~18~

495 35 48
                                    

Lily zaskoczona popatrzyła na wybranka syna. Uśmiechnęła się delikatnie.

A Shindou? Był bardziej czerwony niż pomidorek. Jagby dopiero co teraz załapał co powiedział.

- EEEEEEE !?!?

- Um, co się dzieje młodzieńcze? - Zapytała łagodnie kobieta. Ten zakrył szybko dłońmi swoją twarz.

- Ja...ja jestem tylko jego przyjacielem... - Wyskomlał.

Munemasa przewrócił oczami i od razu go złapał i trzymał jak śpiącego kotka na rękach.

- Nie friendzouj się kiciusiu. Teraz pokaże ci mój pokój. - Wszedł z nim do domu a ten chował twarz w jego koszulce.

- Witaj Munemasa. - Mężczyzna powiedział łagodnym głosem na co białowłosy od razu do niego podszedł.

- Ale zanim pójdziemy do pojego pudła przedstawię Ci mojego tato. Shindou, to jest mój tata Masaru. Tato, to jest mój Shindou. Jak widzisz jest trochę za bardzo wstydliwy i chyba się teraz nie przywita. - Szybko ich przedstawił i pogłaskał chowiącego się w jego rękach Takuto. Naprawdę jest takim małym kotkiem.

- Rozumiem. Za niedługo będziemy mieli obiad i porozmawiamy, dobrze? - Powiedział Masaru z uśmiechem. Bramkach cicho się zaśmiał bo mimo że Shindou jest od niego starszy o rok to w tym domu jest najniższy. Haha, ma się co drażnić.

- Jasne, przyjdziemy bo ja i kotek jesteśmy głodni. Wezme go na górę do siebie. - Od razu wbiegł na schody i wszedł z nim do góry.

- Na początku myślałam, że to żart, ale naprawdę on jest jego chłopakiem. - Lily podeszła do swojego męża.

- I nie dziwię się tobie. Ibuki uwielbia wkopywać ludzi. Ale teraz..widziałaś, jaki jest szczęśliwy? - Spojrzał na nią.

- No. Cud. Jednak istnieje osoba która by pokochała naszego durnia. - Zachichotała.

Tymczasem u nich zamknęli się w pokoju. Jego kotek od razu wyskoczył z jego rąk i skulił się pod biurkiem.

Munemasa chwilę się zaśmiał ale kiedy usłyszał cichy szloch od razu przestał. Podszedł do biurka i wystawił rękę do Takuto, który skulony chował głowę za swoimi kolanami.

- No, Shindou, nie płacz nad rozlanym mlekiem. Chodź już.

- Czemu nas nazwałeś parą? - Podniósł załzawione oczy. Munemasa ukucnął przed nim nie zabierając wcale z tamtąd ręki.

- Patrząc na nasze zachowanie myślałem, że tak jest...

- Ty przecież nie myślisz. Wiesz co? Już moi rodzice są lepsi od ciebie bo przynajmniej nie kłamią! - Wykrzyczał na niego.

Od razu poczuł wyrzuty sumienia za to, co powiedział. Chyba za bardzo dał się emocjom. Białowłosy zacisnął rękę w pięści i od razu ją zabrał.

- W takim razie przepraszam. Najwidoczniej nie czujemy do siebie to samo.... - Wbijał wzrok w podłoge i wstał.

Shindou od razu wyskoczył z kryjówki i wtulił w jego klatkę.

- Nie! Nie chciałem cie zranić! Przepraszam... - Munemasa Zaśmiał się głaszcząc go po plecach. Nigdy nie rozgryzie zachowania bruneta. I to go bardzo fascynuje.

- Nie masz za co przepraszać. W końcu i tak mimo wszystko nie przestanę cie kochać. - Zaraz...on to powiedział na głos? Nie! To miało być tylko w jego głowie! Zakrył ręką swoją różową na policzkach twarz a brunet się odsunął z lekkimi iskierkami w oczach.

- Ibuki...ty...mnie kochasz? - Patrzył uważnie na niego a ten zabrał swoją ręke. Objął Shindou w talii przysuwając go do siebie.

- Kocham? Od bardzo dawna lecz bałem się do tego przyznać. Cieszyła mnie twoja przyjaźń ale teraz i to aby zaspokoić moje walące do ciebie serce nie wystarczy. - Westchnął patrząc w bok.

Look at me [MuneTaku] >Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz