~1~

1K 51 29
                                    

Drużyna jest na boisku. Nie robią nic innego jak ciężko trenują. Wszyscy na całe szczęście jakoś załapali grę w piłkę. Z tego właśnie był dumny brunet. Chwalił wszystkich za to.

No dobra, wszystkich poza bramkarzem. Celowo go omijał. A dlaczego? Nie był nim zainteresowany. Jego zdaniem :
,, każdy idiota może stać tak samo jak on na bramce i czekać na cud ". Pan dziurawe ręce, dwie lewe rękawice, osoba do kosza...właśnie takie wyzwiski szły z ust Takuto do tego nastolatka. Żyje w przekonaniu, że on nawet uczuć nie ma.

I tu właśnie pozory mylą.

Ibuki mimo że nie wygląda na taką osobę, to kiedy usłyszy coś o sobie z ust Shindou to jest to dla niego cios prosto w serce. Nigdy się tak tym nie przejmował. Ale brunet jest jego wyjątkiem. Tak, biedak się w nim zakochał. Każdy dzień żyje z nadzieją że jego ukochany w końcu go pochwali gdyż przez cały czas daje z siebie wszystko. Od wszystkich dostaje dobre zdanie na temat jego gry lecz go one nie obchodzą. Chce to usłyszeć tylko z jego ust. Kiedy tak nie jest to pozytywna opinia innych traci dla niego sens.

Napastnik stanął na linii i zaczął strzelać do bramkarza, który z wyczuciem bronił każde jego silne strzały. Wszystkim to się podobało.

Tylko Takuto siedział i patrzył na to ze skrzyżowanymi ręcami z obonętnością. Co tu innym się podoba? Z takim słabym bramkarzem jak on na pewno przegrają.

Ibuki czuł ten wzrok. Jego martwy wzrok. Dalej jest za słaby. Mimo że słyszał wokół głosy pochwał to wewnątrz rosła w nim złość. Złość na samego siebie. Uderzył mocno pięścią o ziemię. Wszyscy ucichli a brunet zmarszczył brwi.

- Taka osoba jak ty nie jest w stanie udźwignąć brzemię tej reprezentacyjnej bramki co oznacza że nie jesteś godzien bycia nawet w tej drużynie. - Mówił chłodnym głosem jakim zawsze się zwracał do niego.

- Shindou, moim zdaniem teraz przesadzasz. - Użyczył sobie głosu Tetsukado. - Ibuki mocno się ulepszył od ostatniego meczu. - Rzucił na bruneta który tylko Zerknął na niego i odwrócił się do nich tyłem.

- Jesteście pewni siebie ale kiedy dojdzie co do czego to będziecie płakać o litość. - Odparł mierząc jeszcze przez chwilę wzrokiem bramkarza i odszedł.

Białowłosy Popatrzył za nim i kiedy nikt nie widział złapał się za serce. Dlaczego on go tak rani? Nie, musi udowodnić że może jej bronić. Stanął więc dumnie będąc gotowy do strzałów. Chciał coś powiedzieć ale zaciekawiony podsłuchał rozmowy kapitana z ciemnowłosym napastnikiem.

- Czyli Shindou dalej jest taki sam. - Powiedział Tenma zrezygnowany kręcąc głową. Taki sam? Co ma przez to rozumieć? Zaciekawiony tym tematem podszedł do nich.

- Um kapitanie, zachowanie Shindou bardzo mi przeszkadza. - Wręcz sie poskarżył na co obaj się zaśmiali.

- Widzę to wszystko i nie ma powodu do obaw. On jest po prostu sobą. - Powoedział z uśmiechem.

- Ale...takie zachowanie~

- Zawsze na początku jest taki w stosunku do innych. Nawet nas tak traktował. A ciebie traktuje dokładnie tak samo jak kiedyś Tenme. - Wtrącił się napastnik który był oparty o słup i cicho się zaśmiał mając w głowie wszystkie te rzeczy.

A Ibuki? W duchu bardzo się cieszył. Czyli to na bank się zmieni. Na bank go zauważy! Uderzył pięścią o swoją dłoń napalony na grę.

- Wracajmy do treningu w takim razie. - Powiedział pełen entuzjazmu. Cały dzień wylewał siódme poty ale trenował ze wszystkim co ma. Czuł bowiem ogromny napływ siły. Już wszystko zatrzyma i w końcu brunet będzie z niego dumny.

Po tym wszystkim nastał koniec. Wieczorem zebrali się w sali a białowłosy zamiast słuchać ciągle zerkał na Takuto, który w porównaniu do niego całkowicie się skupiał na tym, co trener ma do powiedzenia. Czuł na sobie jego wzrok. Spojrzał na niego i zmarszczył brwi zły przez co Munemasa zlękł sie.

Po tym wszystkim nastał koniec. W końcu zasłużony odpoczynek. Ibuki dumnie szedł w kierunku pokoju dopóki nie poczuł, jak ktoś go złapał. Szybko go po ciągnął w cień i został przymiażdżony do ściany. Szarpał się przez chwilę bo nie był wcale w wygodnej pozycji. Popatrzył w górę i zbladł.

- Sh...Shindou? - Ledwo co wydusił.

- Czego ode mnie chcesz?! - Syknął wręcz jadowicie puszczając go i sam oparł się ściany. Białowłosy wstał odtrzepując się.

- Abyś w końcu nam zaufał. - Skłamał. Nie chce aby on zaufał im. On chce aby zaufał jemu . Ten tylko prychnął.

- Może kiedyś przyjdę na wasz pogrzeb z żalem że zmarnowaliście swój czas tam gdzie nie trzeba. - Wsadził ręce do kieszeni przymykając oczy. Ibuki podszedł do niego i wykorzystując swój wysoki wzrost rękami zablokował mu drogi ucieczki.

- Ja na serio mówię. Uspokój sie. Co mam zrobić abyś w końcu zauważył mó..mojej drużyny talent? - Zapytał niskim głosem patrząc na niego z góry.

Ten planował w tej chwili ucieczkę. Nie czuję się komfortowo patrząc na niego z dołu i mając ograniczoną przestrzeń. Zniżał się aby uciec dołem bokiem ale bramkarz był szybszy i włożył nogę pomiędzy jego blokując całkowicie jego ruchy. Teraz to na pewno nie czuje się wygodnie. Patrzył na niego blado.

- Wy...wypuścisz mnie? - Zapytał lekko drżącym głosem. Ten uśmiechnął się złośliwie nachylając się do jego wzrostu.

- Uuuu maluszek się boi? - Zapytał drwiąco co nie spodobało się niższemu.

- Wypuść mnie. - Rozkazał na co białowłosy patrzył na niego poważnie.

- Wypuszczę cie jak coś zrobisz. - Odparł patrząc na niego uważnie. Ten przytaknął. Zakładał bowiem że zacznie bełkoczeć o zaufaniu i współpracy.

- Dobra dobra zrobię wszystko aby się uwolnić. Więc co mam zrobić?

- Pocałuj mnie

Look at me [MuneTaku] >Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz