IV

38 3 4
                                    

Tańczyli spokojnie kołysząc się w takt muzyki. Trzymał jej drobną dłoń w swojej, drugą ręką podtrzymując jej talię. Nie patrzyli na siebie, choć czuli wyraźne oddziaływanie. Był silny, męski ale potrafił obracać jej kruchym ciałem tak ostrożnie jakby była z porcelany i bał się, że ją stłucze. W pewnym momencie przysunął głowę do jej włosów, odetchnął głęboko. Wyszeptał jej do ucha, że mogliby gdzieś iść, bo to przyjęcie zaczyna go nudzić. Dziewczyna stanowczo pokiwała głową, odsuwając się od swojego tanecznego partnera i dziękując mu skinięciem za taniec. 

Nie dostrzegła, że całej sytuacji przypatrywał się jej przyrodni brat. Chris wyczuwał zagrożenie jego pozycji, dlatego gdy tylko Lauren odeszła od Nicka, podszedł do niej i złapał ją mocno w talii. Rudowłosa lekko wygięła się pod naciskiem ale nie dała po sobie poznać, że sprawił jej ból. Spojrzała się na niego ze złością. Chris uśmiechnął się do niej zadziornie, prowadząc ją ponownie w kierunku parkietu. Złapał ją solidnie, inaczej niż jego poprzednik i wprawił jej całe ciało w ruch. Oboje tańczyli tak pięknie, że ludzie będący świadkami tej sytuacji, wzdychali z zachwytu za rodzeństwem Moore. Prowadził ją w walcu, który wybrzmiewał, wygrywany przez kapelę, specjalnie zatrudnioną na tę okazję. Goście nie mogli nadziwić się pięknym tancerzom. Chłopak obracał dziewczynę a jej długa suknia falowała po ziemi w finezyjny sposób. Lauren spojrzała się na Chrisa jakby chciała zapytać się co właściwie robi, kiedy ten właśnie przedstawiał zgromadzonym ich popisowe numery. Pochylił ją ku ziemi. Praktycznie leżała na ziemi, gdy chłopak z gracją postawił ją do pionu i obrócił partnerką kilkakrotnie. Poruszali się w tańcu, a sceneria sprawiała, że wyglądali jakby chodzili po wodzie. Jak dwie nimfy wodne, delikatnie kręcili się po parkiecie. 

Gdy tylko melodia się skończyła, para ukłoniła się pięknie nagradzana falą braw. Gdy tylko ich matka przerwała jedną ze swoich przemów, chłopak złapał dziewczynę za łokieć i siłą pociągnął w bok sali, tak żeby nikt nie usłyszał ich rozmowy.

-Co ty robisz Chris?!- wykrzyknęła, rozmasowując bolące miejsce. Nie miała pojęcia czy była bardziej na niego zła czy sfrustrowana jego zachowaniem.

-Ojciec poprosił mnie, żebyśmy zatańczyli.- odrzekł z pełnym spokojem. -Ale ty wolałaś tańczyć z jakimś facetem.- spojrzała na niego pytająco jakby na początku nie zrozumiała.

-Czy ty jesteś zazdrosny?- wycedziła jakby obrzydzały ją te słowa. Popatrzył na nią zdziwiony. W pewnym momencie zacisnął na chwilę szczękę, jakby zastanawiał się nad znaczeniem pytania, które mu zadano. Myślał nad odpowiednim doborem słów.

-Nie.

-To się goń.- odpowiedziała, popatrzyła na niego z zawodem i odeszła w poszukiwaniu Nicka. Obiecał jej przecież możliwość ucieczki z przyjęcia a w tym momencie nie zamierzała tego zaprzepaścić. Wychodząc z sali dostrzegła go rozmawiającego z jednym z mężczyzn. Trzymał granatowy płaszcz przewieszony przez ramię a w zęby wsadził papierosa. Z twarzy ściągnął maskę, która wcześniej nadawała mu tajemniczości. Podeszła do szatniowego, odebrała swój biały płaszcz, a także parasol. Chwilę później już stała obok mężczyzny. Chwyciła go za rękę, co natychmiast spotkało się z jego zadowolonym spojrzeniem. Uśmiechnął się pod nosem, pożegnał się z rozmówcą i pociągnął dziewczynę w stronę ogromnych drzwi prowadzących na zewnątrz. W geście pełnym szacunku, otworzył przed nią drzwi, podziwiając przy tym jej zgrabne ruchy i płynącą dziewczęcą delikatność. Odpalił papierosa stając na chwilę w miejscu wyznaczonym dla palących. Zaproponował jej oczywiście ale odmówiła, sprawiając pozory grzecznej, ułożonej dziewczynki. Uśmiechnął się do niej. Wywoływała w nim uczucia, z którymi wcześniej nie dane było mu się zetknąć. Czuł się przy niej tak żywo i młodo. Gdzieś, tam z tyłu głowy, miał myśl, że dziewczyna jest jeszcze młodziutka ale odgonił od siebie pomysł aby pytać się jej o wiek. Wyglądała przecież na dorosłą, dojrzałą 21- latkę.  Zapytał się czy zna jakieś miejsce, gdzie mogliby pójść się napić, co ona potwierdziła. Poczekali aż skończy palić. Poszli do jednego z czarnych, zaparkowanych przed budynkiem aut. Dziewczyna podała kierowcy adres ekskluzywnego pubu a samochód odjechał. Deszcz odbijał się od szyb i dachu pojazdu. Z radia sączyła się jakaś spokojna muzyka jazzowa. Uśmiechnęła się pod nosem, wybijając od niechcenia rytm melodii na udzie. Patrzący w okno mężczyzna, zerknął z niepokojem na dziewczynkę, która siedziała obok niego. Ujął jej rękę we własną. Spojrzała na niego lekko zaskoczona. Nie złapał jej za nogę, jak mięli w zwyczaju robić chłopcy w jej wieku. Nie ścisnął jej za udo. Dotykał jej dłoni, rysując wewnątrz jakieś znaki palcami. Był taki delikatny. Rozpraszało to jej zawsze skupiony umysł. Odrywał ją od rzeczywistości. Nie odzywał się a jednak czuła jakby przekazywał jej 1000 słów na sekundę. Przygryzła wargę i popatrzyła mu w oczy. Jego ciemny, hipnotyzujący wzrok wodził powoli po jej twarzy, jakby poznając każdy zakamarek jej osobowości. Czuła jakby zerkał jej do duszy. W pewnym momencie przejechał dłonią po jej odkrytym przedramieniu a po jej kręgosłupie znowu przeszły ciarki. Uśmiechnął się szelmowsko w jej kierunku czując pod palcami gęsią skórkę. Gdy miała się odezwać samochód zatrzymał się przed pubem. Wysiedli z auta a jej towarzysz zapłacił sowicie kierowcy. Neon rozświetlał twarze ludzi stojących pod klubem czekając na swoją kolej. Pociągnęła Nicka za rękę, omijając tłum. Ochroniarz wpuścił ich bez mrugnięcia okiem, nawet nie sprawdzając ich dowodów. Powiedzmy, że Lauren była dość znana. Weszli spokojnie do zatłoczonego pomieszczenia. Mężczyzna chciał coś zamówić, jednak dziewczyna zaprowadziła go do zarezerwowanych loży dla VIPów. Klub rozświetlały wielokolorowe lampy, a na parkiecie było pełno tańczących, spoconych ludzi. Wyginali się w niesłychane pozycje, próbując zaimponować innym i sobie.

Beautiful gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz