~8~

576 38 64
                                    

Dwoje nastolatków siedzieli na stołówce obok siebie gdyż była pora kolacji. Jedli i jednocześnie obserwowali ludzi. Ibuki był za bardzo napalony na tą całą akcję.

- Ej może to Matatagi? Bo wiesz taki wybuchowy i zły charakterek z niego! - Wzkazał na nastolatka który dziwnie ja nich patrzył.

- Ibuki dyskretniej.... - Zażenowany zasłonił twarz ręką.

- No ale to może być on, nie? - Podskoczył na krześle zbliżając się do niego.

- Wątpię. Może i ma nieciekawą osobowość ale nie jest w stanie działać dla złych organizacji. Po prostu robiłby swoją robotę fatalnie.

- Nie wiem o co chodzi ale czuję się urażony. - Prychnął Hayato odchodząc.

- Chm.... - Munemasa znowu się zamyślił. Brunet sięgnął po napój i zaczął pić.

- Chm... Shindou? To może....Konoha? - Popatrzył na niego pytająco a ten omal się nie udławił. Odstawił sok i zaczął kaszleć.

- Głupi czy głupi? Ona w ogóle nie jest w stanie nawet o tym pomyśleć. - Odkaszlnął sobie i poprawił włosy.

Białowłosy uderzył o stół nachylając się nad nim.

- A co jak to jest tylko przykrywka a wewnątrz kryje prawdziwego upośledzonego psychicznie potwora który zamierza cie zabić i dzięki urodzie jak i zachowaniu dajemy się zwieść kiedy to na koniec pokaże swoją paszcze rekina i zabije cie a na końcu zje albo wcale cie nie u śmierci ale zje żywcem śmiejąc się złowieczo ? - Patrzył na niego uważnie. Ten z kolei bardziej się Skulił na krześle zakrywając się troche.

- Wiesz co Ibuki? Zaczynam się ciebie bać. - Powiedział zamykając oczka.

- Ooo kiciuś się boi. Słodziutko. - Pogłaskał go po głowie na co wkurzony Shindou podniósł łeb i ugryzł jego rękę.

- Nie boję się. - Prychnął a Munemasa złapał się za dłoń gładząc ją.

- I na dodatek wkurzony. Zdenerwowałem kiciusia, tak? Ojejciu nie denerwuj się tak. - Złośliwie dalej go głaskał.

Ten jeszcze przez chwilę się rzucał dopóki bramkarz nie podniósł bardziej jego główki i głaskał go pod bródką. Uległ mu. Zadowolony brunet mruczał jak prawdziwy kotek.

- Ble zaraz zwymiotuje. - Powiedziała Sakura siedzącą pomiędzy dwoma obrońcami.

- Lepiej nic nie mów bo Manabe cie zabije. - Powiedział Mihano który zrezygnowany przytrzymywał głowę przyjaciela w talerzu aby nie patrzył i nie piszczał.

- No ale to naprawdę jest ochydne. - Wstała od stołu. - Naprawdę nie widzicie tego. Fuj. Facet z facetem to złe połączenie. Ich czułości i przytulania są obrzydliwe a na myśl o ich pocałunkach dostaje mdłości. Nie mówiąc już co będzie jak dojdzie bliżej... - Zasłoniła swoją twarz czując się gorzej. Pobiegła do łazienki obrzydzona tym wszystkim.

- No to mój kiciuś kogo podejrzewa o próbę zabrania mi mojego kotka? - Zapytał zabierając rękę na co Shindou znowu wrócił do swojego normalnego zachowania. Czyli wkurzony temperament wrócił.

- Po pierwsze nie nazywaj mnie kotem. Po drugie nie jestem twój. A po trzecie... - Tu wstał i rozejrzał się. - Gdzie Tenma i Tsurugi?

- Zostali dłużej na treningu. - Odparł bujając się na krześle.

- Chodźmy po nich. - Zaproponował.

- Nie. - Prychnął ale po chwili sobie przypomniał obietnice z napastnikiem. On mu pomógł mówiąc aby był sobą. To teraz i chyba jego kolej. Wstał. - No dobra.

- Cieszę się. - Złapał jego rękę i ciągnąc go opuścili pomieszczenie.

Mihano bacznie patrzył za nimi i kiedy wyszli puścił głowę przyjaciela.

- I jak? Smakowało? - Zakpił.

- Ty już nic nie mów. Foch forever. - Powiedział obrażony na niego wstają i przesiadając się.

Tymczasem Shindou widział jak Tsurugi pomaga Tenmie zanosić piłki do kantorka.

- Um....mam pytanie. - Odezwał się bramkarz. - Bo obiecałem Tsurugiemu, że zeswatam go z kapitanem ale nie znam się na tym. Może ty mi coś poradzisz? - Zapytał drapiąc się po karku.

Takuto przez chwilę słuchał go z niedowierzaniem ale po chwili zaśmiał się.

- A co ty? Nie umiesz? To bardzo proste. Patrz i się ucz. - Zakradł się z nim do kantorka i stanął przy drzwiach. Kiedy napastnik wszedł za trochę niższym od niego przyjacielem zamknął drzwi przekluczając je i wywalając klucz w krzaki.

Słysząc walenie w drzwi zadowolony przetrzepał ręce i podszedł do kumpla.

- Naprawdę nie potrafiłbyś tego zrobić? Jedna z najłatwiejszych rzeczy. - Odparł idąc z nim do budynku.

- Czyli...myślałem że wyśmiejesz mnie czy coś....- Podrapał się po karku.

- No co ty. Sam ich shipowałem. W sumie wszystkich chyba shipuje. - Ibuki zaskoczony Popatrzył na niego. Przesłyszał się czy wewnętrznie zachowuje się jak Manabe?

- Um ale w jaki sposób shipujesz? - Dopytał się zaciekawiony.

- Patrząc na relacje i emocje potrafię wykryć uczucia ludzi. - Odparł.

- Czyli? Masz jakieś ciekawe kwestę w tym temacie?

- Tak. Na przykład uważam że  Mihano i Manabe razem by wyszli na prostą. I porównując zdolności i zainteresowania pewnej dwójki to nawet nawet Tetsukado gdyby zyskał bliższe relacje z Matatagi by byli nawet zgodni. - Tego to się nie spodziewał. Po chwili złośliwie się uśmiechnął obejmując go ręką w pasie.

- A mnie? Z kim shipujesz? - Zapytał zadowolony. Chce zobaczyć jego zawstydzenie na to pytanie. Tak, chce znowu go zawstydzić. Wtedy jest taki słooodki.

- Z Sakurą a z kim innym. - Wzruszył ramionami jagby nigdy nic.

Ta odpowiedź sprawiła, że bramkarz wewnętrznie się załamał. Tym bardziej że nawet jej nie lubił. Dlaczego on to robi?

- A siebie z kim shipujesz? - Zapytał mając jeszcze pewne ziarenko nadziei. Ten prychnął.

- Siebie z nikim. Cieszę się będąc sam. Ale nie, czekaj. Kocham koty. Ja i koty to doskonały ship. - Powiedział wchodząc do budynku i skierował się bez słowa pożegnania ani niczego do swojego pokoju zająć się zapewne nowo przygarniętym kociakiem.

Ibuki się załamał totalnie. Cicho łknął sam do siebie. On tak bardzo chce być z nim a on...naprawdę jest dla niego obojętny?

Przez cały ten czas myślał, że coś wyszło. Czyli to wszystko, wspólne przytulanie w śnie i te pocałunki były naprawdę złudzeniem? Okropieństwo. Westchnął zrezygnowany idąc do siebie.

Ale zanim tak zrobił usłyszał wrask. I to nie byle kogo. Szybko pobiegł w kierunku krzyków i zamarł. Kiedy Shindou otworzył drzwi musiał się z nikąt wystrzelić nóż.

Kilka centymetrów w prawo a zapewne byłby już martwy. Ostrze wbiło się w ścianę przejeżdżając lekko o szyję ofiary przez co miał pewne rozcięcie. Z szoku aż upadł na ziemię tyłem.

- Shindou! - Przestraszony Munemasa podbiegł do niego i przytulił go mocno. - Nic ci nie jest? - Popatrzył na niego uważnie.

Brunet  zmarszczył brwi i właśnie chciałby teraz się zmierzyć z tym, kto zrobił to okropieństwo ale kiedy został przytulony to najzwyczajniej wybuchł płaczem przytulając się do niego.

- Boje się.. - Wyszeptał cicho dalej łkając zagłębiając się w jego ramiona. Bo tylko w nich czuł się naprawdę bezpiecznie.

A ten mimo wszystko będzie przy nim. Gładził go po plecach przytulając go. Jego serce biło mocno co na pewno czuł Shindou. Jego serce odwzajemniał bojąc najmocniej jak potrafiło. To właśnie uczucie było w stanie uspokoić tą dwójkę. Tylko to uczucie.

I cały świat jagby nagle stracił dla nich  znaczenie.

Look at me [MuneTaku] >Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz