umiem powiedzieć kiedy ostatnio weszłam tu na wattpada, żeby chociażby poczytać.

miłego dnia/wieczora lub dobranoc :))

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 16, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

accident? I Kim Taehyung *WOLNO PISANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz