V

34 4 0
                                    

 Siedziała na zajęciach wpatrując się z niezrozumieniem w tablicę. Wydawało jej się, jakby nigdy wcześniej nie widziała tego na oczy. Profesor bardzo gimnastykowała się, żeby wytłumaczyć uczniom zagadnienie, choć większość i tak nie zwracała na nią uwagi. Właściwie nie musieli, bo to rodzice płacili za ich dobre stopnie.  Zapatrzeni  w przestrzeń obserwowali poruszające się po tarczy wskazówki zegara. Kiedy elegancka matematyczka próbowała przekonać uczniów do swoich zajęć zadając pytania właściwie nikt nie potrafił jej odpowiedzieć. Nie było tak dlatego, że matematyka należała do przedmiotów trudnych, zwyczajnie nikt nie był tym zainteresowany. Lauren przygryzała długopis próbując skupić się na słowach kobiety, które tak jakby wisiały w powietrzu i nie mogły do niej dotrzeć. Długie włosy związała w niski kucyk, żeby nie plątały się jej, kiedy próbowała coś zrozumieć. Zastanawiała się jak jej przyrodni brat mógł tak bardzo lubić  ten niepojęty przedmiot. Równania kwadratowe wcale do niej nie przemawiały. Choć bardzo chciała tego nauczycielka.  Z ulgą odetchnęła, gdy wreszcie zadzwonił wyczekany dzwonek, a dziewczyna mogła udać się na lunch. Wstała i ze spokojem zabrała wszystkie swoje rzeczy z ławki. Gdy wyszła z sali, skierowała się do szafek, żeby odłożyć książki. Jej przyjaciółka już na nią czekała. Kiedy tylko ją zobaczyła dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

-Hej!- pisnęła Jessica na widok Lauren.  Przywitała się z Azjatką, obdarzając ją promiennym uśmiechem całując w oba policzki, niczym Francuzka. -Mój ojciec zgodził się, żebyś przyszła w piątek po zajęciach do mnie do domu. Uszykujemy się na tę imprezę do Rossa Williamsa!- wykrzyknęła radośnie i choć Lauren nie udzielał się jej entuzjazm pokiwała głową na znak, że rozumie i otworzyła swoją szafkę. Odłożyła książki, kiedy jej przyjaciółka rozwodziła się nad tym, w co zamierza się ubrać na basenową zabawę w Hampton. Zamknęła drzwiczki, a Jess chwyciła ją pod ramię prowadząc na szkolną stołówkę. Weszły po kręconych murowanych schodach i znalazły się na piętrze. Powędrowały w stronę ogromnych, otwartych drzwi, w czasie gdy Jessica zmieniła temat na kolor paznokci, które obecnie sobie zrobiła. Wybrały sobie lunch, siadając przy swoim stole. Jakby nie patrząc Lauren i Jessica należały do najbardziej wpływowych dziewczyn w szkole. Każdy chciał obok nich siedzieć, ale nie każdy mógł. Kiedy tylko Lauren miała wstążkę wplecioną we włosy, zaraz następnego dnia pół szkoły wplatało sobie tasiemki we włosy. Jeśli Jessica umawiała się z jakimś chłopcem, nagle jego zainteresowanie wśród dziewcząt wzrastało niesamowicie znacząco. Zaraz obok nich miejsce zajęło kilka kolegów, między innymi Ryan Blaese, Christian Tomsen, Raphael Charpentier- francuz z wymiany, James Harrison czy Ross Williams u którego miała odbyć się piątkowa impreza. Oczywiście przy stole nie mogło zabraknąć kapitanki drużyny cheerledearskiej Maddison, której ojcem był jeden z najsłynniejszych muzyków według  The Rolling Stones. Lauren nie przepadała za Maddie, najprawdopodobniej ze wzajemnością ale ze względu na jej znaczącą rozpoznawalność w Nowym Jorku, sekretna rada szkoły, do której oczywiście należała rudowłosa, zezwoliła jej na siadanie z najpopularniejszymi dzieciakami. 

Kiedy cały stolik pogrążony był w dyskusji dotyczącej tematu tegorocznego balu zimowego do Lauren przyszła wiadomość. Wyciągnęła dyskretnie telefon i spojrzała na ekran:

Nieznany

Lori, chciałabyś może spotkać się dzisiaj około 17?

Dziewczyna miała już odpisać, że nie zna właściciela numeru i dowiedzieć się skąd zdobył jej telefon ale zaraz przyszła druga wiadomość:

Nieznany

Przepraszam, moja wina, Nick

Uśmiechnęła się lekko, na tyle aby nikt nie zauważył. Przez chwilę zastanawiała się co mu napisać.

Beautiful gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz