Strych liceum imienia Abrahama Lincolna, był bardzo przestronny. To tutaj odbywały się, cotygodniowe spotkania elitarnego, tajnego klubu najważniejszych uczniów szkoły. Nie dajcie sobie mydlić oczu, jeśli wydawało wam się, że hierarchia społeczna dawno nie istnieje, bo cóż, nie mogliście się bardziej mylić. Do pomieszczenia wpadało piękne zimowe światło, rozświetlając każdy zakurzony zakamarek. Stało tu kilka sof, godnych monarchii, na których siedzieli już członkowie klubu. Na podłodze leżał turkusowy dywan perski, lekko zakurzony jak na standardy elity. Wszyscy czekali aż przyjdzie przewodnicząca, która zwołała to spotkanie. Musieli przecież ustalić sprawy dotyczące zbliżającego się wielkimi krokami balu zimowego, jednego z najważniejszych wydarzeń, w całym roku szkolnym, jak i nie najważniejszego. Drewniane ściany strychu, zapewniały, że nikt nie był w stanie usłyszeć, co działo się na spotkaniach komitetu uczniowskiego, jak to miała w zwyczaju nazywać ich Dyrektor placówki. Zbierała się tu elita, która kiedyś zapewne będzie rządzić światem, tak jak teraz robią ich rodzice. Wprawdzie potajemnie ale trzeba im przyznać: są najbardziej wpływowymi ludźmi. Ktoś zdążył już włączyć projektor, który rzucał na biały ekran, obraz, stanowiący pierwszy slajd przygotowanej przez Lauren prezentacji.
Wreszcie zjawiła się, stukając swoimi bucikami w piaskowym odcieniu z czarnymi czubkami od Chanel. Ciemna torebka od Diora, z limitowanej edycji wisiała na przedramieniu przewodniczącej klubu. Z uśmiechem wymalowanym na delikatnie piegowatej, idealnie pomalowanej i wypielęgnowanej twarzy, stanęła przed zgromadzonymi członkami. Wszelkie rozmowy zamilkły. Teraz wzrok każdego wpatrzony był w nią. Rudowłosa dziewczyna odłożyła torebkę na piękne, złote krzesło z bordowym obiciem.
-Witajcie. Cieszę się, że widzę was wszystkich - zaczęła a jej głos był spokojny. Delikatnie klasnęła w dłonie, by uciszyć jeszcze tych, którzy coś szeptali do siebie, nie zauważając jej obecności.- Zapewne zastanawiacie się jaki może być powód obecnego zebrania. Cóż, zaprosiłam was wszystkich, aby ustalić wszystko odnośnie balu zimowego, który odbędzie się niedługo. Oczywiście, każdy dostał już zaproszenie ale sądzę, że musimy rozważyć tematykę tegorocznego wydarzenia w naszej elicie. I oczywiście. Nie zapominajmy o after party- obok niej stanęła Nyx Westwood, jedna z pierwszaków. Rudowłosa zasiadła na swoim honorowym miejscu, wpatrując się w blondynkę, która teraz uśmiechnęła się do całego komitetu, po czym zaczęła prezentować pojawiające się na slajdach obrazy. Przedstawiła projekt balu zimowego, jako greckiego Olimpu, pełnego mitycznych bogów. Blondynka bardzo chciała zaimponować Lauren, dlatego starała się z całych sił wypaść jak najlepiej. Gestykulowała intensywnie, wymachując dłońmi nad swoją twarzą. Głos lekko jej drżał, prawdopodobnie od stresu, ponieważ nigdy nie miała okazji omawiania czegokolwiek przed elitą. Uśmiechała się przy tym odsłaniając zęby i próbując opanować drżenie nóg. Gdy tylko przestała mówić, wokół rozległy się nieśmiałe brawa na zmianę z cichymi pomrukami niezadowolenia. Dziewczyna usiadła, na jednym z drewnianych krzeseł widowni. Lori wstała ponownie z siedzenia ponownie uderzając delikatnie w dłonie, by uspokoić towarzystwo.
- Jessica wpadła na niego razem ze mną, - teraz Azjatka wstała na chwilę z miejsca, pokazując się wszystkim, choć każdy wiedział kim jest, po czym usiadła, pozwalając Lori kontynuować- uznając, że należy się kompromis, a przecież to my jesteśmy elitą tego kraju, dlatego zasługujemy na boskie traktowanie. To my jesteśmy bogami. - zaśmiała się perliście, a wokół niej ponownie rozległy się ciche brawa poparcia, wskazujące na aprobatę grupy. Skłoniła się lekko- Czy jest tu ktoś komu nie pasuje tematyka?- zapytała, choć szczerze, wątpiła, że ktoś sprzeciwi się królowej.
-Uważam, że bogowie są lekko przereklamowani- odezwała się Maddison van Beck. Brunetka wstała ze swojego miejsca na sofie i podeszła do Lauren. Jej sztuczny uśmiech nigdy nie schodził z twarzy. Odgarnęła ciemne, lśniące włosy wyglądając przy tym trochę jak z reklamy drogiego szamponu, na bok, odsłaniając szyję i potężny dekolt, który przyciągał uwagę chłopców. Jej przykrótka spódniczka odkrywała znacznie za dużo ciała niż było to dozwolone przez statut szkoły. Odepchnęła lekko Lauren, próbując zrobić sobie miejsce, na co rudowłosa tylko prychnęła. -Nie uważacie, że greccy bogowie to temat, który przewinął się zapewne wielokrotnie przez wiele szkół? Nawet tych - zrobiła lekką przerwę, przełykając dramatycznie ślinę- publicznych- wyszeptała. To była największa obraza jaką można było wypowiedzieć- Uważam, że najlepszy pomysł jeśli chodzi o bal zimowych, to właśnie śnieżność, coś, na wzór „lwa, czarownicy i starej szafy" C. S. Lewisa? -Lori pokręciła głową, wątpiąc w to czy Maddie przeczytała książkę, czy może posiłkowała się teraz ekranizacją - To wydaje mi się bardziej adekwatne, a nie jacyś greccy bogowie- zaśmiała się pogardliwie spoglądając na Lauren -panienka Moore chyba się nie zna.
CZYTASZ
Beautiful game
Teen FictionLeżała na plecach spoglądając na swoje świeżo pomalowane paznokcie. Lubiła kolor czerwony. Wydawał się jej kobiecy. Było chwilę po północy a ona leżała w różowej satynowej bluzeczce na ramiączka i spodenkach w tym samym odcieniu pudrowych cukierków...